15 czerwca 2013

O moim przyjacielu szpiegu



Ja się nadal byczę na Harris, choć to już ostatnie chwile. Po powrocie wrócę do gotowania i na pewno niebawem ukażą się tu nowe wpisy, choć może to potrwać parę dni, albo i tydzień, bo po powrocie z urlopu często chodzę jak w letargu i dochodzę do siebie parę dni. 

Dziś chcę Was zaprosić do lektury mojego tekstu w miesięczniku "Libertas". Napisałam tekst, który dla mnie jest dość osobisty i de facto wahałam się kilka lat, czy go napisać. Jeśli macie ochotę poczytać kogo poznałam na emigracji, to zapraszam TUTAJ. Pozdrawiam ciepło! 


7 komentarzy:

  1. Od jakiegoś czasu tu wchodzę, ale jeszcze nie komentowałam. Dziś jednak to zrobię, bo przeczytałam Twój tekst z ogromnym zaciekawieniem i muszę napisać, że świetnie piszesz! A historia ogromnie ciekawa. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tekst przeczytałam z zainteresowaniem. Masz całkiem niezłe pióro. Brzmi to pewnie powściągliwie, ale potraktuj to jako komplement. Pozdrawiam.
    MG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potraktowalam jako komplement. :) Dziękuję. :)

      Usuń
  3. Nie wiem, jak to zabrzmi... mam nadzieję, że właściwie... ale pewnie każdy z nas chciałby być kiedyś tak wspominany i opisywany. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjaciel mi powiedzial, ze zyczylby sobie, aby o nim tak pisano po smierci. A John nie zaslugiwal na nic ponizej tego. :) Calusy!

      Usuń
  4. Dziękuję bardzo za Wasze komentarze i pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)