1 marca 2014

Kasza z mięsem mielonym. Nadzwyczajna!


Czaiłam się na to danie i czaiłam, odkąd zobaczyłam je w marcowym wydaniu Good Food. Kwietniowy numer zdążył wpaść przez dziurę pocztową w drzwiach, a ja uświadomiłam sobie, że ciągle mam zaległości z poprzedniego miesiąca. Ale także to, że w domu poza mięsem mam w zasadzie większość składników, albo na tyle podobne, że można trochę zamieszać w oryginalnym przepisie (różni się on kaszą, niektórymi przyprawami, proporcjami poszczególnych składników). I tak oto na naszych talerzach wylądował obiad doskonały. Eksplozja smaków. 
 


Czuję, że gdybym w tytule napisała, że to jagnięcina, że kasza quinoa, a dressing z tahini, to część z Was by tu nie zajrzała. I wiem, że dla niektórych te składniki brzmią egzotycznie, albo są ciężko dostępne, ale wierzcie mi - warto na nie zapolować, albo przełamać się, jeśli jeszcze ich nie znacie. Są tu aromatyczne kumin i kolendra, jest ostra chilli i orzechowo - kwaśny dressing, który gasi nieco ostrość tego dania. Są pachnące, świeże zioła, czosnek, jest nieco pomidorów, choć te jak wiadomo pod koniec zimy pozostawiają wiele do życzenia. Podsumowując - jest bardzo smacznie i niezwykle pachnąco. 

Kasza quinoa z jagnięciną i dressingiem z tahini 

2-3 porcje 

400g mielonej jagnięciny 
2 łyżeczki mielonej kolendry 
1 łyżeczka ziaren kuminu 
3 łyżki oliwy 
2 duże cebule (użyłam jedną białą, drugą czerwoną)
4 ząbki czosnku 
1 świeża chilli (użyłam zielonej)
ok. 160-180g kaszy quinoa 
2 duże garści pomidorków koktajlowych 
1 duża garść świeżej natki pietruszki 
2-3 gałązki świeżej mięty 
2 dymki 
1 cytryna 
2 kopiaste łyżki gęstego jogurtu naturalnego (najlepiej greckiego, użyłam tradycyjnie Total)
1 kopiasta łyżka pasty tahini (użyłam ciemnej - z prażonego sezamu)
sól
świeżo zmielony czarny pieprz 

Jagnięcinę wymieszać w misce z kolendrą, kuminem, pieprzem i odrobiną soli. Odstawić na bok. 

Cebule obrać, przekroić na pół, a potem pokroić na cienkie plasterki. Patelnię rozgrzać, a następnie wlać do niej 2 łyżki oliwy i wrzucić cebulę. Smażyć na małym ogniu przez ok. 15 minut, co jakiś czas mieszając. W czasie, gdy cebula się smaży obrać czosnek i posiekać chilli, a także przygotować dressing. 

W kubeczku wymieszać jeden przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku, sok z połowy cytryny, jogurt naturalny, tahini (jeśli trzymacie ją w lodówce, to koniecznie wyjmijcie na godzinę przez robieniem dressingu, aby odtajała - prosto z lodówki będzie się ciężko łączyć z innymi składnikami), nieco soli i pieprzu. Rozcieńczyć 1 łyżką wody i dobrze wymieszać. 

Gdy cebula będzie już dość miękka i przeźroczysta, dorzucić do niej 2 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę, posiekaną chilli i podkręcić ogień na większy. Smażyć przez ok. 3 minuty, a potem przełożyć z patelni do jakiegoś naczynia. 

Na tej samą patelnię wlać 1 łyżkę oliwy i wrzucić mięso. Smażyć na dość dużym ogniu, rozgniatając grudki, aż mięso będzie zarumienione. Następnie dodać usmażoną cebulę i wymieszać. Smażyć jeszcze przez minutę i wyłączyć ogień. 

Quinoę ugotować wg instrukcji na opakowaniu. 

Pomidorki przekroić na pół, pietruszkę, miętę i dymki posiekać, następnie wymieszać to wszystko ze świeżo ugotowaną kaszą, dodać sok z połowy cytryny, nieco soli i pieprzu.  

Po obwodzie talerza ułożyć kaszę z pomidorkami i ziołami, do środka nałożyć usmażoną jagnięcinę z cebulą, a całość polać dressingiem. Można udekorować listkami mięty, czy pietruszki.

9 komentarzy:

  1. Masz racje Karolino - czasami tytul niestety odstrasza czytelnikow (co zauwazylam na swoim blogu szczegolnie przez ostatni rok, od czasu nasilonej alergii i uzywania przymiotnika 'weganski' ;)). I mnie ten przepis spodobal sie w ostatnim numerze, choc tez niestety nie doczekal sie jeszcze wyprobowania... Twoja wersja brzmi jeszcze lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hm, właściwie mam wszystkie składniki, oprócz mięty i świeżej chilli...
    fajne danie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam jakiś czas temu jazdę na takie smaki (zakochałam się w takim aromatycznym jedzeniu jak mieszkałam na Bałkanach) i gotowałam tak kilka razy w tygodniu, co prawda z jagnięciną mega-rzadko bo była jeszcze słabo dostępna, ale wołowina też zdaje egzamin w tego typu daniach, choć smak oczywiście inny.. Te smaki się nie nudzą :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie by przyciągnął, chociaż wiadomo, że jak dajesz tytuł 'kasza z mięsem mielonym' to tak naprawdę coś knujesz ;) pycha, pycha, pycha

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo, ale to bardzo fajny prawie jednogarnkowiec.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam zrobić pakorę kalafiorową, ale przeraziło mnie smażenie na głębokim tłuszczu, więc zdecydowałam się na bhaji wg Twojego przepisu - wyszły mi tak pikantne, że na szybko ukręciłam sos z koncentratu pomidorowego z mlekiem kokosowym i miętą (nic innego w lodówce nie było), ale PYSZNE.

    OdpowiedzUsuń
  7. No bywa tak, że takie tytuły odstraszają. Ale akurat nie mnie :) (U mnie zwykle odstraszają azjatyckie składniki lub dziwne nazwy makaronów.) Ja uwielbiam "dziwne" składniki. A z tego dania prawie wszystko mam w domu. No poza tą jagnięciną. Najwyżej zamienię na wołowinę jak się nie trafi jagnięcina. Ale zdecydowanie chciałabym tego spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny przepis, uwielbiam takie jedzenie - bardzo chętnie wypróbuję. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)