Przede wszystkim dziękuję Wam za to, że odwiedzaliście mój blog w 2013 roku, życzę Wam wszystkiego najlepszego w nowym roku, oby zdrowie i dobry humor Was nie opuszczały. Mam nadzieję, że mimo dużych zmian w życiu, które mnie czekają, nadal będę miała czas i ochotę publikować tu nowe przepisy, a Wy będziecie mieli ochotę tu nadal przychodzić.
***
A teraz do rzeczy. Pod choinką znalazłam książkę kucharską, która wisiała na mojej liście życzeń od 5 lat, ale zawsze cena mnie przerażała i zdroworozsądkowo wybierałam inne pozycje - tańsze i zdecydowanie bardziej praktyczne. Mowa o "The Big Fat Duck Cookbook" autorstwa Hestona Blumenthala.
I teraz pytanie do Was - czy jesteście zainteresowani recenzją? Przyznaję - to drożyzna (choć teraz przeceniona o ok. 30% na Amazon), ale już Wam mogę powiedzieć, że to absolutne dzieło sztuki, a dla fanów Hestona i jego kuchni to nie lada gratka.
Jeśli będziecie zainteresowani to kolejne tomy G.R.R. Martina odłożę na początek urlopu macierzyńskiego, który rozpoczynam za parę tygodni, a za Hestona zabiorę się już, aby jak najszybciej przekazać moje wrażenia. Na polskojęzycznych stronach internetowych nie znalazłam ani jednej recenzji tej książki, więc może warto się tym zająć?
Dajcie proszę znać.
Tymczasem pokazuję Wam jak wielka jest ta pozycja. Zdjęcia książki nie dałyby Wam odpowiedniej perspektywy, więc sfotografowałam ją na tle mojej osoby, a mała nie jestem, więc wyobraźcie sobie jak ogromna jest ta kniga (i ciężka - zabrakło mi skali na wadze kuchennej).
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!