15 września 2011

Pierwsza jesienna notka


Uciekałam wspomnieniami do ciepłych Włoch i nie dopuszczałam do siebie myśli, że jesień tuż tuż. Od dwóch dni są u nas bardzo silne wichury, jest zimno i często gęsto pada deszcz. Ciemności zapadają dużo wcześniej, bardziej chce mi się herbaty z cytryną i polskim miodem spadziowym przywiezionym z domu.

Nawet gdy przezwyciężyłam te wszystkie jesienne przeciwności losu, to nie było tak łatwo napisać kolejną notatkę. Nie pisze się bowiem łatwo, gdy po klawiaturze chodzi kot. Nie, ani Buce nie odbiło jeszcze bardziej w jesieni życia, ani Mimi nagle nie zapałała miłością do biegania po klawiszach, w czasie, gdy ja próbuję coś napisać. To nasz nowy kocio, który, mamy nadzieję, okaże się być chłopakiem. Na razie jest za młody, aby stwierdzić z całą pewnością, czy jednak zostanie Marlon, czy może trzeba będzie się przestawić na imię Marla? 

Imiona wybraliśmy chyba mając świetną intuicję, bo charakterny jest jak obie postacie, którym złożyliśmy hołd. Siedmiotygodniowy kocurek z zespołem nadpobudliwości psycho-ruchowej jest bardzo absorbujący, więc chodzę ostatnio nieco jak w amoku - niewyspana, podrapana, pogryziona, wydając z siebie niekontrolowane okrzyki bólu, gdy on znienacka wspina mi się po nodze wbijając pazury. Mimo wszystko jestem bardzo szczęśliwa. Jedzenie, gotowanie chwilowo nieco na drugim planie. Gotuję raczej sprawdzone, głównie jednogarnkowe dania. I takie Wam dziś zaprezentuję, szczególnie, że bakłażany są bardzo na czasie.

Przepis z "The Food of India: a journey for food lovers". Nie trzymałam się dokładnych proporcji, podaję, jak ja ugotowałam; to jedno z moich ulubionych dań z tej książki. 



Pikantne bakłażany 

2-4 porcje 

2 średnie bakłażany, pokrojone w półplasterki, ok. 7mm grubości 
5 łyżeki oleju słonecznikowego lub klarowanego masła 
400ml pomidorów bez skórki posiekanych z grubsza (mogą być puszkowe) 
5 ząbków czosnku, obranych 
ok. 2,5cm świeżego imbiru, obranego
1 łyżeczka czarnuszki 
1 łyżeczka ziaren kopru włoskiego 
1 łyżeczka mielonej kolendry 
1/4 łyżeczki kurkumy
1/4 łyżeczki pieprzu cayenne 
sól

Połowę pomidorów zmiksowałam z czosnkiem i imbirem. ręcznym blenderem na gładką masę.

W dużym rondlu rozgrzałam łyżkę masła i obsmażyłam bakłażany z obu stron, na lekko brązowy kolor, tak aby smażyły się w jednej warstwie. Powtórzyłam czynność, aż wszystkie bakłażany były usmażone. Miałam 4 rundy, stąd zużyłam 4 łyżki masła. Bakłażany odstawiłam na bok i rozgrzałam ostatnią łyżkę masła w tym samym rondelku. 

Dodałam czarnuszkę i koper włoski, przykryłam i pozwoliłam, aby nasiona chwilę postrzelały. Następnie dodałam kurkumę, cayenne i kolendrę i smażyłam pół minuty. Dolałam zmiksowane pomidory (uwaga, lubi pryskać!), resztę posiekanych pomidorów, bakłażany i sól do smaku. Przykryłam i dusiłam przez ok. 15- 20 minut na małym ogniu. 

Świetnie smakują same, albo zagryzane chlebem naan, albo z dodatkiem chutneyu z mango.  Podaję jako jedno z licznych dań podczas indyjskich kolacji, które wyprawiam - nigdy nie zabrakło ich na stole wśród różnych curry i innych specjałów.

Przedstawiam nowego członka naszej ekipy:

24 komentarze:

  1. slodki maluch :) niech rosnie zdrowo :)
    ja mam 2 mocno nadpobudliwe, 1 przeszlo a 2 wciaz budzi 2-3 razyw nocy mimo ze juz prawie dorosle kocie bo przekroczylo 2 lata :)

    OdpowiedzUsuń
  2. maluch słodki :)
    a jedzonko przepyszne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Karolino, w zeszłym roku robiłam podobne bakłażany - za podobieństwo uznaję dodatek czarnuszki i pomidorów - wspaniałe połączenie. Jeśli ktoś szuka czarnuszki a jest z W-wy niech idzie pod halę mirowską do pana z długimi włosami, to kupi tę rzadko dostępną przyprawę za grosze - na wagę.

    Jestem ciekawa czy te bakłażany serwujesz jako dodatek do czegoś czy jako przystawkę. Cyklicznie robię w domu kolacje dla przyjaciół i kolacja indyjska byłaby wspaniała. Co szczególnie polecałabyś na menu?

    W restauracjach indyjskich ostatnio zawsze zamawiam "butter chicken" - uwielbiam, albo jagnięcinę (ale nie pamiętam nazwy dania) - może masz na nie jakieś super-och-i-ach przepisy, żeby zachwycić gości?

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mam herbatę z polskim miodem z pasieki Taty, ale nie mam kota.. takiego puchatego ciepełka.. coś za coś, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas też wieje, przez co nabawiłam się paskudnego przeziębienia :/ Na pocieszenie chętnie zjadłabym takie słoneczne bakłażany. A kocio to wykapany Marlon! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wprawdzie i u nas wieje,ale na szczescie jest dosc cieplo i slonecznie.....jeszcze....
    Kotek jest po prostu do zacalowania :) niech sie dobrze zaadaptuje w pozostalym kocim,no i ludzkim towarzystwie :)
    Baklazan jest ostatna moja miloscia,ale podobno lepiej pozno niz wcale,wiec ta propozycja jak najabrdziej smakowita jest :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Agatku, dwa lata? Dziekuje za pocieszenie! ;P

    Ulciku, slodki rozrabiaka. ;)

    Nino, gdy przygotowuje indysjkie kolacje, zawsze serwuje wszystkie dania, oprocz deseru w tym samym czasie. Zawsze jest ruyz basmati, albo potrawa na bazie ryzu, zwana pulao, zawsze naany (z reguly dwa rodzaje), papadamy i chutney z mango. Do tego zawsze 2-3 dania warzywne - baklazany rzeczone, warzywne curry, albo inne. Zawsze jedno miesne lub rybne, a jak mam gest ;) to i miesne i rybne (np curry z kurczaka i curry z krewetek). Niektore przepisy podalam tutaj:
    http://www.libertas.pl/pociag_do_indii_kuchni_indyjsku_gotuje.html
    W Galerii Potraw jest wielki watek o kuchni indyjskiej, a tam sporo moich i innych wpisow.
    Ja niestety jeszcze nie trafilam na indysjka knajpe, w ktorej jedzenie smakowaloby mi - za tluste, za ciezkie, czesto obsluga pozostawiajaca wiele do zyczenia. Ale w koncu trafie na swoja, poki co - gotuje w domu z powodzeniem i ku uciesze gosci. Lubie te uczty, bo wszystko da sie przygotowac dzien wczesniej lub rano, a jedynie przed podaniem podgrzac.

    Asiejo, krewny mojego ojczyma ma pasieke, wiec tez mam dobry miod. :)

    Komarko, ja tez troche kicham, ale mam nadzieje, ze przejdzie. Obys Ty sie szybko wykurowala! :)

    Gosiu, u mnie dzis slonecznie, ale zimny wiatr, na szczescie nieco sie uspokoil, ostatnie dwa dni, to byl koszmar. Kocio juz sie bawi z Mimi, nastapilo wyrazne ocieplenie kocich stosunkow. Buka obrazona, ale to Buka. ;)

    Dziekuje Wam za komentarze, a milosnikow baklazana zapraszam do pazdziernikowego numeru Miesiecznika Ludzi WOlnych Libertas (link u mnie po prawej stronie). Bedzie fajny przepis. :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Karolino, dziękuję Ci za szczegółową wypowiedź. Skorzystam na pewno. Pamiętam ten wątek na gazecie, zerknę i skomponuję menu. Dziękuję Ci za inspirację - do zrobienia wieczoru i jego zawartości :) miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
  9. Kot prześliczny. Mi się marzy siostra dla Loli, ale Dawid się opiera. Chciałabym mieć taką Czarnulkę właśnie :)
    Dzięki za świetny przepis!

    OdpowiedzUsuń
  10. BakŁAŻAN WARZYWO PLASTYCZNE I WIELOFUNKCYJNE. jUŻ GO WYKORZYSTYWAŁAM W TYLU ROŻNYCH DANIACH I GRAŁ GŁÓWNĄ ROLĘ W DANIACH O WŁOSKIM, GRECKIM CHARAKTERZE, ZDARZAŁO MU SIĘ TEŻ GOŚCIĆ NA MOIM STOLE W IŚCIE ARABSKIM WYDANIU. W INDYJSKIM - JESZCZE NIE. pISZE JESZCZE, BO OD JAKIEGOŚ CZASU PRZYMIERZAM SIE DO ZROBIENIA JAKIEGOŚ DANIA INDYJSKIEGO I ZAPOZNANIA SIĘ NIECO Z TĄ KUCHNIĄ. tWOJ PRZEPIS KUSZĄCY I WYDAJE SIĘ DOBRY NA POCZĄTEK!

    DZIEWCZYNO, CZY TE WSZYSTKIE FRYKASY, O KTÓRYCH PISAŁAŚ W ODPOWIEDZI DO NINY ROBISZ SAMA I NA JEDNO PRZYJĘCIE??? JA KOCHAM GOTOWANIE, ALE WYMAGAŁOBY CHYBA ZAMKNIĘCIA SIĘ W KUCHNI NA 3 DOBY!!!

    7- TYGODNIOWE KOCIE POWIADASZ TAK DAJE CI DO WIWATU, CO POWIESZ NA 3 MIESIĘCZNE NIEMOWLĘ?! POZDR.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nino, nie ma za co. :) Powodzenia z przygotowaniem uczty. Ja je bardzo lubie, sa dlugie, relaksujace, mozna zjesc duzo roznych rzeczy, a nie skupiac sie na jednym glownym daniu. Czesto przepis wydaje sie dlugi, ale to tylko lista skladnikow taka, wykonanie z reguly bajecznie latwe. ;)

    Ewelino, zawsze to powtarzam ( i inni, ktorzy maja co najmniej dwa koty), ze dwa koty sa lepsze od jednego. :) Powtarzaj Dawidowi czesto i moze sie jednak uda? Ja jeszcze jestem w ciezkim szoku, ze luby tak latwo zgodzil sie na trzeciego. Ale obiecalam mu, ze to na pewno ostatni. ;)

    Kingo, kuchnia indyjska w moim dowmowym wydaniu, to jest cale bogactwo smakow. Marzy mi sie sprobowac u zrodel, moze kiedys.
    Jesli chodzi o przygotowanie potraw, to papadamy kupuje suszone i przygotowuje w mikrofalowce (one maja forme wielkich chrupkow, trzeba posmarowac olejem lub maslem i upiec). Naanow nie robi sie dluzej niz zwykly chleb, jak sie ma maszyne do chleba, to w zasadzie wiekszosc pracy ona wykonuje, ja tylko formuje i pieke chleby w piekarniku. Ale w przypadku "emergency" zdarzalo mi sie kupowac gotowe chleby i tez byly smaczne. Podpiekalam je tylko, aby byly cieple. Chutney mam sprawdzony kupny, ale obiecuje sobie, ze zrobie sama, tylko, ze mango u mnie troche lipne... Wszystkie dania warzywne i curry robie od A do Z sama, przygotowuje czesc dzien wczesniej - np warzywne, albo rano. Przygotowanie wszystkiego, przy dobrej organizacji i z moim doswiadczeniem w gotowaniu tych dan nie zajmuje dluzej niz 4 godziny.
    Co do dziecka nie mam porownania - nie mam i na razie nie planuje. ;)

    Dziekuje Wam za komentarze i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudny kociak :-) A przepis rewelacyjny!
    Przesyłam troche tego słoneczka co u nas jeszcze mocno świeci ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Że małego Ci gratuluję, to wiesz (i jakie znalazłaś zdjęcie młodego Marlona... :) Że bakłażany uwielbiam, i to tak przyprawione, to też nic nowego :) A co do dań indyjskich restauracjach, jak byłam w Indiach, jedliśmy codziennie w knajpach, wszystkie posiłki, i szczerze mówiąc, tam na miejscu też było ciężkie i tłuste, choć smaczne (często bardzo). Pod koniec zamawialiśmy góra 2-3 dania na 4 osoby (w tym dwóch facetów) do podziału, bo 1 na głowę było za dużo. Gdy gotuję indyjskie po 'swojemu', lub wg np. Madhur Jaffrey, czyli jednak lekką ręką szafując tłuszczem, dania wychodzą znacznie lżejsze, co na dłuższą metę wolę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja się nie mogę doczekać chwili kiedy i u nas pewnego dnia będą włazić na klawiaturę, rozkładać się na łóżku, przeszkadzać w nocy i lenić się na odzieży dwa futra.

    Z jednogarnkowych u nas dzisiaj na obiad gulasz :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękny kocurek! Ach, mnie też się marzy, żeby już mieć jakiegoś pupila w domku... To rozkoszne kocie mruczenie...

    A danie wygląda bardzo apetycznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Asiu, dziekuje za slonce, wczoraj nawet nieco go mialam. ;)

    Ptasiu, wiadomo, ze nasze zoladki nie sa przyzywczajone, i na pewno u zrodel tez gotuja dla nas ciezko, ale mimo wszystko wydaje mi sie, ze w UK jeszcze inaczej gotuja, aby sprzyjac nieco anglosaskiemu odbiorcy. Ale moge sie mylic. :)

    Zemifroczko, doczekasz sie, jako i ja sie doczekalam. ;) Gulasz tez brzmi dobrze.

    Karola, ostatni pupilek mruczy na potege. :)

    Dziekuje Wam za komentarze i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Czy dobrze mi się wydaje, że użyłaś do tego dania również cukinii?

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie, nie użyłam cukinii. Gdybym ją użyła, byłaby w liście składników.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ok, wierzę na słowo, a pytam dlatego, bo na zdjęciu widać zielone warzywo z zieloną skórką, które wygląda jak cukinia. Miałaś jakieś niedojrzałe bakłażany, czy to robota fotoszopa?

    OdpowiedzUsuń
  20. Bakłażany były dojrzałe. Nigdy nie widziałam w sklepie niedojrzałego bakłażana, czy on jest zielony? Ma to do siebie, że poddany obróbce cieplnej lubi zmieniać kolor. Zielonym bym tego nie nazwała, ale rozumiem, że dziwi, bo nie ma koloru jak surowy bakłażan. Photoshopa nie używam. Może to też wina światła, albo jego braku, może kwestia ustawień monitora Anonima.

    OdpowiedzUsuń
  21. Powtarzamc caaały czas, ale się opiera :)
    Nic nie stoi na przeszkodzie, aby probować dalej!

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak to sie mowi: kropla drazy skale. ;) Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  23. To rowniez jedno z moich najulubienszych dan z tej ksiazki. To, ze do niego wracam co roku, co zdarza mi sie w przypadku innych dan sporadycznie, juz o czyms swiadczy.
    Kotek (kotka) uroczy(a). Jako absolutna kociara z checia bym jakiegos przygarnela, ale zal mi, ze musialabym go komus podrzucac podczas wyjazdow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wracam kilka razy w roku, to obowiązkowe danie jesienno - zimowe. :) Uwielbiam, a lista dan, do których wracam często jest krótka. :) Co do kota, nie masz kogoś, kto by wpadał do kotka (w Waszym domu)?

      Usuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)