8 maja 2011

Gdzie jeść? "Kuchnia i Wino", Pszczyna

Przyznaję - jestem wybredna. Podczas wizyty w restauracji wymagam, żeby jedzenie było tam co najmniej tak dobre, jak to przygotowane w domu. Jeśli jest smaczniejsze, to tym lepiej. Niestety wg moich obserwacji w Polsce ciężko o restaurację, w której wszystko by grało. Podobne wrażenia muszą mieć inspektorzy Michelin, bo jak dotąd żadna restauracja w Polsce nie uzyskała nawet jednej gwiazdki. Ostatnio trafiłam jednak do miejsca, gdzie nie dość, że nakarmiono mnie bardzo zacnie, obsługa była nienaganna, a rachunek nie przyprawił o ból głowy.

Wspomniany lokal to "Kuchnia i Wino" w Pszczynie. Pewnie część z Was widziała tę restaurację w programie "Kuchenne Rewolucje", ja jechałam tam bez żadnych oczekiwań. Nie mam polskiej telewizji, on-line nie mogłam obejrzeć, z racji miejsca zamieszkania. Stąd też "Kuchnia i Wino" była dla mnie czystą kartą. Choć nie ukrywam, że kierowałam się rekomendacją Mamy.



Być może patrząc z zewnątrz, nie dałabym za ten lokal 5 złotych, ale po przekroczeniu progu, przywitało mnie ciepłe wnętrze, świece i świeże kwiaty. Zapomniałam zupełnie o szarzyźnie ulewnej niedzieli. Szef kuchni i właściciel krzątał się po sali.

Gdy potwierdziliśmy rezerwację, odprowadzono nas do stolika. Moją uwagę zwróciła obsługa - wyłącznie męska. Panowi eleganccy, schludni, nienarzucający się, profesjonalni. Zwracam na to uwagę, gdyż rażą mnie kelnerki z gołymi brzuchami, czy obsługa, która nie ma pojęcia o serwowanych daniach. Polecam Wam zrobić rezerwację, ponieważ lokal był zapełniony, a kolejni goście bez rezerwacji odsyłani z kwitkiem.



Kilka słów o menu. Według mojego gustu mogłoby być nawet krótsze, nie bardzo rozumiałam, po co znajdują się w nim dania francuskie, obok głównie polskiej kuchni, ale potem dowiedziałam się, że oryginalnie (przed programem TV) to była restauracja serwująca francuskie dania. Mimo wszystko uważam, że jak na polskie warunki, w których w większości lokali, w których bywam ma kartę z setką dań (ciekawe, jak są w stanie utrzymać wszystkie te składniki w świeżości? Oczywiście, że nie są, serwują z mrożonek/gotowców!), to menu w "Kuchnia i Wino" jest stosunkowo krótkie (znajdziecie je na stronie internetowej lokalu). Przyznaję, że zapomniałam przestudiować menu pod kątem win, bo solidarnie nie piłyśmy alkoholu z naszym współbiesiadnikiem, który prowadził samochód.



Na przystawkę zamówiliśmy zestaw śledzi polskich w dwóch odsłonach, a także galert śląski (galaretkę mięsną z wieprzowiny, podejrzewam, że z golonka). Obie przystawki były elegancko podane, towarzyszył im bardzo smaczny, prawdziwy, a nie watowaty chleb i masło. Muszę o tym wspomnieć, bo to też rzecz, na którą zwracam uwagę - masło było miękkie! Nie zliczę w ilu lokalach podawano mi tak schłodzone masło, że jak już uporałam się ze skrobaniem, to i tak robiło dziurę w pieczywie. Galaretka - rewelacja. Mięso chude, delikatne, widać, że dość uważnie obrane - bez chrząstek, tłustej skóry. Śledzie bardzo smaczne, jędrne, choć jak na mój gust ciut za słone, tyle, że ja w ogóle mało solę. Jedne z oliwkami były w czerwonym, pikantnym sosie, drugi rodzaj śledzi był klasyczny polski - z cebulką i ogórkiem. Po przystawkach już miałam dobry humor i nie mogłam się doczekać dania głównego.





Zamówiłam podobno ich sztandarowe danie: pieczoną gęś, podawaną z kaszą gryczaną i buraczkami na ciepło. To samo danie można zamówić na porcje, lub gęś w całości, dla czterech osób. Gęsina była niezwykle smaczna, choć miałam nieco żalu, że skórka była mało chrupiąca. Jednak mięso było miękkie, wilgotne i dobrze odchodziło od kości. Kasza okraszona skwarkami, do tego buraczki, za które mogłabym zabić. Zestaw idealny i brawo dla szefa kuchni, który nie daje tu pola manewru klientom - jak ktoś chce jeść do wszystkiego frytki, to może je znaleźć w McDonalds (to moja opinia, nie tamtejszego szefa kuchni). Oprócz gęsiny na naszym stole wylądował talerz z kotletem z prosięcia podanym na szałocie - śląskiej sałatce z gotowanych ziemniaków, ogórków kiszonych, cebulki i skwarek. Konsumentka bardzo chwaliła, ja już nie dałam rady spróbować.

Na deser niestety nie starczyło miejsca. Porcje są naprawdę duże, nie dokończyłam głównego dania, a potrafię zjeść dużo. Nadrobię następnym razem, bo na pewno tam wrócę. Choćby dlatego, że do spróbowania mam jeszcze intrygujący chłodnik ze śledzia, czy żurek na maślance.



Z pozytywnych wrażeń, muszę wspomnieć też szefa kuchni i właściciela, który spędzał dużo czasu na sali, co daje możliwość zamienienia kilku słów, czy podglądnięcia sztuki kulinarnej - befsztyk tatarski jest siekany na oczach gości.

Jak wspomniałam rachunek nie przyprawia o ból głowy - za trzy przystawki, trzy dania główne i trzy wody mineralne wynosił 145 złotych. To, jak widzicie mniej niż 50 złotych na głowę, przy czym gęsina jest jednym z droższych dań w karcie. Za tę cenę dostajecie jedzenie bardzo dobrej jakości. Oby więcej takich lokali. Oby polscy restauratorzy wreszcie zrozumieli, że mniej znaczy więcej, i że najlepiej pizzę przyrządza Włoch, a my mamy masę pysznych regionalnych dań.

Polecam!


Kuchnia i Wino
43-200 Pszczyna
ul. Zdrojowa 4

10 komentarzy:

  1. Świetna recenzja i doskonała puenta:-) Do Twojego apelu o krótsze menu dodalabym jeszcze apel o popularne tutaj zmieniające się z porami roku set menus, wykorzystujące sezonowe specjały, po przystępnej cenie

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje, Aniu! Rzeczywiscie z ta sezonowoscia produktow w polskich restauracjach niestety jest bardzo zle. W listopadzie polecano mi swietne szparagi. :( Jak studiuje menu gwiazkowych restauracji, to malo co, albo nic na menu nie jest lokalne. Dobry szef kuchni wie, ze im krotksza droge od produkcji do kuchni dany produkt przebyl, tym lepiej.

    P.S. Dzis dostalam voucher z Kitchin. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do sezonowości, kiedyś pytano Chrząstowskiego (krakowska Ancora) na blogu o sorbet truskawkowy poza sezonem - twierdził, że używają własnych mrożonych owoców... A co do recenzji, jak zawędruję kiedyś na Śląsk, zajrzę. A sama ostatnio jestem coraz bardziej wybredna restauracyjnie, niestety ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ptasiu, jeszcze rozumiem uzycie mrozonych truskawek do sorbetu, ale polecanie szparagow poza sezonem jako dodatku do miesa juz nie. To samo z 20 daniami z 5 gatunkow miesa - na pewno nie ma wtedy mozliwosci, aby wszystko bylo swieze.

    Zas co do wybrednosci - ja nie widze w tym nic zlego. Ktos sprzedaje Ci usluge, skoro placisz, to musisz byc zadowolona. Wychodze z zalozenia, ze jak ktos nie potrafi szyc ubran, czy naprawiac butow, to nie pownien sie tym zajmowac. Dlaczego z gotowaniem mialoby byc inaczej?

    Ja jestem grzeczna, ale wymagajaca. Pracowalam w tym biznesie i wiem, jak to powinno wygladac. Z drugiej strony mam wielki szacunek dla kelnerow, czy stafu na kuchni - to ciezka praca.

    Dziekuje za odzew i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O to to! Wymagająca i grzeczna - znowu mogłabym się podpisać. Polska gastronomia jest po prostu w tyle - jak wiele rzeczy - ale trend na sezonowość i krótkie menus już przenika, i za parę lat nadrobi to opóźnienie;-) Trzeba jeszcze poprawić stan edukacji przyszłych szefów, bo polskie szkoły gastronomiczne też są w tyle za zachodnimi "akademiami sztuk kulinarnych" (sama różnica nazw wiele mówi), jak mi mówią polscy kucharze gotujący na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale jeśli chodzi o mnie wcale nie musisz się tłumaczyć z wybredności :)). Dokładnie tak: kupujesz usługę, masz być zadowolona. Nie tylko z jedzenia, ale ze sposobu jego podania, z całej usługi od A do Z. Dlaczego mamy się godzić na jakiś "second best"?

    OdpowiedzUsuń
  7. szkoda, że to tak daleko ode mnie, Twoja recenzja bardzo zachęcająca, z przyjemnością wypróbowałabym gęsinę dobrze zrobioną, a i ceny przystępne!Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Aniu, mam nadzieje, ze szybko nadrobi to opoznienie. Nadzieja w mlodych szefach kuchni, choc moze nie szkolonych w Polsce, ale takich, ktorzy lykneli troche praktyki zagranica.

    Ptasiu, ja sie nawet nie tlumacze. :) Ciesze sie, ze sie zgadzamy.

    Olu, nigdy nie wiesz, gdzie sie mozesz znalezc, wiec moze kiedys Ci sie uda tam zjesc? :)

    Pozdrawiam Was serdecznie i dziekuje za odzew! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ceny już dawno nieaktualne. Jedzenie co najwyżej dobre, ale nie za takie pieniądze. Lokal ratuje wystrój i obsługa. Za 4 dania główne (z tych tańszych, jeden rosół, dwie kawy i dwie wody 170 zł to gruba przesada, zwłaszcza że porcje są takie, pochłonął jedną czteroletni brzdąc, uchodzący za niejadka. Dorosły mężczyzna po daniu głównym będzie głodny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyglada na to, ze mamy kompletnie inny gust, bo wg mnie wystroj lokalu to jego najslabsza strona. Zgadzam sie natomiast, ze obsluga byla nienaganna.

    Po wtore - porcje restauracyjne z reguly nie sa duze. M.in. po to przed daniem glownym jada sie przystawki. Jak ktos zna swoje duze mozliwosci i pojemnosc zoladka, to powinien zamowic przystawki, a nie miec pretensje, ze nie najadl sie jednym daniem glownym.

    Po trzecie - nie ma czegos takiego, jak porcja, ktora naje sie dorosly mezczyzna. Tak sie sklada, ze znam wielu i nie ma dwoch jedzacych jednakowe ilosci, wiec tu niestety argument niezbyt trafiony.

    Nie wiem jak i czy zmienily sie ceny, mysle, ze mozna to sprawdzic na stronie restauracji. Jak wspomnialam - my mielismy jedne z drozszych dan w karcie i IMHO porcje byly naprawde sluszne - nie wmusilabym deseru, a potrafie zjesc duzo. Zreszta trudno dyskutowac, czy ceny sa adekwatne do jedzenia - przeciez wiadomo, ze w domu mozna taniej ugotowac rosol i 4 dania glowne, prawda? W restauracji nie placi sie tylko za jedzenie. Jak ktos sie z tym nie zgadza, to powinien jesc w domu.

    Dla porownania odsylam do wpisu o The Kitchin - tam zjadlam 1 przekaske i potem 7 dan (czyli moge zjesc duzo, to samo moj luby), i zadne z nich nie bylo gigantyczne. Tak sie serwuje jedzenie w restauracjach. Jesli ktos oczekuje schabowego wielkosci dekla od WC, to poworze sie - raczej powinien zdecydowac sie zjesc w domu.

    To chyba na tyle. :)

    W ramach minimum zasad dobrego wychowania bardzo prosze na przyszlosc sie podpisac. Anonimy wiedza kogo wpis komentuja, a ja mam sie odnosic do prozni? Z gory dziekuje.

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)