W zeszłym roku przygotowałam prostą zupę warzywną z dodatkiem botwiny i gdy ją doprawiałam, okazało się, że nie mam w domu cytryny, ale limonkę. Użyłam więc jej, bo oboje z lubym bardzo lubimy kwaśne zupy, szczególnie te z dodatkiem buraków lubimy zdecydowanie kwaśne lub słodko - kwaśne. Limonkowy twist kojarzący mi się z kuchnią azjatycką spowodował, że postanowiłam przerobić zwykłą warzywną zupę w coś nowego. Tak powstała moja wersja zupy botwinkowej.
Jest kwaśno - pikantna, to dość klasyczne połączenie w kuchni azjatyckiej. Do tego dodałam tofu, które zamarynowane jest bardzo aromatyczne, słodko - pikantne, co dobrze kontrastuje z kwaśną zupą. Tofu jest jak gąbka i chłonie zapachy i smaki marynaty, więc im więcej czasu mu dacie na marynowanie tym lepiej. Ja marynuje moje na co najmniej 12-24 godziny przed smażeniem - wtedy moim zdaniem jest najlepsze.
Dodatkowo do zupy wlewam mój sok z kiszonych buraków lub z mieszanych warzyw z przewagą buraków. Można to pominąć, ale wtedy sugerowałabym użycie bogatego bulionu z warzyw, zamiast wody. Ja używam wody, gdyż smak kiszonego soku bardzo wzbogaca zupę, no i nie muszę wkładać czasu w gotowanie bulionu. Co ważne - zup z dodatkiem soku z kiszonych warzyw nie można zagotowywać, tylko podgrzewać.
Pamiętajcie, że jeśli nie jesteście fanami ostrych dań, to należy zredukować ilość chilli i wypestkować ją.
Kwaśno-pikantna zupa z botwinką i tofu
3 porcje
200g tofu, pokrojonego w niewielką kostkę
1 łyżka oleju z prażonego sezamu
2 łyżki oleju chilli
1 łyżeczka brązowego cukru
2 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane
1 kawałek świeżego imbiru, wielkości orzecha włoskiego, obrany i starty na tarce
1-2 limonki
1 łyżka sosu sojowego ciemnego
¼ łyżeczki mielonej chilli
1 łyżka oleju z orzechów arachidowych lub słonecznikowego
3 dymki, posiekane (biała i zielona cześć)
1 mała chilli, połowa posiekana drobno, połowa pokrojona w plasterki
2 łodygi selera naciowego, pokrojonego w małą kostkę
1 duża marchewka, obrana i pokrojona w małą kostkę
ok. 150g białej kapusty, posiekanej w niezbyt grube paski
3 garści botwiny pokrojonej drobno
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
ok. 400ml soku z kiszonych buraków lub z mieszanych warzyw (opcjonalnie, ale polecam gorąco!)
ok. 800ml wody
świeża kolendra - do posypania
Najpierw należy zamarynować tofu - 24 godziny lub 3 godziny przed posiłkiem przygotować marynatę. W misce wymieszać olej sezamowy, 1 łyżkę oleju chilli, brązowy cukier, 1 posiekany ząbek czosnku, starty imbir, mieloną chilli, sos sojowy i sok z połowy limonki. Wymieszać, aż marynata będzie jednolita i włożyć do niej pokrojone w kostkę tofu. Delikatnie wymieszać i wstawić do lodówki.
Przygotować zupę. W dużym rondlu rozgrzać 1 łyżkę oleju chilli, dorzucić seler, marchewkę, dymki, posiekaną połowę chilli i czosnek. Smażyć mieszając przez ok. 5 minut. Następnie dodać kapustę, nieco soli, zalać wodą i zagotować. Po ok. 3 minutach dodać botwinę, zamieszać i gotować jeszcze przez 3-4 minuty. Ściągnąć z ognia, wcisnąć sok z połowy limonki i dolać soku z kiszonych warzyw, jeśli używacie. Wymieszać. Pamiętać, że przy odgrzewaniu zupy z sokiem z kiszonych warzyw nie należy jej zagotować, bo będzie brunatna, a dobroczynne właściwości kiszonki zostaną utracone. Doprawić solą i pieprzem - do smaku.
Tofu wyciągnąć z marynaty i lekko osuszyć (nie musi być zupełnie suche, ale nie może ociekać marynatą, bo ta, gdy uderzy rozgrzany olej zacznie mocno pryskać). Na patelni rozgrzać łyżkę oleju z orzechów arachidowych i usmażyć tofu z każdej strony, aż będzie zarumienione.
Zupę nalać do misek, posypać usmażonym tofu, plasterkami chilli i świeżą kolendrą. Można serwować z ćwiartkami limonki.
Intrygujaca ta twoja wersja! Lubie ostre dania i lubie azjatyckie smaki, wiec korci mnie, zeby wyprobowac.
OdpowiedzUsuńSpoglądam i spoglądam i waham się, czy robić w WE, bo o dziwo wszystko mam ;) (co prawda jako zakwaszacz musiałby być sok z ogórków ;), bo aaa... limonek nie kupiłam). Jedna rzecz co mnie jeszcze hamuje to to, że moja botwinka to już w sumie młode buraczki - ale liście tu też dajesz, nie same buraczki?
OdpowiedzUsuńU mnie de facto botwinka na targu nie wystepuje, tylko wlasnie mlode buraki. Jesli sa naprawde male, to dorzucam je do zupy, ale kwintesencje mysle stanowia tu lodyzki - posiekane razem z liscmi (ale lisci umiarkowanie, bo nie jestem wielka fanka, tj. lubie te mlodsze i bardziej jedrne).
UsuńNie, te moje nie są naprawdę małe. Są właściwie wielkości buraków (może mniejszych, ale zdecydowanie nie te "piąstki niemowlęcia" ;) - określenie ongiś z GP). Hmmm, muszę nad tym pomyśleć ;).
OdpowiedzUsuńRzucasz nowe światło na botwinkę! Super ten przepis jest! :)
OdpowiedzUsuńps. tagu brakuje, że to zupa jest ;)
UsuńDzięki za zwrócenie uwagi! Zapomniałam w ogóle o tagach w tym wpisie. :)
UsuńDziękuję bardzo za komentarze i pozdrawiam Was. :)
OdpowiedzUsuń