21 lutego 2011

Po indyjsku, ale chudziej



Mam słabość do kuchni indyjskiej. Jako, że źle reaguje na dania na wynos albo z barów, w których dotychczas jadłam, w zasadzie tylko w domu mam okazję jeść indyjskie specjały. Bazuję na mojej biblii indyjskiego gotowania "The Food of India. A journey for food lovers", jak dotąd bez wyjątku wszystkie dania ugotowane wg przepisów z tej książki okazały się bardzo smaczne. Zwykle jednak redukuję ilość tłuszczu i czasem ilość chilli w przepisach.

Ostatnio w końcu zaopatrzyłam się w mąkę z ciecierzycy, więc postanowiłam przygotować moje ulubione cebulowe placuszki, którymi niestety potrafiło mi się odbijać po dwa dni, kiedy kupowałam je w tradycyjnej formie, czyli smażone na głębokim tłuszczu. Nie wiem, czy to wina nieświeżego tłuszczu, tajemniczych dodatków, czy mojego wrażliwego żołądka. W każdym razie postanowiłam nie rezygnować z tej pysznej przekąski i przekopałam internet w poszukiwaniu alternatywnego przepisu. I znalazłam ten film.

Placuszki okazały się być aromatyczne, smaczne, dom nie pachniał olejem, jak przy smażeniu, za to od zapachu przypraw aż kręciło w nosie. Przy okazji wyrzuty sumienia nieco uciszone - oto nisko tłuszczowa wersja tego indyjskiego przysmaku.



Cebulowe placuszki (indyjskie bhaji)


6-8 sztuk


500g białej cebuli, obranej i pokrojonej w plasterki
4 łyżki oleju roślinnego
pół łyżeczki sproszkowanej chilli
pół łyżeczki kurkumy
pół łyżeczki mielonego imbiru
łyżeczka mielonej kolendry
łyżeczka mielonego kuminu
pół łyżeczki soli
100g mąki z ciecierzycy
ok. 50ml wody
łyżka koncentratu pomidorowego

Piekarnik nagrzałam do 180 stopni C i przygotowałam dużą blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i lekko skropiłam ją łyżką oleju.

Na dwóch łyżkach oleju usmażyłam cebulę ze szczyptą soli, na małym ogniu. Cebula ma być miękka, ale nie brązowa. Następnie dodałam chilli, kurkumę, imbir, pół łyżeczki kuminu, pół łyżeczki kolendry i smażyłam mieszając przez kolejną minutę. Ściągnęłam z ognia i przygotowałam mąkę.

Pozostałą kolendrę, kumin i sól wymieszałam z mąką i dodałam do nich cebulę. Dokładnie wymieszałam, aby cebula pokryła się mąką.

Koncentrat pomidorowy wymieszałam z wodą i dodałam do mieszanki cebulowej. Wymieszałam porządnie, aby cała masa była dość wilgotna, ale zbita.

Łyżką nałożyłam 6 porcji na blaszkę, wstawiłam do pieca na 10 minut. Po tym czasie skropiłam wierzch pozostałą łyżką oleju i piekłam kolejne 10 minut.

Po upieczeniu przełożyłam na papierowy kuchenny ręcznik, aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Serwowałam od razu.

19 komentarzy:

  1. cukiniowe, ziemniaczane... ale cebulowe?
    podobają mi się. świetne! takie aromatyczne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię smażyć, więc propozycja pieczonych placków (i to TAKICH placków!) jest dla mnie idealna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uwielbiam kuchnię indyjską i też mam wrażliwy żołądek, więc na pewno przy kolejnej indyjskiej uczcie zrobię i te placuszki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, no... Prawdziwa gratka dla wielkich wielbicieli cebuli mojego pokroju... ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. czyta się smacznie, jutro zrobię i skosztuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny przepis, będę musiała wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszą być smaczne. Nigdy nie jadłam cebulkowych placuszków.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję bardzo za polecenie tej książki i przepis, bo ja też nie przepadam za kupnymi bhajis.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyglądają wspaniale, muszę sobie takie upitrasić, szczególnie, że bardzo lubię wszelkie palcuszki,

    OdpowiedzUsuń
  10. fajne te placuszki i musza byc aromatyczne:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra pakora nie jest zła, choć z takich tłustych, frytowanych, indyjskich przekąsek to mam słabość wielką do samosy. No i popadumków. Jak jeszcze do tego dip dobry wjedzie, to...

    Mam dobrze sprawdzoną knajpkę indyjską w moim dawnym miejscu zamieszkania, i żal patrzeć, jak ze względu na kryzys interes im ledwie zipie. Co jak co, ale tam dobrze dają. Chyba za dobrze.

    Muszę jeszcze obczaić tanduraki w centrum Dublina, kiedy mi przyjdzie ochota na pieczyste w gęstych, grubo przyprawionych sosach, ale tymczasem rozsmakowałem się w berberyjskiej egzotyce. Bastilla z królika w orzeszkach i miodzie mnie ostatnio zabiła i wysłała do nieba. Są takie potrawy, które się kompletnie wstrzeliwują w czyjś gust. ;o)

    Takie "frytowanie" w piekarniku to dobry sposób nie tylko na ograniczenie spożycia tłuszczu, ale też na wytłumienie eco-impaktu we własnej kuchni. Co jak co, ale frytowanie to jeden z najtoksyczniejszych sposobów obróbki termicznej. Wiem, bo zwożę na codzień wiaderka z brudnym olejem. ;o)

    Tymczasem...

    OdpowiedzUsuń
  12. Zobaczyłam zdjęcie i pomyślałam: czyżby bhaji? ;)) uwielbiam je i ostatnio też z racji diety myślałam, czy dałoby się je wrzucić do piekarnika. Dzięki Ci za tę próbę, teraz wiem, że można :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Karolino ostatnio uderzasz w nasz gust:) Robimy już kiszonkę, a teraz placki cebulowe od Ciebie:) Nie mamy mąki z ciecierzycy, chyba nic się nie stanie jak użyjemy zwykłej? Czy lepiej kukurydzianą?

    Placki ziemniaczane robimy tak jak Ty (od jakiegoś czasu) na blasze wyłożonej papierem pergaminowym, i też są lepsze i zdrowsze i nie śmierdzi w całym domu:)

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest zdecydowanie coś dla takiego cebulożercy jak ja :) Tylko podejrzewam, że z mąką z ciecierzycy będzie problem w Polsce... jaką polecasz zamiennie?

    OdpowiedzUsuń
  15. z taką ilością cebuli placuszki zapowiadają się rzeczywiście smacznie

    OdpowiedzUsuń
  16. placuszki wygladaja bosko. a co do twojego komentarza to fakt czytałam kiedys o twoim chinskim rosole na GP i mam zamiar go keidys w koncu zrobic, ale odkad skasowalas niestety zdjecia to GP juz nie jest takie samo :( szkoda bo bardzo lubiłam twoje zdjeica.

    OdpowiedzUsuń
  17. ... o!
    ...gdy nie ma besan, to świetne piazu (niech będzie, że cebulaczki ;) pakora z cebulką) wychodzą z namoczonej czerwonej soczewicy, albo pół na pół czerwonej z żółtą
    W Pakistanie rzadko widuję białą cebulę, robimy z czerwonej, najpowszechniejszej.
    Zawsze dodajemy też zielone czili.
    Aha, i to jest danie u nas a. gdy pada deszcz b. na iftar (przełamanie postu w ramadanie) - inne takie dania to samosy i dżalebi.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziekuje za komentarze!

    Polecam tym, ktorzy znaja te smazone na glebokim tluszczu, ale takze tym, ktorzy jeszcze nie probowali. A kto kocha cebule (ja! ja!) to koniecznie musi sprobowac. :)) Ta wersja jest naprawde duzo lzejsza i bede ja czesciej powtarzac. A i ksiazke goraco polecam, choc akurat ten przepis z niej nie pochodzi.

    Aniko, na fejsbuku doczytalam, ze Ci smakowaly. Ciesze sie! :)

    Szalony, tez lubie samosy i juz sie zastanawiam, czy tez by ich jakos nie odchudzic. Wydaje mi sie, ze widzialam przepisy na pieczone, zamiast smazonych. Ja niestety w okolicy mam 2 takie knajpki i w zadnej dobrze nie daja (czyt. tlusto + 2 dni odbijania sie, niestrawnosci i innych sensacji). A kuchni berberyjskiej zazadraszczam. ;)

    Turlaczku, mozna, mozna. :) Moze nawet skrobia da rade, tylko smak inny wtedy bedzie. :/

    Kazia i Roman + Tu-tusia - sprawa maki. Hmmm, tak naprawde ta maka, choc zwana ciecierzycowa, podobno jest robiona z zoltej soczewicy (tak przeczytalam na forum angielskim, raczej wierze, bo co jak co, ale kuchnia indyjska jest tu powszechna), co daje jej specyficzna konsystencje (blizej jej do skrobii kukurydzianej, niz do pszennej maki). Z kazda maka powinno wyjsc, ale zapomnijcie o tym orzechowym posmaczku, ktory daje maka gram. Niestety. :/ Ale! Patrzcie na komentarz Asi K.

    Bernadeto, ten rosol wydaje sie byc skomplikowany, ale choc wymaga wielu skladnikow, to roboty z nim wcale nie wiecej niz z tradycyjnym. A smak fajny. :) Dziekuje za mile slowa, nie wiem, czy wiesz, ale gazeta.pl sobie pozyczala moje zdjecia podpisujac, ze ich - 3 razy sie to zdarzylo, a o ilu nie wiem? Stad decyzja o wykasowaniu. Mam nadzieje, ze bedziesz tu czestym gosciem i chociaz ten blog oslodzi nieco strate zdjec z GP. ;)

    Asiu K, dziekuje za praktyczne rady. Ta maka wydaje sie byc malo popularna w Polsce, mam nadzieje, ze to sie zmieni. U mnie lezy nawet w lokalnym Tesco, jak sie zorientowalam w zeszlym tygodniu. To danie bedzie u mnie, czy slonce czy deszcz. ;)

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nigdy nie jadłem placuszków cebulowych, ale napewno wypróbuję. Obserwuję.
    Łukasz http://kuchniaalukasza.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)