Jak już wspominałam niedawno, luby zaczął mieszać w garach. Potrafi namieszać na gitarach, na których improwizuje z niezwykłą łatwością, a jeśli chodzi o gotowanie to na razie gotuje odtwórczo posiłkując się przepisami z serii TV Jamiego Olivera "30 Minutes Meals". Pewnego wieczoru zaskoczył mnie kolacją tapas - na stole królowały małe, ale pyszne i liczne potrawy. Ja ostatnio wykorzystałam przepis z tego zestawu na chorizo na ciepło, a tortillę zrobiłam nieco po swojemu. Dodałam sałatę i mieliśmy szybki, pyszny obiad w środku tygodnia.
Do tortilli możecie wykorzystać ugotowane ziemniaki, które zostały Wam z poprzedniego obiadu. Ja użyłam moich ulubionych Jersey Royals i nie obierałam ich.
Tortilla & słodko - kwaśne chorizo
2-3 porcje
8 małych ziemniaków, ugotowanych i pokrojonych w plastry
½ czerwonej cebuli, obranej i pokrojonej w plasterki
2 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka ziaren kopru włoskiego
6 jajek
kilka liści bazylii
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
200g pęto chorizo (użyłam pikantnej wersji), pokrojonej na grube plasterki
2 ząbki czosnku, obrane
3 łyżki czerwonego octu winnego
1 łyżka miodu
kilka garści ulubionej sałaty lub mieszanki sałat i ulubiony dressing - do serwowania
Piekarnik nagrzać do 180 stopni C.
Jajka wbić do jakiegoś pojemnika, dodać nieco soli, pieprzu i dokładnie rozbełtać. Wymieszać z porwanymi liśćmi bazylii.
Na rozgrzaną patelnię (którą można potem włożyć do gorącego piekarnika) wlać oliwę i dodać cebulę. Smażyć przez ok. 5-7 minut na małym ogniu, aż będzie miękka. Dodać koper włoski i czosnek i smażyć przez minutę, aż koper będzie intensywnie pachniał. Dorzucić ziemniaki i smażyć przez minutę, delikatnie mieszając, aby nie połamać ich za bardzo. Zalać jajkami i trzymać na ogniu do momentu, aż dół się zetnie i na górze zaczną się tworzyć wulkany. Wtedy włożyć do piekarnika i zając się przygotowaniem chorizo.
Do rozgrzanego rondelka wrzucić pokrojoną kiełbasę i wytapiać z niej tłuszcz na małym ogniu - kiełbasa ma być lekko zarumieniona. Razem z kiełbasą wrzucić całe ząbki czosnku. Gdy kiełbasa się zarumieni, a w rondlu będzie sporo tłuszczu, to większość jego odlać, zostawić ok. 2 łyżek, dodać ocet i miód, wymieszać i zagotować. Gotować na minimalnym ogniu, aż płyny zgęstnieją.
Tortilla jest gotowa, gdy na wierzchu nie ma śladu surowego jajka, a naciśnięta palcem na środku jest dość sprężysta. Ja lubię ja zarumienić, ale to nie jest konieczne. Wyjąć z piekarnika, odstawić na minutę, a potem za pomocą drewnianej szpatułki podzielić na porcje.
Serwować z chorizo i mieszanką sałat.
Pysznie!
OdpowiedzUsuńMój luby też ostatnio miesza w garach. Znaczy zawsze mieszał, ale zaczął wchodzić obecnie na mój teren wypieków ;).
Pozdrawiam!
Wpatrując się w zdjęcie doszłam do wniosku, że może kluczem do fotogeniczności tortilli hiszpańskiej jest jej zrumienienie... ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że się wetnę. Jestem Twoją wielbicielką, zawsze bardzo dbasz o szczegóły i nie mogę tak zostawić biednej tortilli w wersji ingleze. Tak się składa, że z kuchnią hiszpańską trochę się znamy z pierwszej ręki - od naszych przyjaciół z północy Hiszpanii, kolebki goutmet ;)
OdpowiedzUsuńNigdy, przenigdy tortilla nie jest wstawiana do piekarnika. To raczej wariacja a' la włoska frittata.
Tortilla jest smażona na patelni, powolutku, przewracana w charakterystyczny sposób - patelnię nakrywa się dużym talerzem, przewraca i zsuwa tortillę z powrotem. Dobra tortilla jest chrupka z obu stron i wilgotna wewnątrz. W najlepszych restauracjach wręcz się leje ze środka.
Ziemniaki na trotillę, tu jest kilka szkół - ale najczęściej są krojone cieniteńko obieraczką do warzyw. Następnie gotowane na oliwie (gotowane - pomalutku - nie smażone). Jak już będą miękkie i przezroczyste, odcedza się je z nadmiaru oliwy, wrzuca do rozbełtanych jajek (w ten sposób częściowo je ścinając) i wlewa na patelnię.
To nie jest absolutnie krytyka - raczej zachęta, żeby zakrakać jak Hiszpanie w kwestii tortilli. Naprawdę warto - ten najprostszy z prostrych posiłków jest naprawdę pyszny. W tym roku dodatkowo w Kantabrii odkryłam "tortilla rellena" - czyli nadziewana: przecięta w połowie lub 2/3 wysokości, przełożona jak tort - masą z tuńczyka, szynką i serem czy czym tam w duszy gra. Pycha.
Aha - i patelnia: tortilla powinna być wysoka na 2 - 2,5 cm, nie za cienka. Raczej wyższa, niż na odwrót, chodzi o teę soczystość, nutkę jajka w środku.
Pozdrawiam :)