Charlotte i Rogerowi bardzo zasmakowały cebularze i zostałam poproszona o przetłumaczenie przepisu, aby mogli zacząć piec je u siebie w domu. Ich gospodarstwo położone jest wysoko na zboczu, rozpościera się z niego widok na całą dolinę. Charlotte uwielbia domowe pieczywo, sama dużo piecze, w przydomowym ogródku warzywnym ma dóbr pod dostatkiem, szczęśliwe kury niosą jej jajka. Hoduje też owce rasy szetlandzkiej, która w naszej okolicy nie jest szeroko rozpowszechniona. W ramach rewanżu Charlotte i Roger obdarowali nas prawie 2kg łopatką jagnięcą pochodzącą z ich hodowli.
Pieczona łopatka jagnięca
4-6 porcji
2kg łopatki jagnięcej
cała główka czosnku (ząbki nieobrane)
kilka gałązek świeżego rozmarynu
kilka gałązek świeżego tymianku
3 łyżki oliwy
kieliszek czerwonego wytrawnego wina
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
Łopatkę natarłam oliwą, posoliłam, zmieliłam nieco pieprzu i obsmażyłam na patelni na dużym ogniu. Następnie przełożyłam do żaroodpornej brytfanki, czubkiem noża nacięłam mięso w kilku miejscach i włożyłam do nacięć igły rozmarynu. Dorzuciłam całe ząbki czosnku, gałązki tymianku i resztę rozmarynu, wlałam wino, przykryłam i w 150 stopniach C piekłam 3.5 godziny.
Mięso było delikatne, aromatyczne i tak pięknie upieczone, że elegancko odchodziło od kości. Łopatka jest tłusta, tak więc nie trzeba specjalnie jej podlewać, ponieważ nie wysycha podczas pieczenia. W zestawie mieliśmy gotowaną brukselkę, pieczone pomidorki i pieczone ziemniaki.
Inspirowałam się przepisem Jamiego Olivera z "Jamie at Home".