Żyję. Choć moje życie stoi na głowie. 20 marca przyszedł na świat nasz syn Lubomir. O ile wiele osób straszyło mnie wizją porodu, czyli bólu, łez i potu, to niewiele wspominało o okresie połogu. A okazuje się, że poród naturalny bez znieczulenia nie był dla mnie takim wyzwaniem jak pierwsze dni po opuszczeniu szpitala. I tu moje oczekiwania kompletnie rozeszły się z rzeczywistością.
W szpitalu pierwszą dobę po porodzie działałam chyba na bardzo wysokiej adrenalinie - nie czułam bólu, dyskomfortu, choć byłam zmęczona. Kolejne dni przyniosły jednak wiele kryzysów, które dziś już zdają się być zażegnane, ale kto ma/miał do czynienia z noworodkiem, ten wie, że ciężko cokolwiek zaplanować. W tym gotowanie, fotografowanie, a potem opisanie tego na blog.
Choć nie zaostrzyłam diety z powodu karmienia piersią (bo uważam za głupotę prewencyjne ograniczanie pewnych produktów), to nasze posiłki to ostatnio bardzo szybkie dania typu makarony z pesto, sałatki, grillowane ryby z bukietem warzyw z mrożonki, czy odmrażane porcje domowego curry czy sosu ragu, który jak się okazuje można łatwo przerobić także na chilli con carne. O domowym chlebie czy cieście już zapomniałam.
Przed porodem udało mi się przygotować dwa wpisy na kwiecień, które zawierają w sumie aż cztery nowe przepisy, więc w tym miesiącu coś się będzie działo na blogu. Co będzie później? Nie wiem. Mam nadzieję, że z synkiem wpadniemy w jakiś rytm, który pozwoli mi kontynuować moje pasje. Podobno początki są trudne. Liczę na to, że ogarnę nową rzeczywistość i wrócę do regularnego pisania. I mam nadzieję, że Wy także będziecie tu wracać z przyjemnością i poczekacie na mnie, jeśli okaże się, że te nasze trudne początki się trochę przedłużą.
Mimo, że moje życie stanęło na głowie i nie mam czasu na swoje potrzeby i jakkolwiek zabrzmi to jak truizm, to macierzyństwo mnie odmieniło w pozytywnym sensie i widzę to nawet po tych niespełna dwóch tygodniach. Staram się więc łapać te chwile szczęścia, bo wiem, że szybko miną i być może jeszcze do nich zatęsknię.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję za wszystkie gratulacje i życzliwe gesty.
Karolina
Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i bliskich! Równowagi,luzu, spokoju i radości.
OdpowiedzUsuńRozumiem, o czym piszesz, choć starsza córka skończyła 7 lat, Mimo że równowaga to moje drugie imię, to pierwszych kilka tygodni macierzyństwa to huśtawka między euforią i kompletną niemocą (nigdy bym nie przypuszczała, że hormony mogą mieć taką moc).
Pomogło zapisywanie posiłków, drzemek itp. i wypracowanie rytmu dnia małej. Wiedząc kiedy będzie głodna, a kiedy będzie spać mogłam zaplanować dzień dobry dla niej i dla mnie (zwłaszcza spacery - wychodzenie z domu było mi potrzebne jak nigdy wcześniej).
Pozdrawiam
ania
Gratulacje Karolino! Początki są trudne, potem w sumie też nie jest lekko, ale człowiek się przyzwyczaja :) powodzenia! Cudny Lubomir :)
OdpowiedzUsuńTaki gość w domu zasługuje bardziej na zdjęcie na blogu, niźli inne rarytasy :)) GRATULACJE :)
OdpowiedzUsuńKochana, oczywiście, że poczekamy tyle ile trzeba :))) Cieszcie się Maluszkiem, a do bloga wrócisz wtedy, kiedy będziesz gotowa :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :***
Sliczny chlopczyk! Gratuluje z calego serca. A pomalu dojdziesz do perfekcji w opiece nad malym i organizowaniu sobie dnia :) Wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Życzę powodzenia i wszystkiego najlepszego z Małym :)
OdpowiedzUsuńJa także spod spodziewam się dziecka (koniec maja, też chłopczyk) i także prowadzę bloga. Zatem czytam wszystko co związane z macierzyństwem, wszystkie znajome wypytuję jak to będzie? Ale chyba z każdą z nas jest inaczej. Strasznie się boję, ale wierzę, że my kobiety urodzone jesteśmy do tego, aby dawać sobie radę! To chyba instynkt, czyż nie? :))
Z przepisy są SUPER!!! Kilka "podkradłam" i wypróbowałam, do kilku się zabieram w najbliższym czasie.
pozdrawiam serdecznie,
bastalena
Chyba często mimo nastawienia i przygotowania to, co zupełnie nowe, potrafi nas zaskoczyć. Myślę jednak, że Twoje zainteresowania i pasje są dla Ciebie na tyle ważne, że jak "dotrzecie się" do siebie z Lubomirem, uda Ci się połączyć jedno z drugim - nawet jeśli nie będzie tak samo jak wcześniej, to lepszy kompromis, niż nic ;). Ściskam!
OdpowiedzUsuńgratuluję, kojarzę Cię jeszcze z gazety.pl i zawsze miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńdużo Zdrowia dla Synka i Ciebie
gratuluję, pamiętam Cię jeszcze z gazety.pl i zawsze miło wspominam
OdpowiedzUsuńdużo Zdrowia dla Ciebie i Synka
powolutku sie wszystko swoimi torami ulozy :)
OdpowiedzUsuńGratuluje i zycze samych cudownych chwil z tym Slodziakiem :)
Pozdrawiam :)
Jestem zachwycona imieniem synka:-) Gratulacje i wszystkiego dobrego na każdy nowy dzień:-) Pozdrawiam serdecznie świeżą mamusię i synka oczywiście:-)
OdpowiedzUsuńGratulacje i słoneczne uściski! dopasujecie się do siebie na pewno! i czas znajdziesz na rozmaite przyjemności np gdy maluszek śpi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Pozdrawiam serdecznie! Bardzo miły wpis :)
OdpowiedzUsuńW naszych czasach tak naprawdę nikt nie jest przygotowany na rewolucję, jaką jest rodzicielstwo, i nawet jeśli się mówi o tym uczciwie (co ja robię), to i tak skala doświadczeń jest bardzo różna, a poza tym zawsze będzie przepaść między teoretyczną wiedzą, a empiryką;-) W każdym razie ja jestem wielką zwolenniczką rutyny, może nie w wydaniu Giny Ford, ale na pewno życie z dzieckiem jest łatwiejsze, gdy trzymasz się ustalonego rytmu i zasad (dlatego nie dla mnie attachment parenting i inne trendy bogatych ludzi ze zbyt dużą ilością wolnego czasu;-)). Buziaki dla Lubomira, miło go wreszcie zobaczyć:-)
OdpowiedzUsuńgratulacje, noworodek dużo śpi i wtedy można coś poklikać, a jak trochę podrośnie, zawsze będzie mu można np. puścić bajkę w TV, albo pożyczyć komórkę z Angry Birds ;) pozdrowienia i wytrwałości w macierzyństwie i kucharzeniu
OdpowiedzUsuńGratulacje! :) Cichociemny podczytywacz Akassa
OdpowiedzUsuńważne ze oboje macie sie dobrze. a wspólne dogranie się nadejdzie zobaczysz! ten chaos ma tez swoje plusy i potrafi byc piękny ;) powodzenia!
OdpowiedzUsuńCudowny chłopczyk, jeszcze raz gratuluję :)
OdpowiedzUsuńCo do blogowania i innych zajęć, to z czasem wszystko sobie razem poukładacie. A teraz skup się na poznawaniu synka i jego potrzeb, bo jak to usłyszałam dwa lata temu, kiedy urodził się mój młodszy synek "teraz jest czas małego misia" i warto, tak jak napisałaś łapać i zapamiętać te chwile. Jak zobaczysz, ten "mały miś" szybko urośnie (stanowczo za szybko) i zacznie pyskować, więc teraz trzeba korzystać, a czytelnicy poczekają ;)
Gratuluję pięknego Synka i życzę dużo sił w opiece nad nim/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, PwP :)
Gratuluję :) I może to co powiem, to banał, ale: z każdym miesiącem będzie łatwiej :) A jak już się dokładnie z synkiem poznacie, zobaczysz, że ze wszystkim można się wyrobić i dać świetnie radę, mimo takiego słodkiego maluszka tuż obok :) Teraz najważniejszy jest czas dla Was..gotowanie poczeka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWszystko się pięknie ułoży. Na razie maluch potrzebuje dużo Twojej uwagi, bo ekspresowa uczy się nowych rzeczy. I poznajecie się wzajemnie. Ale to na pewno mądry młodzian, który wie, że mama potrzebuje też czasu na swoje pasje.
OdpowiedzUsuńZnajomy ciuszek, mój synek też takie ma. Te chłopaki tak szybko z nich wyrastają :-) . Wszystkiego dobrego!
Boski Lubomir! Mam nadzieje, ze szybko wpadniecie w rytm i z czasem bedzie latwiej.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedziec na co sie musze nastawic, chyba pora zaczac robic zapasy makaronu i pesto :-)
:) Miałam dokładnie tak samo .. o porodzie milion historii, o połogu już tylko sama fałszywa sielanka. Na szczęście z czasem poznawania Nowego Człowieka wszystko się układa :) - Czego życzę!!
OdpowiedzUsuńNie bój żaby, na własne uszy słyszałam jak Liska mówiła, że blog White Plate powstał na macierzyńskim :))
OdpowiedzUsuńGratulacje i trzymam kciuki za wytrwałość w prowadzeniu bloga w czasie "urlopu macierzyńskiego" mi to się niestety nie udało.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia i siły dla Was obojga.
Karolino! Czytam twojego bloga mniej więcej od roku (szpilki i papki) też czytałam i nigdy nie zostawiłam komentarza, więc to chyba dobry moment :) Gratuluję synka!
OdpowiedzUsuńNic się nie martw, czytelnicy na pewno na ciebie poczekają. Ja w każdym razie na sto procent.
Pozdrawiam ciepło z Krakowa
Mania
Serdeczne gratulacje! Lubek jest przesliczny:)
OdpowiedzUsuń