As easy as pie (tak łatwe jak paj) - zwykli mówić Brytyjczycy,
czyli bardzo łatwe, aby nie powiedzieć banalne. To danie być może
banalne, ale idealne na jesienno-zimowe chłodne wieczory zagościło na
stałe w menu wyspiarzy, którzy muszą się czasem bronić tego typu
przysmakami przed wilgotnym klimatem.
Tradycja pieczenia pajów na wyspach się czasów średniowiecza, a
słuchy chodzą, że te zapiekanki podobno występowały już w czasach i na
terenach starożytnego Egiptu i Imperium Rzymskiego. Dziś ich odmian
występuje w Wielkiej Brytanii cała masa, nadzienie tradycyjnie jest
mięsne (najbardziej popularne to wieprzowina, kurczak i wołowina,
rzadziej jagnięcina i dziczyzna; są też paje rybne, ale te z reguły
pieczone są z ziemniaczanym purée i o nich kiedy indziej…) schowane w
„opakowaniu” z ciasta wyrabianego z udziałem smalcu czy łoju wołowego.
Paje mogą być wykrawane z większej blachy i podane w porcjach, mogą być
indywidualnie zapieczone w małych naczyniach, a także takie na wynos, w
których całe nadzienie schowane jest w środku ciasta – idealne na piknik
czy lunch.
Dziś na łamach bloga dla Zwierciadła - Grochalska po brytyjsku - prezentuję wersję obiadową, bardzo popularną, szczególnie z
uwagi na fakt, że można wykorzystać do jej przygotowania obrane resztki z
pieczonego kurczaka.
Zapraszam serdecznie i życzę miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)