31 stycznia 2013

Trochę mnie w Lula.pl



Na blogu piszę o jedzeniu, o książkach, podróżach, do "Libertasa" zdarza mi się o muzyce. Tym razem skrobnęłam subiektywny przewodnik po niezbędnikach kosmetycznych, który ukazał się w serwisie  Lula.pl.

Bezludną wyspę potraktujcie z przymrużeniem oka - to po prostu produkty kosmetyczne, które kupuję stale i uważam je za ulubione i niezbędne w pielęgnacji i makijażu. W ciągu ostatnich miesięcy zredukowałam drastycznie ilość kosmetyków i nie kupuję już kompulsywnie i na zapas jak kiedyś - bo ładnie pachnie, bo się fajnie błyszczy, bo na pewno się przyda. Mam mniej w łazience, za to same perełki. ;)

Jeśli macie ochotę poczytać, to zapraszam TUTAJ


30 stycznia 2013

"Dziwne" pizze, ciąg dalszy. Jarmuż i kasztany.



Zabawny zbieg okoliczności - przygotowywałam ten wpis, najedzona jak bąk i zadowolona z eksperymentu kulinarnego z dodatkiem francuskich kasztanów, gdy dostałam maila od przemiłej dziewczyny mieszkającej we Francji z komentarzem, że bardzo lubi mój blog, który "aż pachnie jedzeniem". Dziś w domu pachniało wariacją włoskiego dania z francuskimi kasztanami, które ugotowałam wg przepisu ubóstwianego przeze mnie Anglika.

28 stycznia 2013

Sok poranny. Portret.


 


1 mały burak
1 duża marchew
1 jabłko 
1 pomarańcza
kawałek świeżego imbiru 
1 łodyga selera naciowego 
kilka kropel soku z cytryny 


Burak to samo zdrowie. Ma silne działanie zasadotwórcze. Bogaty w witaminy i minerały polecany jest osobom z anemią - zawiera wapń, potas, fosfor, żelazo, magnez, kobalt, a także witaminy A, C, B1 i kwas foliowy. Najlepiej spożywać go na surowo, lub w formie kiszonej. U mnie ostatnio surowy burak, którego kocham w surówkach ląduje też w domowym, porannym, świeżo wyciśniętym soku. 

Na zdrowie i smacznego! 

25 stycznia 2013

Zapiekanka z fety i pomidorów



Niby taka zimowa, bo gorąca i sycąca, a jednak ma ten powiew lata, za którym pewnie sporo z Was tęskni. Podstawą jest dobry przecier pomidorowy, najlepiej domowa passata z pomidorów, które dojrzały w słońcu. Zioła czy zieleninę dobierzcie wedle uznania - u mnie była bazylia i rukola, ale pasuje też szpinak, tymianek, oregano czy liście selera (zioła najlepiej świeże). Ja dodałam też nasiona kopru włoskiego, ale do tego zestawu idealnie pasuje także czarnuszka. 

Czy przemawia Wam to do wyobraźni? 

Czy tęsknicie za latem? 

22 stycznia 2013

Sałatka z awokado i pitą



Od niechcenia zrobiona, łatwa, ale pyszna i piękna. Na śniadanie, na lunch, czy lekką kolację. Uniwersalna i naładowana dobroczynnymi składnikami. 

Awokado to niezwykły owoc. Choć dość kaloryczny, to zawiera bardzo dobre tłuszcze, witaminy A, C, E, K i witaminy z grupy B6 i działa alkalizująco na organizm - odkwasza go. Parafrazując znane powiedzenie o jabłku "one avocado a day keeps the doctor away" (jedno awokado dziennie trzyma lekarza z daleka). 

20 stycznia 2013

16 stycznia 2013

Razowe muffiny z serkiem wiejskim i mój ulubiony czysty barszcz (wege)


Od jakiegoś czasu nie mam serca do słodkich muffinek. Poczęstowana zjem, ale sama piekę je sporadycznie. Co innego wytrawne ich wersje - z tymi lubię eksperymentować. Jako, że oboje kochany czysty barszcz i często go jemy, to takie wytrawne muffinki zdają się być nieskomplikowaną i szybką opcją na przekąskę do tej jednej z naszych ulubionych zup. W tej wersji zawierają serek wiejski. Jest on tani, powszechnie dostępny, nisko tłuszczowy - powoduje, że muffiny są wilgotne, sycące i nie tak bardzo tłuste, jak z użyciem pełnotłustych serów. 

14 stycznia 2013

Moje ulubione kanapki



 W zasadzie ta kanapka powinna rozpocząć poczet moich ulubionych kanapek. To jest mój absolutny fetysz od lat. Z tym zestawem (choć nie w bagietce, a w jakimś watowatym chlebie) zapoznała mnie moja pierwsza brytyjska szefowa. Wtedy to brzmiało dla mnie jako kosmos, ale przepadłam po pierwszym kęsie. Siedem lat później to piszę, z pełnym brzuchem, bo właśnie kolejny raz sobie dogodziłam na śniadanie. 


13 stycznia 2013

George całuśny

W życiu powinno się sprawiać małe przyjemności bliskim i sobie i celebrować je. 
Nawet jeśli było zimno w paluchy, próbował prószyć śnieg,
a koń był małej rasy cob, to sobotnie popołudnie było cudowne
 i chciałam się z Wami podzielić tą małą przyjemnością. 
Spełniło się moje marzenie i mam nadzieję jeździć na koniu regularnie.

Życzę Wam miłej niedzieli i zapraszam jutro na moją kolejną ulubioną kanapkę. :) 

Elle - moja cierpliwa nauczycielka

Droga do stadniny. Nic, nic, nic i nagle znak. ;)



7 stycznia 2013

Zimowa zapiekanka


 

Kremowa, sycąca, aromatyczna i serwowana niemal prosto z pieca - czego więcej można sobie życzyć w zimne zimowe dni? Mimo, że ja polubiłam to połączenie, to wyobrażam sobie, że dla niektórych to może być zbyt wiele do przełknięcia. Jeśli jednak lubicie wyraziste smaki, to czytajcie dalej. 

3 stycznia 2013

Pierożki jagnięce w anyżkowym rosole




Kevin krzątał się w tyle stanowiska rzeźniczego, a do mnie podszedł Alan:
- Czego sobie życzysz moja droga?
- Poproszę łopatkę jagnięcą bez kości, zrolowaną, ok. 1.5kg. 
- Już się robi - odpowiedział rzeźnik, kładąc na wagę dorodny kawał mięsa. Sięgnął po nóż i już miał kroić, kiedy spytałam ile waży cały kawałek. 
- Dwa kilogramy - odparł. 
- To wezmę całość, przecież i tak się skurczy podczas pieczenia. Najwyżej zmuszę lubego, aby jadł jagnięcinę przez pięć dni - puściłam oczko. 
- Wspaniale! Dobra jesteś! 

Finał tej opowieści jest taki, że po świętach po prostu nie mogliśmy już patrzeć na pieczeń jagnięcą i mogłabym zamrozić jej resztki, aby potem zrobić taki pasztet jagnięcy, albo nadziać nią pierogi, w których utylizuję resztki mięs. Ochota przyszła jednak na esencjonalny rosół, bo za oknem kolejny dzień szalała ulewa i wichura, nawet ruch samochodowy został przekierowany niemal przez nasze podwórko, bo główna droga została zamknięta z powodu zalania. Jak rosół, to kołduny - pomyślałam. Tyle, że ja ich nigdy nie robiłam i większość źródeł podawała przepis na kołduny z mięsa surowego. Trzeba być jednak elastycznym, jeśli chodzi o wykorzystanie resztek, prawda? 

1 stycznia 2013

Zmartwychwstanie


Ci, którzy śledzą profil bloga na Facebook wiedzą pewnie, że pod koniec października byłam na jednym z lepszych koncertów w swoim życiu, a także miałam okazję poznać osobiście blogera kulinarnego, którego pracę i talent podziwiam od lat - Arka z Eat After Reading. Wieczór w Londynie był szalenie ciekawy, o moich wrażeniach z koncertu i ostatniej płycie Dead Can Dance możecie przeczytać w nowym wydaniu Miesięcznika Ludzi Wolnych LIBERTAS. Być może lubicie Dead Can Dance, a może jesteście po prostu ciekawi dlaczego zmartwychwstanie? Zapraszam serdecznie do mojej recenzji.