19 kwietnia 2010

Zupolubni.



Oboje bardzo lubimy zupy i często goszczą one na naszym stole. Jako, że ja muszę uważać na figurę, a Luby jako dobrze zbudowany facet musi zjeść treściwie, to często szukam takich przepisów na zupy, aby on nie zmarniał, a ja mieściła się w ulubione Levisy. Poza tym, takie zupy to wielka oszczędność czasu - talerz dla mnie, a dwa dla Lubego i zapominamy o ochocie na drugie danie.

Stąd też z ciekawością sięgnęłam po przepis jego Mamy na zupę z pieczarkami i mięsem mielonym, ale nieco go zmodyfikowałam. W oryginalnym przepisie był koperek, ja dałam pietruszkę, a zupa posypana była na talerzu grzankami - ja je pominęłam. Ponadto z mięsa mielonego uformowałam klopsiki i użyłam indyka zamiast wieprzowiny. Co ciekawe, próbowałam oryginalnej wersji z serkiem topionym, ale zapewniam tych, którzy serków nie lubią, że zupę można z powodzeniem zrobić z crème fraîche, czyli kwaśną gęstą śmietaną.

Jak widać pole do popisu jest duże, można eksperymentować z różnymi dodatkami. Napiszę, jak ja ją przygotowałam, inspirując się przepisem Mamy Lubego.


Zupa pieczarkowa z klopsikami mięsnymi


4 porcje

500g mielonego mięsa (użyłam indyczego, myślę, że np. cielęcina bardzo pasuje do tej zupy)
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
chili w proszku, ilość wedle gustu
2 łyżki sosu sojowego
500g pieczarek, pokrojonych na plasterki (użyłam odmiany brązowej)
2 pory, część biała, pokrojone wzdłuż na ćwiartki, a potem na plasterki
2 cebule, drobno pokrojone
2 łyżki oliwy
ok. 2 litrów bulionu warzywnego
200g serka topionego lub 150ml crème fraîche
natka pietruszki do posypania zupy


Mięso wymieszałam z solą, pieprzem, chili i sosem sojowym i rękoma uformowałam 16 kuleczek, mniej więcej wielkości orzecha włoskiego. Ułożyłam na desce do krojenia i odstawiłam na bok.

Por i cebulę smażyłam kilka minut na oliwie, następnie wlałam ciepły bulion, zachowując ok. pół litra i zagotowałam. Delikatnie włożyłam kulki mięsne, przykryłam, zmniejszyłam ognień i gotowałam 10 minut.

Następnie dodałam pieczarki, a serek topiony rozrobiłam w reszcie bulionu. Kiedy używam crème fraîche nie ma potrzeby rozrabiania jej, bo ona się nie warzy, ale można ją rozrobić dla łatwiejszego połączenia jej z zupą. Rozrobiony serek (lub śmietanę) wlałam do garnka i gotowałam jeszcze 5 minut. Doprawiłam solą i dużą ilością pieprzu.

Na talerzach posypałam zupę posiekaną natką pietruszki.

13 komentarzy:

  1. ja też jestem zupolubna, zdecydowanie
    a kiedyś omijałam je szerokim łukiem
    upodobania się zmieniają

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojj ale mi się takiej zupy chce! Chyba już wiem, co będzie w sobotę na obiad ;) Albo w niedzielę, bo w sobotę imprezuję, to w niedzielę będzie w sam raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo, uwielbiam zupy i to jest coś w sam raz dla mnie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś na zupy miałem dłuuugie zęby. Wiadomo, stołówkowa trauma...

    Ale obecnie, takie bogatsze zupki, co za cały obiad starczą, czemu nie? Właśnie mi w żołądku chlupocze krem z piżmowej dyni z cynamonowymi grzaneczkami.

    Śmietana kwaśna to dla mnie nr 1 wśród zagęszczaczo-rozjaśniaczy zup. Oczywiście, jeśli smakowo współgra z resztą. Siostra woli ładować słodką kremówkę i tu się różnimy. Smak słodkiej śmietany jest za łatwy i przez to bywa zgubny.

    Brązowe pieczarki? Tzn. takie, o których się przypomniało po 5 dniach, że zalegają w warzywniku lodówki? ;o)

    Zrobię i zobaczę, czy młodemu siostry zasmakuje.

    PS. A Ty zajrzyj czasem na GP, bo posucha straszna tam beze Cię i innych kilku osób.

    OdpowiedzUsuń
  5. Karolina, ja tez jestem zupolubna, ale zwlaszcza w zimie i chlodne dni lubie zjesc tresciwa zupe. I choc nie przepadam za indykiem, to mysle, ze pulpeta indyczego biore w ciemno takiej zupie.
    A teraz OT do Kucharza: chcialabym zagladac na GP, jezeli "pijesz" tez do mnie, hehehe, ale od kilku dni nie moge sie tam dostac z mojego komputera :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szalony napisał żeby zaglądać na GP, ale trochę strach :0). Grasuje tam ostatnio bezwzględny arbiter elegantiarum niejaka Pani T. Właśnie rozprawia się niemiłosiernie z Marghe. Żałość :0(
    A względem tematu to zupy z przeróżne z klopsikami mięsnymi bardzo lubię to i pieczarkowej bym posmakował :0).
    Pozdrawiam, Rafał.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz racje, rafale. wczoraj wieczorem udalo mi sie zajrzec, gdy maz wstal od swojego komputera. P.T. jest bezwgledna. ja natomiast boje sie zabierac glos w dyskusjach o tajszczyznie, gdyz obowiazuje jedna sluszna linia :) kiedy moj P. usunie mi tego "baga" ?

    OdpowiedzUsuń
  8. A dajcie spokój z elegantką, która ze swojej strony czaruje pajdami ze słoniną, albo ekspertką od kuchni Indochin, co sama jeszcze się nie pochwaliła własnymi kreacjami.

    Zeby było jasne: dobra kromka ze słoniną nie jest zła, ale to chyba nie jest kuchenny Olimp, żeby z jego wierzchołka grzmieć władczo? Znawstwo białego turysty pośród dalekich ludów, który na starej kolonialnej zasadzie "dziel-i-rządź" dokonuje nieustannie sztywnych podziałów na przyprawy, składniki i techniki przyporządkowane temu i tylko temu regionowi też można by podobnie skwitować. Na szczęście Tajowie nie do końca są świadomi swojej regionalnej unikalności i bez zażenowania serwują "mini-pizze" na bagietkach. Z mozarellą, Budda raczy wiedzieć, skąd ją wytrzasnęli.

    Koniec końców jedzenie nie zna granic i podziałów, zarówno to z najlepszych restauracji, jak i pasza dla ludu.

    Tyle w temacie pobocznym. Otwarci kucharze wszystkich krajów, łączcie się!

    OdpowiedzUsuń
  9. Solidna zupka, już ją lubię. Zupy z klopsikami są w dechę. No i uwielbiam serek topiony jako zagęstnik zup i sosów. To Ty się teraz odwracasz, a ja kradnę przepisa ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zupki z klopsikami to jest to, jeszcze do tego kluseczki - ale to już wersja bardziej kaloryczna :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję Wam za to, że mnie odwiedzacie i komentujecie. :)

    Asiejko, upodobania i smak się potrafią zmienić diametralnie - dopiero 10 lat temu doceniłam oliwki, czy niektóre sery, które wydawały mi się niezjadliwe. ;)

    Kocie, na dzień 'po' taka zupa jak znalazł. :) Bawcie się dobrze!

    Kucharze Trzej :) witaj(cie) na blogu. ;) My bez zup to nie możemy!

    Szalony, ja nie mam stołówkowej-szkolnej traumy, bo nigdy nie korzystałam. Ale pamiętam niektóre kolonijne zupy - omijałam szerokim łukiem.

    Co do wątku pobocznego, to już mi się chyba nie chce o T. gadać. ;) A na GP mnie nie ma za często, bo nie odpowiada mi atmosfera, która tam panuje. Szkoda, bo to moje "korzenie"... No, ale miło, że mnie wywołujesz.

    Magdo, my potrafimy zjeść zupę na śniadanie. :) Tylko niektóre, ale potrafimy.

    Rafale, ja się czaję na jakąś zupę z takimi fajnymi wątrobianymi knedlami, jaką kiedyś pokazałeś.

    Czypraku Antoni :) Fajnie, że wpadłeś. Kradnij, ile wlezie.

    Tilianaro, ja znam pieczarkową z makaronem, myślę, że tu też by pasował. A to już byłby full wypas. :)

    Pozdrowienia dla wszystkich i miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  12. Twój przepis przypomniał mi o zupie, którą kiedyś robiłam, poszperałam w zeszycie i jest. U mnie mięso z indyka, pieczarki, marchewka z groszkiem, ser topiony, śmietana i dużo świeżego koperku. A na GP zaglądaj, cenię sobie Twoje komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ewo, dziękuje bardzo. Z koperkiem też mi smakowała, tyle, że akurat miałam pietruszkę. Pojawiam się w GP, nie publikuję dużo, ale komentuję. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)