W drodze powrotnej z Kornwalii korzystając z tego, że zapuściliśmy się na południe Anglii zatrzymaliśmy się na weekend w Bradford on Avon i Bath. W Bradford mieliśmy okazję zjeść fantastyczny lunch w kawiarni, która zbiera od lat branżowe nagrody i jest miejscem, w którym wiele osób powinno się uczyć, jak prowadzić tego typu biznes.
Kawiarnia mieści się w domu datowanym na 1502 rok, co powoduje, że jest to miejsce dość specyficzne: dość małe, z niskimi sufitami, wyeksponowanymi belkami drewnianymi, a na dole słychać każdy krok z piętra. Stoliki są usytuowane na parterze i piętrze, miejsc jest niewiele, aby mieć pewność, że dostanie się stolik, szczególnie w sezonie urlopowym, należy go wcześniej zarezerwować.
Jest to kwintesencja tradycyjnej angielskiej herbatki w starym stylu: delikatna porcelana, subtelna klasyczna muzyka, świeże kwiaty w wazonach, stare meble, podświetlona głowa Królowej Wiktorii we wnęce i kiczowate figurki na kominku. Magię miejsca podkręcają kelnerki ubrane w wiktoriańskie stroje służących, które zachowują się tak, jakby nie miały klientów z ulicy, ale dobrych przyjaciół na herbatce, którym chciałyby uchylić nieba: ciepłe, przyjazne, służące radą.
Bywałam w wielu kawiarniach w Wielkiej Brytanii, ale to tam był najbardziej imponujący wybór herbaty: w karcie było ponad 30 gatunków i mieszanek! Co więcej, była to herbata liściasta, podawana z siteczkami i dodatkowym dzbankiem gorącej wody do rozcieńczania naparu, gdyby zrobił się on zbyt mocny w trakcie posiłku. Wybór tak imponujący, że trudno było się zdecydować. Luby do lunchu zamówił mocny napar Assam, a ja mieszankę herbat słabszych o delikatnej wędzonej nucie. Skusiłam się z powodu nazwy: mieszanka Jane Austen. Pisarka spędziła parę lat w sąsiednim Bath i umieściła w nim akcję swoich dwóch książek.
Do jedzenia oboje zamówiliśmy zestaw (jeden z wielu skomponowanych i cenowo zróżnicowanych zestawów, np. najdroższy zawiera szampana) zwany wytrawną herbatką, w skład którego wchodził dzbanek herbaty naszego wyboru, wytrawny scones z ziołami, po kawałku cheddara, stiltona i camemberta, masło, seler naciowy, jabłko, winogrona i chutney. Nasz zestaw marzenie. I tak też smakował. Wybór serów nam odpowiadał, a scones był lekko tostowany i jeszcze ciepły. Reszta składników pasowała idealnie. Mimo, że byliśmy najedzeni po tym sycącym zestawie, to po prostu nie mogliśmy odpuścić słodkiego finiszu.
Skusiliśmy się tym razem na ich słynną tradycyjną herbatkę (tzw. cream tea). Nie jest napisane, że to zestaw dla dwojga, ale dwie osoby nie dość, że podegustują, to i najedzą się, szczególnie jeśli wcześniej spróbują coś z wytrawnej części menu. Tym razem skusiliśmy się na mieszankę herbat zwaną Empress of Pecking - napar o średniej mocy z aromatami owoców cytrusowych i kwiatu pomarańczy. Ten zestaw zawierał dwa potężne sconesy, dwa dżemy - truskawkowy i z czarnej porzeczki, a także clotted cream, którą po prostu uwielbiam, a która notorycznie w polskich publikacjach dostaje łatkę ubitej śmietany. Otóż nie, proszę państwa. To jest śmietana tradycyjnie wytwarzana w Devon i Kornwalii (ma certyfikat PDO - Protected Designation of Origin) przez proces podgrzewania i powolnego studzenia mleka w płaskim naczyniu. Jest bardzo tłusta, niemal o konsystencji masła, ale o bardzo śmietankowym smaku. Jest ona tradycyjnie podawana ze sconesami i są dwie szkoły jej jedzenia: pod dżemem, albo na dżemie. Ja wyznaję tę pierwszą. Ma oczywiście szereg innych zastosowań. A wracając do naszej herbatki - cudne to było! Sconesy były świeże, dość puszyste, dodatki bardzo smaczne.
W menu oprócz sconesów i innych słodkości, które imponująco prezentowały się w gablocie, znajdziecie kilka innych wytrawnych przekąsek jak tarta z cebulą i kozim serem, zupa, pieczone nadziewane ziemniaki, czy wybór tradycyjnych dla Anglii kanapek (bekon-sałata-pomidor, jajka-majonez-rzeżucha itd), a do godziny 11.30 serwowane są tradycyjne śniadania (pełne angielskie śniadanie, jajka po benedyktyńsku, czy jajecznica z wędzonym łososiem). Kawiarnia przyjmuje też zamówienia na ciasta i organizuje przyjęcia na miejscu.
Dla wielbicieli angielskiej herbatki w starym stylu jest to miejsce, które może być ich mekką, a Ci, którzy chcieliby dopiero poznać uroki brytyjskości też powinni się tam pojawić.
Polecam gorąco.
Polecam gorąco.
The Bridge Tea Rooms
24a Bridge Street
Bradford on Avon
Wiltshire
BA15 1BY
tel. 01225 865537
Godziny otwarcia:
Poniedziałek - piątek 9.30 - 5.30
Sobota 9.30 - 6.00
Niedziela 11.00 - 5.30
Zestawy z moich zdjęć: wytrawny to koszt £9.75, słodki £6.65, resztę cen znajdziecie w menu na ich stronie www. Dostępne jest osobne krótkie menu dla dzieci.
Byłam, byłam :) ale te białe obrusiki nie były dla mnie zachęcające, sam buynek i lokal w środku urokliwy :) pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńNie wiem o co chodzi z obrusikami, bo my mieliśmy klasyczne, białe obrusy,co wydaje mi się opcją bezpieczną i schludną, pasującą do tego typu miejsca. :) Pozdrawiam również! :)
UsuńUwielbiam czytać Twoje posty, to jak opowiadasz o miejscach, smakach. Czuję jakbym też tam była. Samo miejsce widać, że jest przepiękne i urokliwe. Uwielbiam taki styl i klimat :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło. :)
UsuńAch, cóż za cudowne miejsce, cóż za uroczy przystanek w podróży!
OdpowiedzUsuńNa pewno po Twoim poście chętnie zawitałabym tam na taki zestawik i jeden i drugi:-)Miejsce bardzo urokliwe.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba. :)
UsuńGłówka Victorii = :D. Co do clotted cream, ja nie muszę mieć do niej żadnych dodatków. Sama, wyjadana łyżeczką, mi wystarcza :). Zaś tłumaczenie "bita śmietana" powoduje, że gula mi skacze, jakieś "gęsta śmietan(k)a" byłoby dużo lepsze.
OdpowiedzUsuńNo, ta głowa, no dobra popiersie ;) bardzo skupiało moją uwagę, ha, ha! Ja lubię takie klimaty. Ech,tłumaczenia, tłumaczenia. ;)
UsuńZatęskniłam za Anglią, a szczególnie za tamtejszą herbatą...;) zajrzałam do Ciebie po raz pierwszy, ale wrócę na pewno. Angielski post ujął mnie za serce;))) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i zapraszam ponownie, mam nadzieję, że do jutra skończę wpis o Kornwalii. :) Pozdrawiam!
UsuńJa wprawdzie zakochana jestem w Irlandii ale Anglia jest zaraz na drugim miejscu :)) Ciekawie piszesz. Cieszę się, że Ciebie odkryłam.
OdpowiedzUsuńW Irlandii byłam krótko i nie miałam okazji się zakochać. ;) Cieszę się, że podoba Ci się tu i zapraszam serdecznie po nowe wpisy. :)
Usuń