Fanką chipsów nie byłam w zasadzie przez ostatnie dziesięć, a może dwanaście (albo i więcej lat). Lubiłam je kiedyś bardzo, aż do pewnej imprezy urodzinowej mojej przyjaciółki A. wyprawianej u jej koleżanki, na której to M. dostała ataku histerii na widok... kicającego w jej kierunku króliczka, a którą ja w dużej części spędziłam obejmując toaletę i sprawdzając jak smakują chipsy w drodze powrotnej z żołądka. Ale nieistotne. Istotne zaś, że chipsów od tamtej pory w zasadzie nie tknęłam i aby ukrócić wszelkie podejrzenia - przez cały wieczór wypiłam jedno piwo, które najprawdopodobniej nie było za świeże.
Kilka lat później, gdy przeniosłam się do Wielkiej Brytanii spróbowałam tutejszych chipsów, bo pomysł smaku octowego wydawał mi się tak intrygujący, że nie mogłam się oprzeć. Dziś są to jedne z tych chipsów, po które sięgam. Rzadko, bo rzadko, może dwie małe paczki w roku, ale mam takie napady, że mi się ich chce. Czasem chce mi się także innych, które też pierwszy raz miałam okazję jeść tutaj - warzywnych.
O ile można w sklepie dostać dobre mieszanki chipsów warzywnych (zwykle to miks marchewki, pasternaku, batatów, buraków), to niestety wszystkie są smażone na głębokim tłuszczu (i czasem za słone), w przeciwieństwie do chipsów tradycyjnych, które są też dostępne w formie pieczonej.
Zrobiłam więc swoje pieczone chipsy i padło na słodkiego ziemniaka, bo to jeden z moich ulubionych smaków z tych mieszanek chipsów warzywnych. Może przymierzę się za niedługo do zrobienia własnej mieszanki pieczonych chipsów warzywnych, miło byłoby nie polegać na tych sklepowych smażonych i mieć większą kontrolę nad tym, co jem... Zobaczymy!
Pieczone chipsy ze słodkich ziemniaków (batatów)
Na miseczkę, do podziału między 2-4 osoby
2 duże słodkie ziemniaki, nieobrane, umyte
3-4 łyżki oliwy
kilka małych gałązek świeżego tymianku i rozmarynu
wędzona sól w płatkach
Użycie szatkownicy jest bardzo ważne, bo ręcznie trudno (jeśli w ogóle to możliwe) jest pociąć ziemniaka na cienkie i równe plastry. Pocięłam moje na ok. 1.5mm plasterki, ale mogą być cieńsze, raczej nie grubsze.
Nagrzać piekarnik do 150 stopni C (termoobieg). Można, ale nie trzeba, posmarować odrobiną oliwy, bardzo delikatnie blaszkę do pieczenia. To nie jest konieczne, są plusy i minusy obu opcji. Plus niesmarowania - zużyjecie mniej tłuszczu, dobre dla osób, które muszą uważać na jego spożywanie. Minus jest taki, że jeden, może dwa chipsy na dziesięć może się Wam przykleić, ale można go odczepić nożem, próbowałam i działa. Natomiast posmarowanie blaszki powoduje, że chipsy lepiej się wypiekają no i nie przyklejają się. Decyzja należy do Was.
Zioła drobno posiekać i wymieszać z pozostałą oliwą, posmarować nią wierzch chipsów i posypać solą. Wstawić do piekarnika. I tu zaczyna się zabawa. Chipsy są mniej więcej równej grubości, ale różnej średnicy, dlatego część z nich będzie już chrupiąca po 25-30 minutach (te z końca ziemniaka) i należy wyciągnąć blaszkę i chipsy przełożyć na kratkę celem ostudzenia. Powinny być lekko zarumienione i pofalowane na brzegach. Kiedy ostygną trzeba wziąć te większe chipsy i sprawdzić, czy ich środek jest ciągle miękki i wilgotny - podejrzewam, że z większością tak będzie. Należy położyć je znowu na blaszce, już bez dodatkowej oliwy, zmniejszyć temperaturę do 100 stopni C i dopiekać przez ok. 20 minut. (to zależy od piekarnika i ziemniaków - musicie sprawdzać).
Po upieczeniu ostudzić na kratce, przełożyć do miski i serwować.
Uwaga! Te chipsy są bardzo higroskopijne, chłoną wilgoć z otoczenia dość szybko i stają się gumowe, stąd polecam zjeść całą porcję w dniu upieczenia. Jeśli Wam zostaną i złapią wilgoć, należy je wysuszyć w piekarniku, w niskiej temperaturze (ok. 100 stopni) i uważać, aby ich nie przypalić.
Pomijając fakt, ze z pewnością cieszą podniebienie, to niesamowicie cieszą tez oko :) Cudowne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo mi miło to słyszeć od osoby, która sama robi dobre zdjęcia. :) Dziękuję i pozdrawiam. :)
UsuńKarolina,
OdpowiedzUsuńchipsów z batatów jeszcze nigdy nie jadłam, ale znając same bataty jestem pewna, że są doskonałe! Wyglądają bardzo apetycznie :)
Pozdrawiam serdecznie,
Edith
Jeśli lubisz bataty,to te chipsy Ci zasmakują na pewno. :) Pozdrawiam i dziękuję. :)
UsuńHa, warzywne jadłam w Pret a Manger, jakoś w 3 godziny po wylądowaniu w Lądku, gdy byłam ostatni raz :) [tryb nostalgii włączony].
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że domowe trzeba je szybko zjeść. A z pasternaka/korzenia pietruszki myślisz, że tak samo trzeba by zrobić?
Tak, tak samo. :) Ja już robiłam, ale jako dodatek do dhala (dhalu?), tylko łatwiej je przypalić.
Usuńnigdy nie jadłam batatów!!! chipsy pieczone doskonały pomysł!
OdpowiedzUsuńPolecam, to jedno z moich ulubionych warzyw. :)
UsuńŚwietnie się prezentują:) A że light to jeszcze dodatkowa zaleta
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńChipsów nie jadam do czasu aż wpadnę w ciąg chipsowy. Wtedy co dzień zielona cebulka.... Tak wstydzę się o jak bardzo się wstydzę :) Dlatego obiecuję sobie poprawę chipsy w zdrowej wersji z Twojego przepisu. Pozdrawiam kami
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakieś guilty pleasures. ;) Mam nadzieję, że będą Ci smakować.
UsuńJa chyba namówię tych znajomych w sobotę na czipsy.. może z buraków? Z całej paczki gotowych warzywnych wybierałam zawsze buraczki :) O TE to były moje ulubione... [tryb nostalgii włączony] :))) A najlepsze jest to, że widziałam je w CH :))))))))))
OdpowiedzUsuńLubię Tyrrells. :) I uwielbiam też burakowe, M& S je ma, ale są trochę za słone dla mnie. Będę robić swoje.
UsuńKapitalne! zapisuję do wypróbowania, jak tylko dostanę bataty to zrobię :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak Ci poszło. :)
UsuńSUPER! Ciekawe czy i z naszych ziemniaków wyjdą:) Trzeba będzie spróbować:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak, ale to już zupełnie inny smak. :)
UsuńJak to się mówi - potrzeba, matką wynalazków. Chętnie wypróbuję:)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńWidziałam zapowiedź na FB i byłam bardzo ciekawa. Te chipsy przeszły moje oczekiwania, nie jem chipsów, ale te pochłonęłabym bez zająknięcia:-)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że Ci, którzy nie lubią tradycyjnych chipsów polubiliby te. :)
Usuńcel na wrzesień - kupić szatkownicę! - świetnie się prezentują
OdpowiedzUsuńBardzo przydatna rzecz! Ja mam wiele nakładek i często z niej korzystam. :)
UsuńPycha, ja jutro będę robić z cukinii!
OdpowiedzUsuńNo właśnie czytałam o nich, ale nie z piekarnika, a dehydratora (suszarki?), muszę kiedyś wypróbować.
Usuńpiękne zdjęcia, chipsy z batatów to dla mnie nowość.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńJa zrobię takie ze zwykłych ziemniaków. I posypię je cebulą w proszku. Będzie też trzeba kupić szatkownicę :(
OdpowiedzUsuńSzatkownica się przydaje (np. jeśli jesz dużo surówek), tak więc to dobry zakup.
UsuńZ chipsów to lubię te pseudozdrowe, niby pieczone w piecu. Całkiem smaczne.
OdpowiedzUsuńAle te podobają mi się bardziej, niech ja tylko zapoluję na jakiegoś słodkiego ziemniaka. P.S Zdjęcia mnie obezwładniły. Piękne światło!! Zresztą, wszystko piękne...
No właśnie jak kupuję, to też te pieczone. :) Bardzo się cieszę, że zdjęcia Ci się podobają. Jestem z nich bardzo zadowolona (a rzadko mam takie uczucie w stosunku do swoich zdjęć).
UsuńBatatowe chipsy z odrobiną ostrej papryki... Ale mi narobiłaś smaka :) Pyszne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńTak, z papryką ostra byłyby świetne. Ja muszę na nią uważać. Dziękuję. :)
UsuńKarolino, swietny pomysl z tymi pieczonymi chisami! Wszelakie warzywne uwielbiam, choc sama unikalam zawsze przygotowywania ich w domu, ze wzgledu na proces smazenia (frytkownicy nie posiadam). Po pieczonych plackach ziemniaczanych przyszla wiec teraz pora na pieczone chipsy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja też spróbowałam pieczonych placów i bardzo mi smakowały. :) Frytkownicy nie posiadam i walczę z myślami czy kupić, ale chyba nie kupię...
Usuńzdjęcia, jak zwykle, zachęcają do działania w kuchni.fajny pomysł:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie. :)
UsuńHhaha, wyściubiam nochal :) Wyglądają przeapetycznie. Na pewno wypróbuję, chociaż nie wiem kiedy, bo słodkich ziemniaków nie widuje się pl często. A co do krojenia na plasterki to ja używam takiej obieraczki do warzyw (swoją mam z ikei), jest idealna, zawsze kroję nią ogórki na mizerię (lubię cienkie ale jeszcze chrupiące plasterki) i ziemniaki do niektórych zapiekanek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam po raz kolejny :)
Obieraczką na pewno można, ale szybciej idzie z szatkownicą. Używałam takiej samej w profesjonalnej kuchni i szybko kupiłam ją do domu, używam dość często, tak więc każdemu polecam. :) Fajnie, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad, pozdrawiam!
Usuń