Konfiturę morelową zrobiłam pierwszy raz w życiu. Przez lata zachwycałam się konfiturą pewnej znanej firmy, a którą pierwszy raz z Francji przywieźli moi rodzice pod koniec lat osiemdziesiątych. Wtedy to był szok smakowy, szczególnie w porównaniu do dość przaśnych dżemów i marmolad dostępnych na rynku. Morelowa konfitura była dla mnie jak szczyt egzotyki. Tak więc gdy pojawiła się ona na polskim rynku, to kupowałam ją dość regularnie. Ostatnio mi jednak nie smakowała. Zepsuła się? Mój smak się zmienił? Nie wiem. Wiem tylko, że w sklepie zobaczyłam przecenione, bardzo dojrzałe morele i kupiłam kilogram, aby zrobić podejście do własnej konfitury.
Tego samego dania zajrzałam na forum kulinarne i znajomy podał tam przepis na konfiturę z korzennymi przyprawami i wodą różaną (której jestem wielką fanką). Połączenie mi nieznane i bardzo intrygujące. W domu zajrzałam z ciekawości do "The Flavour Thesaurus" autorstwa Niki Segnit i tam morele występują obok korzennych przypraw oraz róży. Tego samego wieczoru nastawiłam konfiturę. A wczoraj pobiegłam dokupić moreli i właśnie druga partia pyrka powoli na piecu.
Korzenna konfitura z moreli z wodą różaną
3 słoiczki (każdy ok. 200ml)
1 kg dojrzałych moreli, wypestkowanych, pokrojonych na pół
½ kg białego cukru
½ łyżeczki mielonego cynamonu
¼ łyżeczki mielonych goździków
1 zielony kardamon, obrany z łupiny, a czarne kuleczki zgniecione w moździerzu
1 łyżeczka wody różanej do celów spożywczych
Połówki moreli zasypać cukrem w rondlu, przykryć i zostawić na całą noc.
Następnego dnia dodać przyprawy i wstawić na namniejszy możliwy ogień. Smażyć przez ok. 2 godziny, mieszając od czasu do czasu. Wyłączyć, przykryć i zostawić.
Następnego dnia powtórzyć smażenie na minimalnym ogniu, przez 2 godziny, po czym wyłączyć i zostawić.
Trzeciego dnia powtórzyć smażenie przez 2 godziny, ale pilnować już bardziej, bo masa będzie gęsta i będzie łatwo o przypalenie, tak więc trzeba mieszać dość regularnie. Na ostatnie smażenie dodać wodę różaną - ja dałam ją na ostatnie pół godziny, bo nie chciałam, aby aromat bardzo wyparował.
Gorącą konfiturę przełożyć do świeżo wyparzonych i jeszcze ciepłych słoiczków, zakręcić je, postawić do góry dnem na blaszce wyłożonej ściereczką i wstawić do piekarnika nagrzanego do 120 stopni C. Po ok. 20 minutach wyłączyć piekarnik i pozostawić słoiczki (w zamkniętym piekarniku!) do całkowitego ostygnięcia. Przechowywać w chłodnym i ciemnym miejscu.
Nie wiem jak długo można trzymać, ale u mnie na pewno znikną w ciągu 3-6 miesięcy.
Uwielbiam morele ale i przetwory z owoców róży. Ta konfitura musi być połączeniem tych smaków więc jak dla mnie IDEAŁ!!!
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie mam dostępu do róży, a szkoda, bo lubię. Tak więc woda różana zamiast. Dla mnie jest idealna, obok tj z rozmarynem, którą zrobiłam też w tym tygodniu. :)
UsuńOch, na pewno smakuje genialnie. W środku zimy mieć w szafce taki słoiczek... Mmm.
OdpowiedzUsuńNo właśnie na zimę się przygotowuję. Wczoraj rano trzeba było skrobać szybę w samochodzie - serio!
UsuńByć może 3 dni na zrobienie konfitury nie brzmią zachęcająco, ale wrażenia wizualne - kolor i wyobrażenie smaku na podstawie przedstawionych przez Ciebie składników powodują, że skuszę się i skorzystam z Twojego posta!:)
OdpowiedzUsuńAle to tylko 3 razy po 2 godziny, a pilnować w zasadzie trzeba ostatniego dnia. Poza tym robi się sama, polecam. :)
UsuńAbsolutnie wspaniała, bardzo aromatyczna :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam. :)
UsuńJa też właśnie w weekend robiłam konfiturę morelową, moja dla odmiany była z tymiankiem. Twoje przyprawy to też moje smaki, więc może w przyszłym roku zrobię takie :)
OdpowiedzUsuńA ja po zrobieniu zapasu tej, wykonałam też drugą - z rozmarynem i o moja druga ulubiona, obok tej. :)
UsuńKonfitura morelowa jest najlepszą konfiturą na świecie! u mnie też się taką robi i bardzo szybciutko schodzi :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że morelowa rządzi. :)
Usuńmorele, morele, tak, to moje ulubione owoce i konfitura też piękna. cudne zdjęcie, jak zawsze:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie za świeżymi morelami nie przepadam. Lubię, ale nie szaleję, ale konfitura to inna bajka. ;D Dziękuję, cieszę się, że zdjęcie Ci się podoba.
Usuńpobudzasz nie tylko zmysly :)))
OdpowiedzUsuńwiec :
Kochana nominowalam cie do wyróznienia :))) Versatile Blogger Award :)
za inspirujący i lekko czytajacy sie blog :)))
http://olesia-nagazie.blogspot.co.uk/2012/08/versatile-blogger-award.html
pozdrawiam
Dziękuję za nominację. :)
UsuńMorele z woda rozana i rabarbarem to faktycznie poezja! Ja wiosna zrobilam cos podobnego, jednak z suszonymi morelami i rabarbarem - rowniez serdecznie polecam, moze tez Ci przypadnie do gustu (http://www.beawkuchni.com/2012/05/przetwory-rabarbar-morele.html)
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam Karolino!
O, z rabarbarem to mogłoby być dobre. Zajrzę do Ciebie, dziękuję i pozdrawiam! :)
UsuńUwielbiam morele i w ym roku również zrobiłam konfiturkę. U mnie było jednak mniej cukru i mniej przypraw. Warto robić swoje domowe przetwory.
OdpowiedzUsuńPewnie, że warto. Ciężko jest ostatnio znaleźć przetwory w sklepie, które mają dużą zawartość owoców i nie zawierają środków żelujących.
UsuńZamierzam wypróbować Twój przepis, a jako że nigdy nie smażyłam konfitur czy dżemu mam pytanie - czy smażenie powinno odbywać się pod przykryciem czy bez?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marta
Bez przykrycia. One mają odparować, zredukować się, zgęstnieć. :) Dlatego nie ma w nich środków żelujących i dlatego czas smażenia jest jaki jest. :) Pozdrawiam!
UsuńZapowiada się znakomicie :-)
OdpowiedzUsuńZachęcam do zrobienia!
UsuńZrób z tym jagnięcy gulasz i masz klasyczne południowoafrykańskie kari.
OdpowiedzUsuń@Anonimowa Marta: konfitury się wysmaża bez przykrycia - chodzi o odparowanie wody z owoców, co zagęszcza zawarte w nich cukry (plus dodaną z ręki sacharozę), tym samym konserwując całość. Przykrywka trochę by w całym procesie przeszkadzała.
O, dobry pomysł na tę jagnięcinę. Ja myślałam o dodaniu do bobotie... Ale to niedaleko od Twojej propozycji. :)
UsuńI dziękuję za naukową (jak zwykle) odpowiedź dla Marty. :)
Konfitura powinna zachować całe owoce, to raczej jest dżem .
OdpowiedzUsuńPyszne! Zaintrygowało mnie to połączenie wody różanej i moreli, jeszcze wzbogacone o moje ulubione przyprawy. Nie powiem, troszkę się obawiałam efektu, ale intuicja jednak podpowiadała, żeby spróbować... I słusznie! Właśnie je zasłoiczkowałam, już wyobrażam sobie tę radość w środku zimy, gdy będę przynosić z piwnicy kolejne delicje...
OdpowiedzUsuńCo to jest woda różana? Gdzie tego szukać?
OdpowiedzUsuńMia