W pierwszy przedłużony majowy weekend wybrałam się w końcu na Dales Food & Drink Festival. Piszę w końcu, bo mieszkam tu już ponad sześc lat, ale w poprzednich latach albo pracowałam i były to zawsze bardzo zapracowane weekendy, albo latałam do Polski, bo korzystałam z większej liczby dni wolnych. I tak jakoś się złożyło, że dopiero w tym roku pierwszy raz udało mi się dotrzeć na festiwal, gdzie królowało dobre jedzenie i picie. Ale nie o festiwalu chciałam dziś, bo o tym za parę dni, a o produkcie, który mnie tam szczególnie zaintrygował.
Mowa o soku, czy raczej syropie do rozcieńczania, ale nie byle jakim. Domowej roboty, sprzedawanym przez pewnego pana za niemałe pieniądze, ale jak to zwykle bywa - mali producenci, którzy nie idą na kompromisy jeśli chodzi o jakość i nie produkują żywności masowo nie są w stanie zejść z wysokich kosztów. Ja więc jestem gotowa zapłacić za dobry produkt od małego wytwórcy, może nie w codziennych zakupach, bo nawet nie mam często takich okazji, ale na pewno na takim święcie jakim był ów festiwal.
Problem nie leżał więc w cenie. Problem leżał w podjęciu decyzji, który smak wybrać. Degustowałam, prowadziłam ożywioną dyskusję z panem, który produkuje te syropy i nie mogłam się zdecydować. Smaków było co nie miara. Moje ulubione to były rabarbarowy, pokrzywowy czy lawenda z cytryna. Syrop z czarnego bzu, tak lubiany przeze mnie i popularny, odpuściłam sobie - chciałam spróbować czegoś nowego. Kupiłam więc butelkę pokrzywowego i oddaliłam się z postanowieniem, ze po powrocie do domu ugotuje swój syrop. Oto co powstało.
Syrop lawendowy z cytryną i limonką
ok. 800ml syropu
750ml wody
250ml drobnego cukru
skórka obrana z jednej dużej cytryny (cienko, bez białej warstwy)
2 płaskie łyżki suszonej lawendy (do celów kulinarnych)
sok z jednej limonki
W rondelku rozpuścić cukier w wodzie i zagotować. Dodać skórkę cytrynową i gotować przez ok. 3 minuty. Wyłączyć gaz i dosypać lawendę. Przykryć i zostawić na ok. 30 minut.
Odcedzić syrop, kwiaty lawendy i skórkę cytrynową wyrzucić i do syropu wcisnąć sok z całej limonki. Wymieszać. W tym czasie z dość burego koloru zrobi się pastelowo różowy.
Syrop odcedzić raz jeszcze na muślinie, tak aby pozbyć się ewentualnych farfocli z limonki i zanieczyszczeń z kwiatów. Przelać do butelki i trzymać w lodowce. Spożyć w ciągu 2 tygodni.
Przepis dołączam do akcji Kwiatożercy 2012.
Za taki rarytas warto dać każdą fortunę!!! :))
OdpowiedzUsuńTen z pokrzywy jest super. Zreszta mial inne fajne smaki, beda zdjecia wkrótce. :)
UsuńTaki syrop musi być doskonały!
OdpowiedzUsuńJak ktos lubi kwiatowe nuty w jedzeniu. One sa tu dosc wyczuwalne (dla mnie). :)
UsuńTylko dwie łyżki? Do syropu do rozcieńczania daję dwie łyżki na pół szklanki;) Ale ja jestem ekstremistką:) Tak czy siak uwielbiam syrop lawendowy!
OdpowiedzUsuńDziękuję za przyłączenie się do Kwiatożerców?
Czy byłoby straszliwą bezczelnością proszenie Cię o zamieszczenie MOJEGO banera?
Pozdrawiam serdecznie:)
Dla mnie dwie lyzeczki to bylo tak akurat. Z wieksza iloscia mogloby byc za duzo dla mnie, cienka granice tolerancji mam miedzy lawenda smaczna, a ta ktora smakuje jak mydlo. ;)
UsuńBanner jest od samego poczatku. Nie widzisz go? U mnie sie normlanie wyswietla i dziala - przekierowuje do akcji.
Ale to jest baner, którym durszlak "kradnie" akcje. Nie prowadzi do akcji, tylko do zbioru przepisów.
UsuńJa rozumiem:) Granica tolerancji się przesuwa z czasem;) A w połączeniu z wanilią i fiołkami nie znajduję ani śladu mydła!
To jest banner, ktory znalazlam na Durszlaku, pod Twoja akcja i prosba o wklejanie go na blog. :)To nie jest Twoj banner? Wiec nie bardzo wiem o co chodzi. Oczywiscie zmienie, tylko wklej mi kod, bo nie mam pojecia o co chodzi. :)
UsuńMysle, ze jak sie kiedys rozkrece z tymi kwiatami, to rzeczywiscie granica tolerancji moze sie przesunac. ;) Pozdrowienia!
Właśnie problem w tym, że nikt na to nie zwraca uwagi. Nie mam wpływu na to co durszlak pisze na stronie. Udostępniając akcję na durszlaku, to jest tak jakbym się jej zrzekała. A ja wcale nie chcę tego robić! Ostatnio toczyła się na ten temat ostra dyskusja. I już wiem na pewno, że w przyszłym roku akcji na durszlaku nie będę prowadzić.
UsuńKod banera jest w zaproszeniu do akcji na moim blogu, razem z listą jadalnych kwiatów i przydatnymi informacjami.
Oczywiście jeżeli ktoś woli mieć baner durszlaka, to ja szanuję jego wybór, ale problem w tym, że większość osób się nie zastanawia i właśnie wkleja to, co ma pod nosem - baner fałszywkę z fioletową ramką (lub zieloną, jeśli to fałszywka miksera).
Już nie truję:)
Pozdrawiam cieplutko!
Nie trujesz! :) Nie wiedzialam, ze takie problemy sa. Chodzi Ci o to, ze chcesz, aby banner prowadzil do Twojego bloga, a nie na Durszlak. Teraz rozumiem. Zaraz poszukam i wkleje. :) Pozdrowienia!
UsuńJuz! :D
UsuńŚwietny przepis i piękne zdjęcie z butelką jak za czasów dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami,
Edith
Ciesze sie, ze Ci sie podobaja. :)
UsuńZ racji na swoje nazwisko chyba powinnam zrobić taki syrop ;-) Wyglada zresztą bardzo apetycznie. A Ty o nim tak napisałaś... :-)
OdpowiedzUsuńJesli masz nazwisko zwiazane z lawenda, to musi byc bardzo ladne. :)
Usuńlawendę lubią w kosmetykach i jako dodatek do jagnięciny, ewentualnie scones, więc syrop lawendowy, nawet z cytryną, brzmi dla mnie egzotycznie. Ale jak mówisz, że dobry, to zrobię, chociażby po to, by napisać, że mi nie smakował. Tych syropów wszelakich to ci zazdroszczę. Targu w Leyburn też.
OdpowiedzUsuńTo jest najbardziej kwiatowe wydanie lawendy w moich kulinariach i naprawde na granicy tolerancji dla tego zapachu, ktory nota bene uwielbiam w kosmetykach, odswiezaczach, shortbreadzie. :) Jesli nie jestes pewna, czy bedzie to tolerowac, to mozesz lawende potrzymac krocej w syropie. Wiem, ze jestes juz w Ginestra, ale jak wrocisz, to relacja na blogu z festiwalu w Leyburn juz jest. :)
UsuńNapiłabym się z chęcią takiego syropu, choćby dla spróbowania, bo nie miałam nigdy okazji :/
OdpowiedzUsuńOn jest bajecznie prosty do zrobienia. :) Zaorganizuj kwiaty i do dziela. :) Za niedlugo beda swieze. :)
UsuńCo za pyszności. Nie umiem sobie wyobrazić smaku, bo podobnie jak maya nie miałam do czynienia z syropem z lawendy. Tym chętniej bym spróbowała. Kolor piękny :)
OdpowiedzUsuńA mi w takim razei trudno wytlumaczyc smak. ;) Choc o aromat sie tu bardziej rozchodzi. ;) A aromat pewnie znasz. Mi tez kolor podoba sie bardzo. :)
UsuńCo za pyszności. Nie umiem sobie wyobrazić smaku, bo podobnie jak maya nie miałam do czynienia z syropem z lawendy. Tym chętniej bym spróbowała. Kolor piękny :)
OdpowiedzUsuń