7 września 2011

Gdzie jeść? "Lolli", Piglio*

Są takie miejsca, których nie znajdziecie w przewodnikach turystycznych, na szczęście ktoś kogo znacie, już tam był i gorąco polecił. Do Piglio, poza tym, że to bardzo urokliwe miasteczko, z uliczkami wąskimi na półtorej metra i pięknym widokiem na dolinę, wybrać się warto choćby po to, aby uzupełnić zapasy wina w lokalnych cantina sociale. Cesanese del Piglio nie jest może tak rozsławioną gwiazdą jak toskańskie Chianti, ale jest to wino smaczne, szczególnie jeśli weźmie się stosunek ceny do smaku, to powiedziałabym, że wino bardzo smaczne. Z różnych przez nas zakupionych w cenie od 3.5 do 8.5 euro za butelkę, żadnego - białego (Passerina del Frusinate) czy czerwonego nie powstydziłabym się podać gościom do dobrej kolacji.  


Jeśli jesteście fanami pysznej, prostej, domowej kuchni serwowanej we wnętrzach, powiedzmy dość zgrzebnych, to także warto się wybrać w okolice Piglio. Postawiona przy drodze i trącąca nieco prowizorką trattoria "Lolli" to prawdziwa przystań dla smakoszy, którym w smak jest siedzieć przy stoliku z pstrokatą ceratką, pić wino z karafki będąc bacznie obserwowanym przez świętą rodzinę z kiczowatego obrazka. Jedyne na co trzeba się nastawić, to spędzenie tam co najmniej dwóch godzin. 


Tyle bowiem, albo nawet ciut dłużej trwała nasza uczta, podczas której zjedliśmy i wypiliśmy:

- litrową karafkę białego wina
- 1.5l butelkę wody
- dwa talerze przystawek - szynki, salami, coś w rodzaju salcesonu, kawałek zimnej pieczeni wieprzowej, karczochy, oliwki, kiełbasę i ser, a do tego jakieś pikle. 
- dwa kawałki chleba podpieczonego na palenisku z żywym ogniem i żeliwną kratą, polanego obficie oliwą i posypanego solą 
- koszyk chleba 
- dwie porcje tagliatelle alla ragu - do wyboru był ser do posypania: pecorino lub parmezan 
- jeden wielki stek wołowy z grilla, podany z cytryną
- cicorię podsmażoną w oliwie 
- kilka kruchych ciasteczek 
- dwie porcje sorbetu cytrynowego
- dwie kawy 
- po trzy naparstki likieru na głowę (no dobra, na trawienie, he, he)






Ktoś się jeszcze dziwi, że siedzieliśmy tam ponad dwie godziny? Potrafimy zjeść dużo, ale co będę owijać w bawełnę - stamtąd wyszliśmy po prostu nażarci do granic możliwości. Wszystko nam szalenie smakowało. Za tę ucztę dodatkowo ubarwioną przez piękny widok z okna, a także sympatycznego kelnera, który dorzucał drzewo do ognia, zapłaciliśmy 69 euro.

Polecam!



Trattoria Lolli 
Piglio
via Prenestina km. 43,700. 
Italia 
Tel. 0775/501115, komórka 3395029036

Na wizytówce nie ma godzin otwarcia, podano za to, że jest nieczynna w czwartki. 


* Frosinone, region Lazio

7 komentarzy:

  1. Wiesz dlaczego nie ma godzin otwarcia? Bo we Wloszceh obiad jest w porze obiadu a kolacja w porze kolacji, i wtedy otwarte sa kanjpy, to ... jakos poprostu wiadomo kiedy to jest, szczegolnie w takich miejscach.
    ps. mam takie same filizanki do kawy w domu, jak wyprowadzalam sie Rzymu dostalam od barmana w 'moim' barze gdzie jadalam sniadania.

    OdpowiedzUsuń
  2. poprawka: region (w sensie kulturowym) Ciociaria (tak jak Sabina), ale administracyjnie to Frosinone.

    Rzeczywiscie, Lolla to klasyka. I nie ublizajac Da Maria Fontana, jednak fettucine z Lolla to najlepsze fettucine jakie jadlam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za wspaniałe miejsce! I jaka uczta:-) Urzekło mnie szczególnie to ostatnie zdjęcie z -no właśnie, co to jest ?-to z tą roślinką.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cucinissima, domyslilam sie, ze lokalni wiedza, kiedy do knajpy isc. :D

    Mayu, dzikeuje za zwrocenie uwagi, zaraz poprawie. Fettucine bardziej smakowaly mi w Lolli, do Maria Fontana zdecydowanie na cieniutkie nitki. :)

    Aniu, to jest element wytroju - jakies ztuczne drzewko, z wsciekle czerwonymi jablkami (?). :D

    Dziekuje za komentarze i pozdrawiam cieplo. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Odkad zagladam do twoich wloskich relacji, chodzi za mna ta zielenina - dawno tego nie jadlam. A chianti to jest moim zdaniem przereklamowane ;)) Bedzie ciag dalszy ?

    OdpowiedzUsuń
  6. kopiuję, zapisuję, zapamiętuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miss Coco, moje zdanie o Chianti jest takie samo. :) Mysle, ze z wloskiej wyprawy bedzie jeszcze moze fotorelacja i moze zupa? :)

    Jswm, :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)