... to na pewno poszukałabym cebularzy w lokalnych piekarniach. Pierwszy raz przepis na cebularze zobaczyłam w Galerii Potraw. Umieściła go Agao_72, której dziadek w latach czterdziestych ubiegłego stulecia otworzył piekarnię w Lublinie i to od niego nauczyła się robić cebularze. Na szczęście postanowiła podzielić się tą wiedzą ze światem, a ja zakochałam się w tych cebulowych plackach.
Cebularze to jeden z popularniejszych wypieków tradycyjnych w województwie lubelskim i na pewno istnieje jedna, słuszna receptura, ja natomiast wypracowałam swój ulubiony przepis. Jedyne czego mi brakuje w osiągnięciu idealnego smaku, to piec opalany drewnem.
Cebularze
Na 8 sztuk:
Ciasto:
350g mąki pszennej chlebowej
150g mąki chlebowej pszennej z pełnego przemiału (możecie użyć tylko mąki białej, ale uważam, że dodatek mąki z pełnego przemiału nadaje cebularzom "ząb")
7g suchych drożdży
łyżeczka soli
3 łyżki stopionego masła
ok. 300ml letniej wody
Wszystkie składniki wymieszać, wyrobić dokładnie do uzyskania sprężystego ciasta. Można zrobić to ręcznie, za pomocą stacjonarnego miksera, albo maszyny do chleba. Jeśli wyrabiacie ciasto ręcznie lub mikserem, to po wyrobieniu należy kulę ciasta włożyć do miski, przykryć ściereczka i zostawić w ciepłym miejscu, aż podwoi swoją objętość. Jeśli natomiast korzystacie z maszyny do chleba, to wszystkie składniki trzeba umieścić w misie i włączyć program "dough".
Nadzienie:
4 cebule pocięte na sporą kostkę
3 łyżki czarnego maku
ok. 30g masła
kminek lub ziarna kopru włoskiego (opcjonalnie)
Cebulę podsmażam na małym ogniu na maśle, aby zmiękła. Mieszam z makiem i koprem włoskim. Pozostawiam do ostygnięcia.
Wyrośnięte ciasto dzielę na 8 części i formuję rękoma placuszki. Na środek każdego nakładam nadzienie.
Cebularze układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywam ściereczką i pozostawiam w ciepłym miejscu, bez przeciągów do ponownego wyrośnięcia, na ok. 30-40 minut. Piekę w piekarniku rozgrzanym do 190 stopni C. przez 15-20 minut. Upieczone cebularze są ładnie zarumienione, a opukane od spodu wydają głuchy odgłos.
Najlepiej smakują jeszcze ciepłe, z lekko solonym masłem.
http://zaczynamkucharzenie.blogspot.com/2009/05/cebularze-najlepsze-na-swiecie-czyli.html
OdpowiedzUsuńbo nie wiem co napisać... ;)
Dobrze, że założyłaś blog! Już mi ciasto rośnie :)
OdpowiedzUsuńnie znam tych cebularzy, nigdy ich nie jadlam, chetnie sprobowalabym, powinnam sie do nich przymierzyc...poza tym wygladaja bardzo apetycznie na twym zdjeciu.
OdpowiedzUsuńmagda
A dało by się coś brytolskiego śniadaniowego? Albo może coś z serów? Anglicy mają fajne żółte sery no nie?
OdpowiedzUsuńO proszę, nie dość, ze gotujesz zajebiście, to jeszcze taka ładna jesteś:) Cieszę się bardzo, ze w końcu założyłaś bloga, moja faworytko GP;) Ostatnio zajadam się Twoim wątkiem diety Dukana. Co prawda na FK/GP nie udzielam się czynnie, ale namiętnie podczytuję. Tu zaglądać też na pewno będę często. Życzę, aby blog rozrastał się jak na drożdżach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMafilko, wiem, że przepis stary jak świat, ale jako, że to jeden z moich ukochanych wypieków, to wrzuciłam. :)
OdpowiedzUsuńKocie, daj znać, jak wyszły. Kieubasse Ci smakowały, więc mam nadzieję, że cebularze także.
Magda, spróbuj. Robicie w domu pizze, więc cebularze, to dla Was pikuś. ;)
Btd, dałoby się. Wszystko w swoim czasie. Śniadanie angielskie serwuję lubemu w weekendy, więc pewnie doczeka się sfotografowania. A serów Brytyjczycy mają maaaaasę, żółte to tylko niewielka ich część. Też pewnie o tym będzie.
Ola,Karola, bardzo mi miło. :)
Dziękuje Wam i pozdrawiam!
A nie, nie chodziło mi o to, że stary czy popularny, tylko o to jak wiele ja mam wspomnień z Lublinem związanych, a Twoje cebularze mi je po prostu przypomniały :)
OdpowiedzUsuńNo to sprobujemy w takim razie, mam make gryczana i moze dodam jej troche...to zdam relacje! Magda
OdpowiedzUsuńzrobilam, tylko z czerwona cebula i z dodatkiem maki gryczanej, gdyz to mialam na stanie. dzieki za inspiracje, szczegoly znasz. bardzo nam zasmakowaly. nastepnym razem zrobie wg twpojego przepisu. magda
OdpowiedzUsuńMafilko, nigdy nie byłam w Lublinie. Mam nadzieję, że szybko to nadrobię, bo podobno to piękne miasto.
OdpowiedzUsuńMagda, widziałam fotę na GP - bardzo urodziwe Ci wyszły.
Karolino, dziękuję bardzo za pomysł i przepis. Zrobiłam jako zwykłe bułki, wyłącznie z razowej mąki i wyszły znakomite. Jutro upiekę więcej ;-) U mnie nie da się kupić chleba (dostępna jest tylko ta chemiczna gąbka), więc tym bardziej doceniam ten świetny przepis.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Cogito
Bardzo się cieszę, Cogito. :)U mnie też ciężko z dobrym chlebem, więc piekę dużo. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi o cebularzach! Teraz nie mam do nich dostępu, więc raczej będę piekła. Dla mnie to wspomnienie dzieciństwa, ciepły cebularz z masłem, rano przynoszony z piekarni. Coś wspaniałego. Zawsze gdy jestem w Lublinie, to kupuję :) Nawet przejazdem, przy dworcu PKP jest sklep w rodzaju "Społem", i tam one też są, takie pachnące i pyszne. Ich tak bardzo po Lublinie nie trzeba szukać, choć warto pójść na zakupy rano, bo wieczorem może już nie być :)
OdpowiedzUsuńAsjenko, upieczenie nie jest takie trudne, a efekt bardzo fajny. :) A Lublin jest na liście do zwiedzenia, m.in. właśnie z powodu cebularzy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń