Wyobraźcie sobie letnie dojrzałe pomidory - pachnące, soczyste, słodkie. Garść świeżej bazylii, która potrząśnięta uwalnia delikatny aromat. Orzechowe nuty lekko uprażonych migdałów i bogaty smak oliwy tłoczonej w małej wiosce w górach sabińskich. Chcielibyście zmielić te dobra na gładkie pesto? Czy może cieszyć się smakiem oraz ciekawą kompozycją różnych konsystencji? Sposób podania trapanese, który kultywuję od lat przedstawił Jamie Oliver w jednej z moich ulubionych książek "Jamie's Italy". Nie wnikam, który sposób jest tradycyjny i najbardziej słuszny, szczególnie, że Włosi potrafią sami o tym dyskutować, nie zgadzać się ze sobą, a jedyne słuszne przepisy na to samo danie okazują się różnić co 50 km (lub mniej), no i kuchnia to poligon doświadczalny, więc każdy gotuje, jak mu smakuje. Ja prezentuję, co lubię, a lubię trapanese, w którym czuć kawałki pomidorów i w którym migdały nieco chrupią pod zębami. Dodam tylko, że mi bardziej pasuje tu Pecorino Romano (który wierzcie mi, nie jest odmianą parmezanu) niż Parmigiano Reggiano, ale wiem, że dobrego świeżego pecorino nie mamy pod dostatkiem w Polsce, a już na pewno nie w małych osiedlowych sklepikach (jak przeczytałam na pewnym blogu kulinarnym), tak więc zalecam użyć to, do czego macie dostęp. I powiem jak Jamie: Tygryski, to może być Wasze następne ulubione makaronowe danie.
Miłego weekendu (Tygryski)!
Linguine alla trapanese
2 porcje
200g makaronu (użyłam linguine)
2 porcje
200g makaronu (użyłam linguine)
200g pomidorków koktajlowych
garść świeżej bazylii, liście z grubsza porwane, możecie użyć też posiekanych łodyżek (mają sporo aromatu)
100g migdałów, bez skórek
szczodry chlust dobrej jakości oliwy z pierwszego tłoczenia (użyłam oliwy z Ginestry)
1 duży ząbek czosnku, obrany i drobno posiekany
4 łyżki świeżo startego Parmigiano Reggiano albo Pecorino Romano (dla wegetarian użyjcie sera bez podpuszcki zwierzęcej; wege parmezan jest dostępny, choć nie wszędzie)
nieco soli
nieco świeżo zmielonego czarnego pieprzu
nieco świeżo zmielonego czarnego pieprzu
Makaron ugotować wg instrukcji na opakowaniu. Polecam mocno posoloną wodę oraz gotowanie makaronu al dente, rzecz jasna.
Gdy woda na makaron się zagotowuje, przygotować dodatki. W dużej misce rozgnieść w rękach pomidorki - będą ostro chlapać, ale wypuszczą sporo słodkiego soku i pozostaną w ciekawej konsystencji.
Na suchej patelni zarumienić migdały i przełożyć je do malaksera, lub utłuc w moździerzu. Ja lubię je zmielone na drobno, ale tak, aby było ciągle czuć chrupiące kawałki migdałów. Dodać je do miski z pomidorami, dolać oliwę, dorzucić starty ser (zachowując nieco do wykończenia dania), bazylię i czosnek. Posolić, zmielić pieprz i odstawić.
Przy odcedzaniu makaronu zostawić kilka łyżek gorącej wody z gotowania, dodać do miski z resztą składników, dla rozluźnienia sosu. Dodać do miski ugotowany makaron i wymieszać.
Rozłożyć między dwa talerze, jeśli w misce zostało nieco sosu, czy pomidorów, po prostu wylać to na górę makaronu i posypać resztą sera. Serwować od razu.
Piękny opis:) Zgadzam się z Tobą. Ważne jest aby korzystać z produktów dostępnym. Oczywiście nie mozemy zapomniec o poszukiwaniach nowych smaków:)
OdpowiedzUsuńTwoje wydanie makaronu przemawia do mnie:) Chętnie bym skosztowała takiego dania:)
Sprobuj, mam nadzieje, ze Ci zasmakuje. :)
UsuńTo już jest jedno z moich ulubionych, makaronowych dań.
OdpowiedzUsuńPycha!
Udanego weekendu:)
Tak sobie siedzę i się rozmarzam :)
OdpowiedzUsuń:) Ja tez. Marze o pomidorach z Ginestra.
Usuńja się tylko czepię tagu - to nie jest danie wegetariańskie, bo ser jest na zwierzęcej podpuszczce, chyba że użyłaś wersji wege, u Was jest dostępna, u nas można tylko pomarzyć :) Podmienię ser i też sobie zrobię ;-)
OdpowiedzUsuńDrugi raz mi zwacasz uwage na ser i drugi raz napisze, ze u mnie podroba parmezanu z wege podpuszczka jest dostepna. Nie bede tego zaznaczac przy kazdym wpisie. :) Makaron oczywiscie polecam. :)
Usuńchoc teraz tak mysle, ze pewnie duzo ludzi nie zaczai, zeby zamienic oryginalne sery na wege i moze podac to osobie, ktora nie zje sera ze zwierzeca podpuszczka, wiec zaznacze to w nawiasie. :) Co dla mnie oczywiste, nie musi byc dla innych...
UsuńUjęłaś mnie opisem tej pasty... Cudowne danie!
OdpowiedzUsuńCieszę się i dziękuję. :)
UsuńMrrr :))
OdpowiedzUsuńto jest to! No i apetyczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńWitaj Karolino!
OdpowiedzUsuńZaglądam od jakiegoś czasu i jestem pod wrażeniem. Przepisy obłedne, teksty napisane tak, że czyta się je jednym tchem, no i osobowość Gospodyni, która sprawia, że mam ochotę zaprosić Ją na małe co nieco do Wrocławia (tu przy okazji Wrocław pozdrowia!).
Dziekuję:). Basia
Bardzo mi miło Basiu. :) Lubię jeździć do Wrocławia, bo to ładne miasto i mam tam bliską mojemu sercu osobę. :) Pozdrawiam serdecznie.
Usuńoj tak!
OdpowiedzUsuń:)
Usuń