Zeszła niedziela, to w UK tzw. stir-up Sunday - dzień poświęcony przygotowywaniu tradycyjnego świątecznego puddingu. Nie zdecydowałam się jednak go przygotować, jako, że byłam jeszcze w Polsce, a także w związku z tym, że z jakiegoś powodu przygotowanie puddingu wydaje mi się bardziej skomplikowane niż przygotowanie tradycyjnego świątecznego ciasta owocowego. Za to obiecałam sobie, że za ciasto się zabiorę. I pokazuję Wam dziś przepis, na wypadek gdybyście chcieli je przygotować. Najpóźniej bowiem powinno się to zrobić 3 tygodnie przed świętami.
Korzystałam z przepisu Nigelli z "How to be a Domestic Goddess", ale nie trzymałam się ściśle proporcji bakalii. Oryginalny przepis tutaj, robiłam mniej więcej z proporcji na największą formę, ale upiekłam dwa ciasta - jedno okrągłe 20cm, drugie w keksówce.
Dziś pokażę Wam upieczone ciasto, które należy zawinąć w pergamin, trzymać w szczelnym pojemniku, a średnio co 2 dni dokarmiać odrobiną brandy. Dzięki temu za parę tygodni zaskoczy Was dojrzałym smakiem i wilgotnym środkiem.
Tradycyjnie takie ciasta pokrywa się cienką warstwą dżemu (najczęściej morelowego), rozwałkowanego marcepanu i masy cukrowej. Dekoracja zależy tylko od Waszej wyobraźni (tutaj znajdziecie zdjęcia różnych dekoracji). Muszę przyznać, że masa cukrowa nie należy do moich ulubionych, więc nie wiem, czy będą nią pokrywać moje ciasto. Być może jedno z nich, jeśli będę chciała je komuś podarować. Ciasto samo w sobie jednak stanowi świetny deser, bardzo dobrze pasuje do neutralnych serów. Ja uwielbiam kawałek takiego ciasta z Real Wensleydale.
Angielskie ciasto bakaliowe (świąteczne)
500g rodzynek
600g sułtanek
250g mieszanej kandyzowanej skórki z cytrusów
200g kandyzowanych czereśni lub wiśni
250g suszonej żurawiny
5-6 kostek kandyzowanego imbiru (wielkości kostki cukru), pokrojonego w słupki
200ml brandy (lub sherry)
300g masła
250g brązowego cukru
skórka otarta z jednej pomarańczy
skórka otarta z jednej cytryny
6 dużych jajek
3 łyżki marmolady pomarańczowej (użyłam marmolady z dodatkiem imbiru)
500g mąki pszennej
1 1/2 łyżeczki mieszanki mixed spice (podobna do piernikowej)
1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
1/4 łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka ekstraktu migdałowego
1/4 łyżeczki soli
więcej brandy do dokarmiania ciasta
Wszystkie bakalie wymieszałam w dużej misce i zalałam brandy. Odstawiłam na noc.
Następnego dnia rozgrzałam piekarnik do 150 stopni C. Blaszki wyłożyłam papierem do pieczenia.
Masło ubiłam z cukrem, aż było puszyste, następnie dodałam otartą skórkę z cytryny i pomarańczy. Miksująca cały czas dodawałam po 1 jajku. Gdy masa była jednolita dodałam marmoladę, ekstrakt migdałowy i wymieszałam.
Wszystkie suche składniki przesiałam.
Do miski z mokrymi składnikami dodawałam na zmianę po trochu owoców i suchych składników i delikatnie miksowałam. Masę przełożyłam do foremek i piekłam przez 2 godziny.
Gorące ciasto nakłułam drewnianym patyczkiem i nasączyłam brandy. Od razu przykryłam folią aluminiową, aby para nasączyła dodatkowo ciasto. Gdy zupełnie ostygło, dokładnie owinęłam je w pergamin, zabezpieczyłam go gumkami recepturkami i umieściłam w szczelnym pudełku. Co dwa dni odwijam ciasto i nasączam brandy, po czym znowu je zawijam i odkładam do pudełka.
EDIT: po konsultacji ze znajomą i Ptasią, ciasto będę nasączać tak co 5 dni.
Z związku z tym, że ciasto delikatnie pachnie korzennymi przyprawami (no, przynajmniej zanim mocno będzie opite brandy) podczepiam je pod akcję Ptasi - Korzenny Tydzień.