10 lutego 2012

Okrakiem


Jesteśmy jedną nogą w nowym domu, a drugą jeszcze w starym. Nadal mamy wiele rzeczy do spakowania i przewiezienia, sporo sprzątania nas czeka w starym i nowym miejscu, zanim definitywnie zmienimy adres. W tym rozgardziaszu nie mam za bardzo czasu gotować niczego specjalnego, ale nie damy rady przeżyć na misce makaronu z pesto przez kilka tygodni (hmmm, ja bym pewnie dała radę, ale obawiam się, że luby niekoniecznie).  Stąd staram się gotować dania jednogarnkowe, nadające się do odgrzewania, które nas utrzymają w kondycji w tym gorącym dla nas okresie.

Pewnie spotkaliście się z masą przepisów na żeberka wieprzowe duszone w kapuście, ale zapraszam Was na mój autorski przepis, wypracowany metodą prób przez ostatnie kilka lat. Miód pitny i suszone śliwki stanowią ciekawy kontrast dla kwaskowatej kapusty. A koper włoski naturalnie kocha się i z kapustą i z wieprzowiną. Dla odmiany nie ma tutaj typowego dla polskiej kuchni kminku (który nota bene bardzo polubiłam). Mam nadzieję, że się Wam spodoba.

Proszę Was o chwilę wyrozumiałości, najprawdopodobniej w ciągu najbliższych dwóch tygodni ukaże się tylko jeden nowy przepis. Pod koniec lutego powinnam już mieć wszystko ogarnięte, podłączony internet  w domu oraz więcej czasu na gotowanie i fotografowanie.  



Żeberka wieprzowe duszone w miodzie pitnym i kiszonej kapuście

4-6 porcji 

1.5kg żeberek wieprzowych
4 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane
3 łyżki ciemnego sosu sojowego
2 łyżeczki wędzonej papryki w proszku
świeżo zmielony czarny pieprz
2 łyżki gęsiego lub kaczego smalcu
1 duża cebula, obrana i pokrojona w kostkę
1 łyżeczka ziaren kopru włoskiego, lekko zmiażdżonych
¾ szklanki (o pojemności 250ml) miodu pitnego (użylam dwójniaka)
6 suszonych śliwek, pokrojonych w paseczki 
2 liście laurowe
2 kulki ziela angielskiego
kilka kulek czarnego pieprzu 
1.2kg kapusty kiszonej, odciśniętej, sok zachowany 
sól 

Najpierw przygotowałam marynatę do żeberek. Wymieszałam posiekany czosnek z sosem sojowym, zmielonym pieprzem, wedzoną papryką, nasmarowałam tym żeberka i zostawiłam na noc w lodówce.  Można zrobic to minimum na 2 godziny przed gotowaniem.

Kiedy żeberka byly zamarynowane posoliłam je delikatnie i w dużym garnku z grubym dnem rozgrzałam smalec. Smażyłam na nim żeberka partiami, tak aby mogły się swobodnie obsmażyc ze wszystkich stron. Po obsmażeniu odstawiłam je na bok, a do garnka dodałam cebulę. Smażyłam ją kilka minut mieszając, następnie dodałam koper włoski i smażyłam jeszcze przez minutę. Następnie wlałam miód pitny i zamieszałam, dokładnie zeskrobując to, co przykleiło sie do dna garnka w trakcie smażenia - ma to wiele cennego smaku. Gotowałam miód, aż nieco się zredukował.  

Kolejno dodałam odcedzoną kapustę, marynatę, która została w misce po marynowaniu żeberek, śliwki, liście laurowe, kulki pieprzu, ziele angielskie i nieco soli. Wymieszałam dokładnie i dodałam obsmażone żeberka wraz z sokami, które pusciły w trakcie "odpoczywania". Przykryłam, zmiejszyłam ogień i dusiłam przez ok. 30 minut, mieszając od czasu do czasu. Jeśli kapusta wydaje się zbyt sucha i całość zaczyna przywierać do dna, to należy dolać soku z kapusty.

Serwować z pure ziemniaczanym, albo pajdą dobrego chleba. Jest to danie, które zyskuje na smaku po kilkukrotnym odgrzewaniu.

9 komentarzy:

  1. Oooo, przed chwilą zostawiłem komentarz na angielskiej wersji twojego bloga, a tutaj widzę polską wersję :) Faaajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty to nawet zeberka na kapuscie potrafisz sfotografowac tak, ze milo popatrzec :) Mam nadzieje, ze przeprowadzka pojdzie gladko i wkrotce bedziesz do nas pisac z nowego domu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dla Ciebie dużą wyrozumiałość, kochana. Ale żeby z samego rana takimi rarytasami kusić?! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak bez kminku to biorę :-)
    Sprawnej przeprowadzki i miłego urzadzania się na nowym miejscu (przeprowadzki są wpisane w mój życiorys, dobrze wiem, jakie to męczące).

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak, Ty nawet w rozkroku potrafisz gotować :)))

    powodzenia z przeprowadzką!

    OdpowiedzUsuń
  6. A to właśnie - żeberka w kiszonej kapuście - chodzą za mną od kilku tygodni. Jadłam to kiedyś przy okazji wakacji w górach. I teraz dopadło mnie na dobre wspomnienie żeberek i pewnie gdyby nie fakt, że prawie mięsnych dań (wyjątek ryby) nie robię, to już zaspokoiłabym mają potrzebę. Teraz nie mam wymówki - jest przepis i ze śliwkami i miodem pitnym - bardzo mi się podoba. Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  7. A to dobre!
    Co prawda kopru włoskiego nie znam, o wędzoną paprykę też raczej u nas trudno, ale sama idea bardzo mi bliska :0)
    A smalec wieprzowy do żeberek i kapusty też może być.
    Uśmiechy, Rafał.

    OdpowiedzUsuń
  8. Żeberka z kapustą, coś dla prawdziwych facetów

    OdpowiedzUsuń
  9. Ali, ciesze sie, ze znalazlas polska wersje. :)

    Maggie, staralam sie, choc swiatlo bylo nie za dobre, ale to sie zmieni po przeprowadce - dom jest duzo jasniejszy. :)

    Auroro, kusic mozna caly dzien! :D

    Bee, ja nawet polubilam kminek, ale w malej ilosci. :) Ale te sa bez kminku. :) Przeprowadzka meczy, ale jestem dobrej mysli - w niedziele powinnismy juz spac na nowym miejscu. Jeszcze tylko pare dni.

    Jswm, musze! Inaczej bym padla, ha, ha! No i wiesz... Lubie dobrze zjesc. ;)

    Kingo, jesli jednak sie skusisz, to zycze smacznego. :)

    Rafale, smalec wieprzowy tez, oczywiscie. Tylko u mnie latwiej o gesi i kaczy. :) Zapomnialam o piwie do popicia, nic nawet nie przypominasz! ;) Koper wloski ma anyzkowy aromat. Ja lubie. :)

    Benek i dla prawdziwych dziewczyn! ;)

    Dziekuje Wam za komentarze i wyrozumialosc. Bede nazot ;) na calego za pare tygodni! :)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)