30 czerwca 2010

Skazane na sukces



Jakiś czas temu nie byłam entuzjastycznie nastawiona do owoców morza. Dziś wiem, że skutecznie odstraszał mnie brak dostępu do świeżych produktów. Od kiedy mam w zasięgu ręki targ ze stoiskiem rybnym, na którym mogę przebierać w świeżych darach morza stałam się ich miłośniczką.

Tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z owocami morza polecam sięgnięcie po przegrzebki, zwane muszlami św. Jakuba. Są stosunkowo łatwe w przygotowaniu, mają zwartą, "mięsną" konsystencję, delikatny smak i zapach. I nie odstraszają "robaczkowatą" aparycją. Jedyne, czego należy się wytrzegać to ich zbyt długa obróbka termiczna, bo stają się wtedy gumowate. Uważam, że jest to produkt skazany na sukces - łatwy w przygotowaniu i niezwykle smaczny, jeśli tylko pamięta się o tej zasadzie krótkiego ich smażenia, czy zapiekania.

Dziś mój ulubiony letni przepis na przegrzebki wg Gordona Ramsay'a z "Healthy Appetite".


Tymiankowe przegrzebki z groszkiem i bobem


1 porcja

6 przegrzebków (moim zdaniem najlepsze są królewskie, akurat miałam bez korala, jeśli są z koralem, to raczej go nie usuwam)
garść groszku, najlepiej świeżego
garść bobu
kilka gałązek świeżego tymianku
kilka listków świeżej mięty
2 łyżki oliwy + odrobina do skropienia
2 łyżki masła
2 łyżki wody
szczypta grubej soli (użyłam morskiej w płatkach)

Bób gotowałam ok. 5 minut, po czym odcedziłam i przełożyłam od razu do lodowatej wody (użyłam miski z wodą i lodem), to samo zrobiłam z groszkiem, tyle że gotowałam go nieco krócej, ok. 3 minut. Warzywa zachowują dzięki temu ładny kolor. Po całkowitym ostygnięciu, odcedziłam je, a bób obrałam.

Bób obrałam, zostawiłam z groszkiem na boku. Zajęłam się ziołami - listki tymianku posiekałam razem z solą i posypałam tą mieszanką przegrzebki, zachowując nieco na później. Miętę posiekłam niezbyt drobno.

Rozgrzałam patelnię, po czym wlałam na nią oliwę. Przegrzebki smażyłam na oliwie 1,5 minuty z jednej strony i minutę z drugiej, po czym przełożyłam na ciepły talerz. Na patelnię wrzuciłam masło, bób i groszek, wlałam 2 łyżki wody. Podgrzewałam ok. minuty, wrzucając pod koniec miętę.

Ułożyłam na talerzu, na wierzch położyłam przegrzebki, skropiłam delikatnie oliwią i posypałam resztą soli z tymiankiem.

P.S. Dziesiąte zdjęcie, czyli zabawa, w której nie do końca wiadomo o co chodzi, poza tym, żeby pokazać, uwaga: dziesiąte zdjęcie z Waszego komputera. U mnie padło na Alhambrę, którą zwiedziliśmy w ubiegłym roku, a konkretnie fragment fontanny. Za zaproszenie dziękuję Magdzie z Tasty Colours, a w dalszą zabawę wciągam Anię z Backwards in High Heels i Mayę z Włoszczyzny.

13 komentarzy:

  1. Ja zawsze zastanawiałam się co to te przegrzebki są...jakos owoce morza mimo wszystko do mnie nie przemawiają- ale groszek i bób lubię;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to w ogóle trochę anty jestem jeśli chodzi o to, co pływa czy tam żyje w wodzie...ale są fajnie podane :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aparat masz chyba szczególnie wyczulony na zieleń, bo tak soczysta Ci wychodzi, jak po magicznych grzybkach. ;o)

    No jak mogą takie owoce morza jak przegrzebki nie przemawiać, kiedy przemawiają? W ogóle owoce morza to ostatni bastion zwierzęcego białka z charakterem i własnym smakiem. Choć oczywiście i tu wkracza ręka ludzkiego hodowcy, a to ze względu na światowe przetrzebienie łowisk i światowe przeludnienie windujące pod niebiosa popyt na żarło wszelakie. Póki co jednak, to jeszcze nie słyszałem o morskich farmach przegrzebkowych.

    Dobrze rozumiem, że w Polsce świeże ryby i inne żywie to nawet nie rarytas, a gastronomiczna osobliwość dorównująca chrupaniu owadów. Nie raz i nie dwa słyszałem z ust nieprzejednanych rodaków, że "robaków to jeść nie będą". Sam zresztą, za dziecięcia poza śledziem w śmietanie to na ryby miałem długie zęby, być może dlatego, że obowiązywała podówczas jedna metoda obróbki ryby: ościsty filet w panierce, zesmażony w głębokim oleju; duszenie zarezerwowane było dla świątecznego karpia, a grillowanie (a raczej pieczenie nad ogniskiem) dla biwakowych przygód z wędką.

    Apeluję zatem tym mocniej o przekonanie się do tego, co pływa i żyje w wodzie, póki jeszcze w niej pływa i żyje. Przegrzebasy są bardzo łatwe i szybkie w obróbce, co zresztą widać w tym poście. W trakcie smażenia atakują zmysły przepięknym słodkawym zapachem, który świetnie komponuje się z aromatem skwierczącego... masła. Dlatego smażę je na maśle, na oliwie muszę się jeszcze przekonać. ;o) Miąższ mają tak miękki i zwarty zarazem, że o ile się nie przedobrzy z obróbką, to skopać dania nie sposób. Przypraw też specjalnych nie potrzebują. Sól, coś ostrego, coś kwaśnego i gro i bucy.

    Dla osób w biegu takie rzeczy to idealne raz-dwa.

    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam wszelakie morskie zyjatka. Podobnie jak u Ciebie pokochalam gdy zamieszakalam na stale w miejscu z dostepem do swiezego towaru.
    Przyznam sie bez bicia, ze przegrzybkow jeszcze nie jadlam. Nie wiem dlaczego ale nie sa tu popularne.
    Ciekawe polaczenie owocow morza ze straczkowymi!!! Znam np. Cozze e fagioli ,czyli mule z fasola - zreszta bardzo dobre danie.
    Zostawie sobie te propozycje na nastepny rok, bo bob u mnie juz sie skonczyl.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za wyzwanie, już podjęłam, i rzuciłam jedno Tobie;-)
    A potrawa dla mnie super, uwielbiam owoce morza, szczególnie scallops, nie wiem, czy próbowałaś takie znane połączenie - scallops and chorizo? Polecam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja bardzo chetnie sprobuje, bo mam na nie oko od dawna tylko jakos cena mnie odstrasza. W PL ok. 100zl/kg i w dodatku jak to sie ma % do naszych zarobkow... Propozycja podania z groszkiem i bobem bardzo zachecajaca i w koncu mozna zastapic przegrzebki ryba, albo krewetkami, jakby nie bylo.

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak, bobek mlody z groszkiem w roznych konfiguracjach to pysznosc. Od soboty codziennie jem groszek z bobem, a nawet mieta (pozostalosc po sobotnich zakupach na Kleparzu - znalazlam nawet miete pieprzowa z Izraela, nawet nie bardzo droga, choc nie tania).
    Pewnie niepredko wyprobuje z przegrzebkami (tu ich na pewno kupowac nie bede, a jak wroce, to juz bedzie po bobowym sezonie), ale sprobowac warto z jakas ryba morska albo krewetami.
    A u nas tropiki od niedzieli - dzis bylo plus 33. Znajome panie na placu narzekaja, gdyz wszystkie warzywa i owoce doslownie gotuja sie w ziemi od nadmiaru wilgoci i slonca. Plaga komarow, nawet w srodku miasta (dolatuja chmarami na trzecie pietro).

    OdpowiedzUsuń
  8. Za szybko wlaczylam enter, a zapomnialam dodac, ze prezentuja sie wysmienicie. Dobranoc!

    OdpowiedzUsuń
  9. :((((

    Właśnie się naprodukowałam i wywaliło mi całą odpowiedź.

    Wybaczcie, ale umieram po zajęciach z nową trenerką (była wymagająca, ale dałam radę, więc nie o to chodzi, a o to, że po prostu tak się darła, że zmęczyła mnie swoim głosem ;P)

    Dobranoc, pchły na noc, odpowiem jutro. Przepraszam za zwłokę, ale jestem zewłokiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzien dobry! Jak dobrze, ze dzis piatek!

    Malwinno, moze z tych samych powodow nie lubisz, z ktorych ja kiedys nie lubilam? Jak bedziesz miala okazje sprobowac swiezych, gdzies na urlopie nad cieplym morzem, to polecam. :)

    Arven, ryb tez nie lubisz? Bo moznaby to zrobic z jakas miesista ryba.

    Szalony, moge sobie tylko wyobrazic jak jest po grzybkach, albo obejrzec raz jeszcze Las Vegas Parano. ;)
    Mnie rece opadaja, jak slysze, ze ktos robakow nie jada, albo, ze nie lubi, ale jeszcze nawet nie jadl. Smutni ludzie...
    Co do masla mas zracje, ja tez lubie lekko skarmelizowane w nim przegrzebki, ale zdecydiwalam sie podac oryginalny przepis. Zachecam jednak do smazenia ich na masle.

    Anthony, nie znam polaczenia muli z fasola, ale chetnie bym sprobowala. Co to muli, to uwielbiam klasyczny francuski przepis. :)

    Aniu, mam nadzieje, ze jakos wybrne z tego, moze w nastepnym poscie. ;) Znam przegrzebki z chorizo, pierwszy raz zobaczylam je u Nigelli, chyba z rukola i musialam sprobowac. Bardzo smaczne.

    Thiesso, wiem, ze masz na nie chec, kiedys juz wspominalas mi o tym. Jeszcze w ogole nie mialas okazji sprobowac? U mnie cena tez nie jest niska, ale kupuje tylko dla mnie, bo luby nieprzegrzebkowy, z owocow morza krewetki jedynie, wiec zostajac przy jednej porcji nie bankrutuje. ;)

    Magdo, to fajne polaczenie i jak chcesz sprobowac, to moze we Francji kup mrozony bob (jesli taki jest). Wiem, ze swiezy lepszy, ale jak mnie czasem przycisnie i musze, bo inaczej sie udusze, to kupuje w UK mrozony.
    U mnie lato w pelni, ale nie tropiki: 26-29 stopni, tak jak lubie. (odpukac! bo jak zacznie padac, to moze bez przerwy przez 6 tygodni!)

    Dziekuje Wam bardzo i pozdrawiam! Milego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  11. Problem w tym, ze jednej porcji sobie nie kupie, bo tylko mrozone w sprzedazy i cala paczke trzeba kupic.

    OdpowiedzUsuń
  12. Na szczęście nigdy nie próbowałam mrożonych.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak, my też ten przepis zaczerpnęliśmy od Nigelli.

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)