Dość sceptycznie jestem nastawiona do produktów nazywanych serem, do
zrobienia których nie użyto ani grama mleka. A tu proszę – taka
niespodzianka, odkryta dzięki Thiessie z bloga kulinarnego Podróże kulinarne Thiessy.
Ser z nerkowców to całkiem smaczna alternatywa – dla wegan, dla tych,
którzy nie mogą spożywać mleka i jego pochodnych, dla ciekawych nowych
smaków.
Do produkcji tego sera należy podejść na ładnych kilka dni
przed planowaną konsumpcją, ponieważ proces jest uzależniony od płynu,
który powstaje w wyniku fermentacji kiełkujących nasion, a który nazywa
się rejuvelac. Dzięki temu ser ten ma w składzie probiotyki i
naprawdę smakiem i właściwościami może udawać prawdziwy ser z mleka. Nie
jest to typ serka z nerkowców do smarowania, tak popularnego na
wegańskich blogach. Raczej z tych świeżych niż dojrzewających, ale dla
osób, które nie mają alternatywy, to całkiem dobre rozwiązanie. Sam rejuvelac można pić regularnie dla zdrowotności, bo jest bogaty w witaminy i dobre bakterie, podobno wspomaga odporność.
Hej! Znalazłam Twój blog podczas poszukiwań sposobów na walkę z muszkami owocówkami :) Sposób biegnę wypróbować, bo po raz pierwszy odkąd mieszkam w Irlandii mam z nimi kłopot, a na blog będę zaglądać częściej. Pozdrawiam - Dagmara
OdpowiedzUsuńA co zrobić z pozostałym rejuvelakiem? I jaki to to ma smak?
OdpowiedzUsuńteż je robię i ten migdałowy też
OdpowiedzUsuń