Kochani!
Dwa lata stuknęły. W zasadzie mogłabym napisać to samo, co rok temu. Może trochę zwolniłam tempo, ale nadal blogowanie sprawia mi frajdę. Mam nadzieję, że chęci starczy na kolejny rok - mi, aby gotować, fotografować, pisać, a Wam, aby tu zaglądać. Dziękuję Wam bardzo, że jesteście częścią tego miejsca i życzę Wam (i sobie też), aby tu nigdy nie zabrakło ptasiego mleczka i innych delicji. Wielki uśmiech ode mnie!
A na dokładkę kolejna zupa pomidorowa, tym razem z gremolatą, czyli dużą dawką witaminy C - na środek zimy jak znalazł.
Zupa krem z pomidorów z gremolatą
4-6 porcji
2 łyżki oliwy
1 duża cebula, obrana i pokrojona w kostkę
łyżeczka brązowego cukru
2 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane
1 łyżka octu balsamicznego
3 x 400g puszki siekanych pomidorów
ok. 1.2l bulionu warzywnego
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
Gremolata
garść świeżej pietruszki, drobno posiekanej
2 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane
skórka otarta z dużej cytryny
Gremolatę należy przygotować tuż przed podaniem - wszystkie składniki wymieszać.
W dużym garnku na oliwie przesmażyłam na małym ogniu cebulę, po kilku minutach dodając cukier. Smażyłam aż była miękka, dodałam czosnek i smażyłam jeszcze 2 minuty. Następnie dodałam ocet i smażyłam, aż wyparował, po czym dodałam pomidory i gorący bulion. Zagotowałam, przykryłam i gotowałam przez ok. 20 minut.
Przed podaniem zmiksowałam na gładki krem, doprawiłam solą i pieprzem i każdą porcję posypałam gremolatą. Jeśli zupa wydaje się za gęsta, można dodać więcej bulionu.
Gratuluje kolejnego roku, zapału do pisania, fotografowania i przedstawiania tego tutaj :) I życzę zapału do jak najdłuższego blogowania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No to pozostaje życzyć STO LAT! ;))
OdpowiedzUsuńA zupka wyglada wybornie...
Karolino, serdeczne gratulacje. Mam nadzieję, że starczy Ci sił na kolejne lata. Rób to co kochasz i co sprawia Ci przyjemność w takim tempie jakim chcesz. Myślę, że chętnych do oglądania nie zabraknie ;)
OdpowiedzUsuńSTO LAT! :)
Zycze zatem pokladow energii i checi do dalszego prowadzenia bloga, pomyslow bowiem z cala pewnoscia Ci nie brakuje :)
OdpowiedzUsuńPomidorowej z gremolata nigdy nie robilam, jestem jednak pewna, iz cytrynowa skorka swietnie podkresla smak pomidorow.
Pozdrawiam serdecznie!
Najlepszego! Pyszna zupka!
OdpowiedzUsuńA wiesz, ja myślałam, że to dłużej niż dwa lata - jak to było, jak Zmysłów nie było ;)? A pomidorową taką to ja zawsze chętnie ;)
OdpowiedzUsuńSTO LAT kochana i dalej samych takich smacznych postów... a tempo możesz mieć nawet żółw ei tak będę cię czytać:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego, kolejnych owocnych, apetycznych i zmysłowych lat:-)
OdpowiedzUsuńZapału , energii i pozytywnych emocji a blog będzie istniał jeszcze 100 lat:). I chociaż zaglądam tu od niedawna to miło mi będzie przez te kolejne 100 lat jeszcze pozaglądać. Witamina C w zupie jak najbardziej wskazana:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze kolejny rok bedzie rownie owocny w pysznosci jak dwa poprzednie :) A miseczke twojej zupy chetnie porwalabym na lunch.
OdpowiedzUsuńJuż czuję się rozgrzana. A jeśli ten garnczek to Le Creuset, to zjadam go razem z zupą! ;)))
OdpowiedzUsuńCzy to "ptasie mleczko" to prowokacja z Twojej strony? :D
OdpowiedzUsuńhttp://tiny.pl/hjbmd
Dziękuję za wiele świetnych, wypróbowanych przeze mnie przepisów. Mam nadzieję na dużo więcej.
Pozdrawiam,
Marta
Ja też niedawno obchodziłam dwa lata! Niech Ci Karolino chęci i zapału nie braknie, bo masz lekki "pióro" i fajnie się Ciebie czyta, nawet jeśli nie wszystkie potrawy, które serwujesz, trafiają w moje klimaty smakowe. Co do gremulaty, to iście ciekawa propozycja. Najbardziej mnie ciekawi jak ostry i wyczuwalny jest czosnek w zupie, zwłaszcza, że bez obróbki termicznej.
OdpowiedzUsuńnajlepszego i samych dobrych pomysłów :) Kulinarnych i nie tylko :)
OdpowiedzUsuńwspaniałości! wszystkiego dobrego:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego! I ja dziękuję, że mogę do Ciebie zaglądać. Gratuluję kolejnego tak udanego roku :-)
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziekuje za te wszystkie mile slowa, za zyczenia! :)
OdpowiedzUsuńMelduje, ze w nowym domu juz jestesmy niemal rozpakowani - pozostaja jeszcze kartony z ksiazkami, takze kulinarnymi. Mam nadzieje, ze do blogowania wroce najpozniej 10 marca - wteyd jest ostateczny termin podlaczenia internetu w naszym domu. :) W ten weekend juz planuje cos ugotowac i obfotografowac.
Mam nadzieje, ze bedziecie zagladac.
Zupe oczywiscie polecam goraco. :)
P.S. Tak, garnuszek to Le Creuset. :)
P.P.S. Tak, ptasiego mleczka uzylam celowo. :)