20 lipca 2010

Że co? Żeberka.



Są takie przepisy, w których zakochuję się od pierwszego wejrzenia. Najpierw moją uwagę przyciąga zdjęcie, potem następuje rzut oka na listę składników i już niemal jestem pewna, że to jeden z tych idealnych, bliskich kulinarnej nirwanie.

I tak było w zeszłą sobotę, kiedy po leniwym śniadaniu przeglądałam najnowszy numer magazynu "Good Food", który znalazłam w skrzynce pocztowej. To było jak grom z jasnego nieba i nawiedziła mnie szaleńcza myśl: skąd ja dziś wezmę żeberka? O dziwo, nie jestem wielką fanką żeberek i jadamy je sporadycznie, choć podobno robię bardzo dobre żeberka duszone w kapuście, ale to z reguły tylko na wyraźne życzenie lubego i dla niego. Ale tym razem mnie trafiło na dobre - myślałam o nich cały weekend. Jak już je zrobiłam, to obgryzłam je do suchej kości, nie zważając na świeży manicure. Palce miałam do połowy czerwone i upaćkane. Cudna to była uczta.

Dodatkowym atutem tego przepisu jest to, że mięso i sos można przygotować dużo wcześniej i tylko przed samym podaniem upiec, stąd też jest on idealny, gdy spodziewamy się gości. W stosunku do oryginału zmieniłam nieco proporcje składników w sosie.


Lepkie żeberka wieprzowe


2 porcje

800g żeberek wieprzowych
łyżka oliwy
1 mała cebula, obrana i pokrojona w drobną kostkę
1 ząbek czosnku, obrany i drobno posiekany
2 łyżki wędzonej papryki w proszku
pół łyżeczki chilli w proszku
250ml passaty pomidorowej
2 łyżki koncentratu pomidorowego
100ml octu jabłkowego lub białego winnego (użyłam jabłkowego)
100g ciemnego cukru muscovado

Piekarnik rozgrzałam do 130 stopni (termoobieg). Żeberka ułożyłam w żaroodpornym naczyniu, zalałam je wodą, tak aby przykrywała mięso, przykryłam folią aluminiową i piekłam przez 1.5 godziny. Po upieczeniu lekko przestudziłam i odcedziłam dokładnie. W tym momencie żeberka można schować do lodówki, aby mieć gotowe do pieczenia przed ewentualnym przyjściem gości, czy na drugi dzień jeśli nie macie czasu upiec ich tego samego dnia.

Na oliwie przesmażyłam cebulę, na małym ogniu, aby nie nabrała brązowego koloru, ale zmiękła. Następnie dodałam czosnek, chili, paprykę i smażyłam przez minutę. Dodałam ocet, koncentrat, passatę i muscovado, dokładnie wymieszałam o gotowałam na małym ogniu przez ok. 10 minut. Sos można wystudzić i zostawić do użycia później.

Piekarnik nagrzałam do 200 stopni i na żeberka położone na blaszce wylałam sos. Piekłam ok. 40 minut, obracając je w połowie pieczenia. Trzeba ich pilnować pod koniec pieczenia, bo cukier lubi się przypalić, co też stało się z kilkoma żeberkami, w kącie mojego piekarnika, w którym zawsze mocniej grzeje.

Do żeberek mieliśmy młode ziemniaki pieczone w oliwie z rozmarynem i młodą kapustę duszoną z koperkiem i odrobiną pomidorowej passaty.

14 komentarzy:

  1. No ja za to żeberka bardzo lubię, chociaż też rzadko je robię, więc jak tylko zobaczyłam tytuł posta, to od razu musiałam tu zajrzeć :)
    Przyznaję, że na słodko chyba nigdy zeberek nie robiłam. Osobiście lubię takie smaki, gorzej trochę z moim chłopem. Trudno go przekonać do mięsa na słodko, ale mimo wszystko będę próbować. Ale dopiero, gdy się zrobi trochę chłodniej. I wybiorę bardziej dorodne żeberka, a nie takie liche, jak u Ciebie ;))). Toż tam prawie w ogóle na nich mięsa nie ma ;))).
    Przepis zapisuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolino! Tym razem ja Cię wyściskam - za to zakochanie od pierwszego wejrzenia na Twoje żeberka;)
    Całus wielki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A co mają się nie przypalić? Taka już ich uroda: niewielkie porcje mięsa na gnacie, poprzerastanego wiązadłami, trochę tłustego, w słodkiej marynacie. Przypalić się przypali, chyba, że Heston wymyśli jakieś ustrojstwo do żeberek, żeby się one dobrze zmaillardowały przy znikomym, lub żadnym zwęgleniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tez zwrocilam uwage na te zeberka w GoodFood, a skoro Ty je chwalisz to juz na pewno musze je wyprobowac!

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja się zabieram i zabieram za zrobienie żeberek, tyle że chciałabym odtworzyć te mojej Babci, jednak nikt nie pamięta dokładnego przepisu. Czeka mnie zatem eksperymentowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam traume z dziecinstwa jesli chodzi o zeberka, ale marynata jest fantastyczna i wlasnie sie zastanawiam z czym innym mozna ja spozytkowac. Jakies pomysly? Tylko nie skrzydelka, bo tez nie trawie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow fantastycznie wygladaja!!!!
    U rodzinnym domu mama robila je wylacznie duszone w warzywach i nie za bardzo mi tak podchodzily. Grilowane sa super. Piekna fotka zeberkowa i ciekawy przepis.Gotuje sie je , aby odtluscic?

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję za komentarze. :)

    Italio, one są słodko-kwaśno-pikantno-wędzone. ;) Mięsa było wystarczająco, naprawdę. Żeberka w mojej okolicy chyba nie są zbyt popularne, bo dwóch rzeźników ich nie miało, ale Tesco już tak. Z tego co widzę bywają tam tylko latem w okresie BBQ.

    Aniu, cieszę się, że Ci się spodobały. :)

    Szalony, one mają się skarmelizować, a mnie ewidentnie z jednej strony się przypaliły. Co nie oznacza, że te przypalone kąski były niedobre - wręcz przeciwnie. ;)

    Mags, rzucają się w oczy, prawda? :)

    Paulo, ja w zasadzie nie mam żadnych przepisów rodzinnych na żeberka, dlatego z chęcią sięgam po cudze. :)

    Thiesso, może pałki kurczaka? Ja też nie cierpię skrzydełek. Brrr.

    Anthony, ja też nie przepadam za duszonymi. Grillowane owszem i z reguły w słodkawej marynacie. Myślę, że gotuje się po to, aby mięso dostatecznie zmiękło przed pieczeniem w sosie. Inaczej sos by się spalił (cukier) i byłby gorzki, a mięso niedokładnie upieczone. Tak sobie gdybam. ;)

    Pozdrowienia ciepłe dla wszystkich! Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  9. No, ochlodzilo sie i moge teraz spokojnie patrzec na te fantastycznie wygladajace zeberka :) U mnie w domu bardzo rzadko robilo sie zeberka.
    Za to pamietam jak sasiadka kiedys robila i zapomniawszy sobie o kosciach w piekarniku, wyszla do pracy i je tak spalila, ze potem w calym budynku smierdzialo przez dwa tygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie też nie robiło się żeberek często. Strasznie wybredna byłam i o ile pamiętam, to wydziwiałam, że za tłuste czy coś w ten deseń. :) Ale masz apetyczne wspomnienia z tymi żeberkami, Magda, ha, ha, ha!

    OdpowiedzUsuń
  11. a jak to się stało, że ja dopiero teraz znalazłam ten przepis???
    brzmi pysznie! u mnie dziś żeberka Pana Makłowicza, al następnym razem na pewno te:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Sylwia, nie wiem jak to się stało, ale jak będziesz miała okazję, to zrób. :) Są pyszne. :) Pozdrowienia ślę!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wkońcu zrobiłam... Ciężko dostać żeberka w Norge, ale w końcu udało się. Nie takie ładne i równiutkie, ale zawsze! Wyszły pyszne, chodzę i podjadam bez przerwy. Tylko następnym razem jednak dodam soli::)
    Dzięki i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmmm. Musze odkopac przepis i sprawdzic, czy tam byla sol. Znajac zycie posolilam, ale zapomnialam napisac. Przepraszam!

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)