16 grudnia 2013

Najlepsze ciasto na pierogi i uszka wszechczasów



Kochani, jestem często pytana (szczególnie w okresie przedświątecznym), czy mam patent na idealne ciasto pierogowe. Mam. :) Od 3 lat, albo dłużej robię ciasto wg przepisu, który dostałam od Magdy z Tasty Colours.

Sekretem jest dodatek masła i wody gazowanej. Od siebie dodam, że ja ciastu daję odpocząć pod ściereczką przez 30-40 minut, zanim zacznę je wałkować - to zwiększa jego plastyczność. Jest elastyczne, miękkie, nie rwie się, a można je rozwałkować tak cienko, że widać nadzienie. Zdecydowanie mój faworyt, nie patrzę już za siebie. Podaję proporcje, w zależności od wielkości pierogów i tego, jak cienko rozwałkujecie ciasto to jest ilość na ok. 40-50 sztuk.

280g mąki pszennej (plus nieco do podsypywania)
½ łyżeczki soli
1 jajko
100ml wody gazowanej (miejcie pod ręką więcej, gdyż różne mąki zabierają różną ilość)
1 łyżka stopionego masła (może być klarowane, ale nie musi)


Metodę na pewno znacie. Używam tego przepisu także do uszek - wychodzą szalenie delikatne.

Polecam gorąco!


9 grudnia 2013

Kulinarne podarki vol. 10


Obawiam się, że może to być moja jedyna propozycja w tym roku na świąteczne prezenty kulinarne (choć coś mi jeszcze chodzi po głowie, no zobaczymy...), ale mam nadzieję, że znajdziecie coś ciekawego we wpisach z poprzednich lat:


 
 
Dzisiejsza propozycja jest bajecznie prosta do wykonania, jeśli sięgniecie po gotowy marcepan i kandyzowaną skórkę cytrusów (pomarańcza, cytryna, limonka - wszystkie się nadają). Jeśli podejdziecie do tematu ambitnie, to zróbcie Wasz marcepan domowy i skórkę - wtedy na pewno osiągniecie kulinarną nirwanę. 
 
Ja bez bicia przyznaję, że użyłam produktów sklepowych, ale za to uwinęłam się z czekoladkami w ok. 30 minut. Efekt smakowy jest jednak świetny, więc jeśli nie macie za dużo czasu, a chcecie sprawić komuś przyjemność ręcznie robionymi czekoladkami, to polecam ten przepis. 
 
 
 

6 grudnia 2013

Śledzie z jabłkiem. Wersja light, na lżejsze święta.




Śledzia w śmietanie każdy zna. Jak wygląda i smakuje każdy wie. Ale nie każdy może, albo chce sobie pozwolić na tłustą śmietanę, a smaki za nim chodzą. A może po prostu wśród bogactwa dań świątecznych czy noworocznych zechce się Wam zjeść nieco lżejszą wersję tego klasycznego dania. 

Przepis znajdziecie w najnowszym wydaniu miesięcznika "Libertas", w którym (nieśmiało przypominam) co miesiąc możecie znaleźć moje przepisy kulinarne (z reguły inne niż te na blogu), ale także inne teksty - zapraszam serdecznie i pozdrawiam! 
 

3 grudnia 2013

Szynka na ciepło. Jak zaserwować?




Jeśli upiekliście swoją szynkę (przepis podawałam kilka dni temu), to może będziecie mieli ochotę wypróbować ją na ciepło w stylu brytyjskich dań z pubu? Ham (albo gammon), egg & chips to klasyka. U nas w domu była szynka świeżo upieczona i jeszcze ciepła, ale można podawać ją odsmażoną, z reguły w dość grubych plastrach. Do tego domowe frytki i jajko sadzone i można poczuć się jak w typowym brytyjskim pubie.

1 grudnia 2013

Świąteczna, korzenna szynka oraz przepis na mieszankę przypraw mixed spice




Szynka jest soczysta, krucha, korzenna, ze słodko - kwaśną glazurą. A co najważniejsze - nie ma niepotrzebnych dodatków tak popularnych w kupnych wędlinach. Można ją jeść na zimno do kanapek, albo na deskę wędlin, można też podać na ciepło jak pieczeń. Próbowałam obu wariantów. Cud, miód - mówię Wam. 

27 listopada 2013

Luby gotuje. Curry z kalafiora i dyni, surówka z marchewki i ostre smażone cytryny.





Różnego rodzaju indyjskie curry to u nas częste danie w domu. Zainteresowałam się tą kuchnią po przyjeździe do Wielkiej Brytanii, gdzie (jak żartują sobie tubylcy) kurczak tikka masala to tutejsze danie narodowe. U nas bywa mięsne, rybne, wegetariańskie, czasem łagodne, a czasem takie, że gębę wypala. A tym razem za indyjskości zabrał się luby z pomocą Jamiego O. (i z jego zboczeniem lania oliwy - znowu! W autentycznej kuchni jest olej roślinny lub klarowane masło). Jest tu trochę półproduktów - pasty Patak's są u mnie w kuchni od lat, polecałam je wielokrotnie (w przeciwieństwie do gotowych sosów - tych nie znoszę) i woziłam do Polski zanim pojawiły się na tamtejszym rynku. Dobrej jakości chapatti też leżą u mnie w sklepie, ale można zrobić samemu, jak się ma czas i ochotę. Chrupkich chlebków poppadom nigdy nie robiłam sama, zawsze kupuję gotowe.

Zestaw, który dziś prezentuję jest naprawdę ostry, a ja lubię i dobrze toleruję ostre jedzenie. Więc jeśli macie ochotę na coś konkretnego, wyrazistego, sycącego i wege to zapraszam serdecznie. 

25 listopada 2013

Świąteczna szynka. Zapowiedź.


 


W ubiegły weekend upiekłam najlepszą szynkę w swoim życiu. Przepis ukaże się 1 grudnia, ale jeśli macie do mnie odrobinę zaufania kulinarnego (he, he!) to zapolujcie już na membrillo - hiszpańską galaretkę z pigwy (tradycyjnie serwowaną do serów). Piszę to już teraz, bo wiem, że to nie jest produkt, który leży w każdym spożywczaku, chcę więc, abyście mieli nieco więcej czasu na przygotowanie się do pieczenia tej szynki i poszukanie membrillo. Chyba, że macie bardzo, ale to bardzo gęsty dżem z pigwy, to też powinien dać radę. 

Szynka jest soczysta, krucha, korzenna, ze słodko - kwaśną glazurą. A co najważniejsze - nie ma niepotrzebnych dodatków tak popularnych w kupnych wędlinach. Można ją jeść na zimno do kanapek, albo na deskę wędlin, można też podać na ciepło jak pieczeń. Próbowałam obu wariantów. Cud, miód - mówię Wam. Zaglądnijcie tu proszę w niedzielę. 

A, zapomniałabym - podam też przepis na tradycyjną angielską mieszankę przypraw - mixed spice. 

Pozdrawiam serdecznie i do usłyszenia!

20 listopada 2013

Luby gotuje. Szaszłyki z kurczaka, sos satay, pikantne nudle. Miętowy ananas na deser.






Kolejna odsłona tego cyklu, o którym szczegółowo możecie przeczytać we wpisie "Luby gotuje. Wprowadzenie". Przypominam na wszelki wypadek, gdyby pojawił się znowu głos, że nie podaję źródeł. Raz, a konkretnie wystarczy, bo w tej serii są tylko przepisy z jednej książki. Jak to się zmieni, to dam znać. Tak więc dziś gwoli przypomnienia. 

Zestaw ten ma azjatyckie wpływy, ale jak to Jamie - on lubi gotować je po europejsku, no i wszędzie, ale dosłownie wszędzie wali oliwę. Tak więc z autentyczną kuchnią azjatycką ma to coś tam wspólnego.  Inspiracja jest jednak konkretna, takoż dawka chilli i limonek - dla mnie ideał. 

Sos satay (pikantny sos na bazie orzeszków ziemnych), szaszłyki z kurczaka, pikantne nudle z nerkowcami i kolendrą, a na deser ananas z miętowym cukrem, borówkami i jogurtem kokosowym. Jeden z fajniejszych zestawów jakie jadłam. Zapraszam serdecznie. 

14 listopada 2013

Luby gotuje. Ciabatta z klopsami wołowymi i marynowaną kapustą. Siekana sałatka z awokado i fetą.




To bez wątpienia jest jeden z moich ulubionych zestawów wszech czasów. W ostatnich tygodniach jedliśmy go cztery razy i gdyby nie to, że chcę lubemu dać próbować nowe przepisy, to w tym tygodniu też poprosiłabym o ten zestaw! Jedynie piwa mi brakowało, ale następnym razem rozejrzę się za bezalkoholowym. Zimne, jasne piwo to coś, co jest po prostu wisienką na torcie w tym przypadku, więc jeśli pijecie i lubicie, to nie odmawiajcie sobie. I nie myślcie, że to tylko kanapka na obiad. To jest full wypas królowa kanapek! A marynowana kapusta zdaje rewelacyjnie egzamin jako surówka - dodatek do innego obiadu.

Proporcje na 4 osoby.

11 listopada 2013

Luby gotuje. Lekka kolacja w śródziemnomorskim stylu.




Tę kolację mieliśmy, gdy na dworze szalało zimno i deszcz. Nawet przyplątała się butelka rewelacyjnego wina z Pugli przysłana przez przyjaciół smakoszy. I wiecie co? Dzięki tej uczcie zapomniałam, że na dworze szarzyzna. 

Oto lista tego co jedliśmy:
- surówka z selera naciowego z gruszką, chilli, pietruszką i musztardą ziarnistą podana z dojrzewającą szynką,
- ciepła focaccia nadziana siekanymi oliwkami, kaparami, suszonymi pomidorami, grillowanymi paprykami, mini korniszonami, miętą, bazylią i parmezanem,
- kulki mozzarelli z gęstym pesto z bazylii, orzeszków piniowych, oliwy i parmezanu czyli prawie klasycznym Genovese (było nieco bardziej treściwe),
- granita z limonki, mięty podana z (rozmrożonymi) malinami i cząstkami pomarańczy i limonek.

Jesli jestescie ciekawi, to zapraszam do przepisów. Uczta na 2-4 osoby. 


1 listopada 2013

Wieprzowina (lub kurczak). Słodko - kwaśna.




W tamaryndzie zakochałam się lata temu, gdy niezawodna Thiessa podała przepis na tamaryndową kurę. Dziś prezentuję nieco zmieniony przepis, choć jego kręgosłup został praktycznie ten sam. Zapraszam wielbicieli słodko - kwaśnych, wyrazistych, aromatycznych potraw. I do tego prostych jak budowa cepa. 

Przepis wraz z opisem tamaryndowaca i poradami znajdziecie w nowym wydaniu miesięcznika "Libertas". Wiem - wygląda średnio, ale smak! Smak jest i to jaki!

Zapraszam serdecznie i życzę miłego weekendu! :)


27 października 2013

Małe zmiany




Na pewno zauważyliście, że wpisy pojawiają się tu nieco rzadziej, a to dlatego, że życie troszkę (ale tylko troszkę) stanęło mi na głowie i to co onegdaj stanowiło chleb codzienny zeszło delikatnie na drugi plan. Co nie oznacza, że nie lubię pisać! I dlatego powstał drugi blog, aby na nim pisać o tym wszystkim, co uznałam za niestosowne na Zmysły w Kuchni. ;) Na przykład o tym, skąd wziąć taką sukienkę batmanówę (hi, hi!), jak pomóc odwodnionej skórze, ale też będzie o moich przyjaciołach, rodzinie i ponabijam się z przesądów i durnych rad.

Zainteresowanych zapraszam więc na Szpilki i Papki (nad wizualną stroną których postaram się popracować), a tych którzy chcą pozostać tylko przy kulinariach zapewniam, że ten blog nie znika i będzie aktualizowany, tylko pewnie w wolniejszym tempie.

Dziękuję i pozdrawiam! :)

Karolina

26 października 2013

Paj (pie) z kurczaka, pieczarek i pora




As easy as pie (tak łatwe jak paj) - zwykli mówić Brytyjczycy, czyli bardzo łatwe, aby nie powiedzieć banalne. To danie być może banalne, ale idealne na jesienno-zimowe chłodne wieczory zagościło na stałe w menu wyspiarzy, którzy muszą się czasem bronić tego typu przysmakami przed wilgotnym klimatem. 
Tradycja pieczenia pajów na wyspach się czasów średniowiecza, a słuchy chodzą, że te zapiekanki podobno występowały już w czasach i na terenach starożytnego Egiptu i Imperium Rzymskiego. Dziś ich odmian występuje w Wielkiej Brytanii cała masa, nadzienie tradycyjnie jest mięsne (najbardziej popularne to wieprzowina, kurczak i wołowina, rzadziej jagnięcina i dziczyzna; są też paje rybne, ale te z reguły pieczone są z ziemniaczanym purée i o nich kiedy indziej…) schowane w „opakowaniu” z ciasta wyrabianego z udziałem smalcu czy łoju wołowego. 

Paje mogą być wykrawane z większej blachy i podane w porcjach, mogą być indywidualnie zapieczone w małych naczyniach, a także takie na wynos, w których całe nadzienie schowane jest w środku ciasta – idealne na piknik czy lunch.

Dziś na łamach bloga dla Zwierciadła - Grochalska po brytyjsku - prezentuję wersję obiadową, bardzo popularną, szczególnie z uwagi na fakt, że można wykorzystać do jej przygotowania obrane resztki z pieczonego kurczaka.

Zapraszam serdecznie i życzę miłego weekendu!

18 października 2013

Quorn - co to jest? Wege odpowiednik mięsa. Oraz przepis z jego wykorzystaniem.



To jest moja subiektywna opinia, a nie artykuł sponsorowany - być może ten produkt zawita kiedyś do Polski i będziecie szukać informacji na jego temat i przepisów z jego wykorzystaniem. Zdjęcie nie jest najszczęśliwsze, ale robione przy sztucznym świetle i na prędce - raczej szybko nie powtórzę dania z Quorn więc postanowiłam napisać parę słów już teraz. Ale do rzeczy.

Jestem osobą otwartą na nowości kulinarne, a mimo to przez ponad siedem lat nie spróbowałam nic z gamy produktów Quorn. Wynika to z mojej niechęci do produktów wege, które mają udawać  mięso. Rozumiem, że istnieją różne pobudki zostania wegetarianinem i pewnie jest grupa ludzi, która tęskni za smakiem i konsystencją produktów mięsnych. Ja gdy nie jadłam mięsa przez dwa lata, to nie brakowało mi tego, ale też były to czasy, gdy wegetarianizm wydawał się ekstrawagancją w Polsce, a w sklepach ledwo można było znaleźć tofu (15 lat temu), więc radziłam sobie jak tylko mogłam. Dlatego też sięgnięcie po coś, co udaje mięso w momencie, gdy je jem zajęło mi całe wieki.

Quorn to jest gama produktów od granulatu udającego mięso mielone, przez kostkę i filety a'la kurczak, plastry wege wędlin, kiełbaski, burgery, pulpety po dania gotowe typu lasagne, curry czy paje. Ja testowałam granulat, o czym niżej. 

14 października 2013

Kremowy sernik z musem mango na imbirowym spodzie



Robiłam już sernik z musem śliwkowym, a teraz naszło mnie na mus z mango, a do tego owocu dość naturalnie pasuje imbir, więc postawiłam na spód z imbirowych ciastek. Prosty do zrobienia, bardzo smaczny i dość efektowny. 

Jest to sernik dla miłośników kremowych wersji, zdecydowanie wymaga leżakowania w lodówce przez noc po upieczeniu, bo najlepszy jest następnego dnia i mocno schłodzony. Ja robiłam w blaszce 25cm i wyszedł dość niski i na cienkim spodzie, jeśli chcecie wyższy, to użyjcie mniejszej blaszki. 



3 października 2013

Luby gotuje. Zapiekanka z makaronu i kalafiora. Sałatka z cykorii z boskim dressingiem. Korzenne zapiekane śliwki z lodami.




Bardzo na czasie. Pogoda sprzyja sycącym zapiekankom, a i korzenne śliwki są bardzo na miejscu o tej porze roku. Jamie połączył w tej zapiekance dwa klasyki anglosaskie - macaroni cheese (makaron krótkie rureczki zapiekane z serem) i cauliflower cheese (kalafior zapiekany z serem) i całkiem dobrze to wyszło. Raczej z kategorii comfort food, niż wyrafinowane, ale jesienią tego mi trzeba. Do tego chrupiąca cykoria i absolutnie cudowny dressing, który będę na pewno wykorzystywać do innych sałatek. 

30 września 2013

Focaccia. Jeden przepis, wiele możliwości.



Focaccia z archiwum - z rozmarynem i solą morską

Wstyd mi okropnie, bo przepis obiecałam szmat czasu temu i jakoś nie mogłam się zabrać za wpis, za porządne sfotografowanie tego pieczywa, ale teraz jestem trochę pod ścianą, bo mam w zanadrzu cudny przepis z serii "Luby gotuje", do którego on użył mojej domowej focacci - to był mój wkład w kolację, bo kupnej u nas nie uświadczymy. Nadal nie mam porządnych zdjęć, ale czas nagli, a ja nie zdążyłam upiec pieczywa i zorganizować mu sesji foto. Podaję więc to co mam. Przepis to przepis, mam nadzieję, że się komuś przyda. 

Focaccia na imprezę charytatywną - z oliwkami, cebulą i oregano

Być może ktoś z Was będzie miał ochotę na ten zestaw, który pojawi się tu wkrótce (kanapka na obiad brzmi dziwnie? Nie ta, przekonacie się za niedługo), a być może widzieliście na facebook wypieki, które przygotowałam na charytatywną imprezę w wiosce i dopytywaliście o przepis, a być może po prostu nie robiliście nigdy tego włoskiego pieczywa i chcecie spróbować. 

27 września 2013

Luby gotuje. Nudle ze stekiem i warzywami. Herbata z hibiskusa.



To był chyba drugi zestaw, który przygotował luby. Siedzieliśmy przy stole, a totalną ciszę zakłócało tylko siorbanie. Nudle ciężko jeść kulturalnie, ale podobno w Azji siorbanie to nic takiego, a jedynie oznaka, że smakuje. Jedyne, co niemal nie wykrzyczałam mu w twarz to:

I Ty mi chcesz powiedzieć, że nigdy w życiu nie smażyłeś steka?!

25 września 2013

Kaszanka i gruszka




Black pudding, czyli angielska kaszanka, to przede wszystkim przysmak śniadaniowy. Smażone krążki czy plastry kaszanki to jeden z elementów tradycyjnego brytyjskiego śniadania (piszę brytyjskiego, gdyż występuje też w Szkocji czy Irlandii Północnej), choć przyznać muszę, że nie tak popularny jak bekon, czy kiełbaski. Z black puddingiem można też się spotkać w restauracjach, często bywa on podawany w różnych konfiguracjach jako przystawka (starter). Co ciekawe nie zdaje się mieć tak plebejskiej otoczki jak kaszanka w Polsce, ale trudno ukryć, że jedno od drugiego fizycznie nie odstaje zbyt wiele. Angielska kaszanka jest nieco bardziej zbita, zawsze zawiera drobno mielony owies (oatmeal), ale też wydaje się być ciut inaczej doprawiona, niż ta, którą pamiętam z Polski. Po usmażeniu trzyma fason, przez co na pewno łatwiej ją ładnie zaprezentować na talerzu.

Do black puddingu (jak i do dań z wieprzowiny) można mieć podany sos jabłkowy (w postaci gęstego musu), a ja dziś pragnę zaprezentować alternatywną wersję dla poczciwej kaszanki – połączyć ją w jesiennej sałatce z gruszką Williams. Czyż to nie brzmi brytyjsko?

Na przepis zapraszam do kolejnej odsłony bloga Grochalska po brytyjsku. Zapraszam serdecznie i życzę udanego dnia! 


23 września 2013

Luby gotuje. Risotto grzybowe. Sałatka ze świeżego szpinaku.




Risotto nie jest trudne do zrobienia, wystarczy trzymać się kilku żelaznych zasad (odpowiedni gatunek ryżu, gorący bulion, nie dać daniu wyschnąć podczas gotowania i dać odpocząć 3 minuty przed serwowaniem), a najlepszym dowodem na to jest fakt, że osobie niedoświadczonej w kuchni pierwsze risotto w życiu może wyjść jak włoskiej Mammie. 

Jamie podaje niezły patent na suszone grzyby, których nie ma czasu moczyć (bo to dania w 30 minut), ale za to nadają daniu głębi i aromatu. Do kompletu prosta i świetna sałatka. Dla mnie obiad marzenie. Toteż luby przez dwa dni pod rząd gotował to samo.


15 września 2013

Luby gotuje. Esencjonalna pomidorówka i guacamole z przekąskami.




Najlepsza pomidorówka, jaką jadłam w życiu. Sama esencja pomidorów, zauważcie, że nie ma w niej nawet bulionu. Do tego przekąski i obiad gotowy. Niby lekki, ale jednak sycący - zupa podana jest z upieczonym pieczywem. Przepis na 4 porcje. Zapraszam!

14 września 2013

Luby gotuje - wprowadzenie.








Witajcie po krótkiej przerwie, miło mi, że zajrzeliście do mnie!

Nie ukrywam, że z różnych powodów mało ostatnio gotuję. Część kuchennych obowiązków jakiś czas temu przejął z własnej inicjatywy luby i z faceta gotującego może pięć (w porywach!) prostych dań na krzyż zaczął gotować obiady, o jakich mi się nie śniło. Uzbierało mi się trochę zdjęć tych zestawów i postanowiłam, że zaprezentuję je na blogu.


4 września 2013

Rejuvelac i ser z nerkowców (nie do smarowania)



Dość sceptycznie jestem nastawiona do produktów nazywanych serem, do zrobienia których nie użyto ani grama mleka. A tu proszę – taka niespodzianka, odkryta dzięki Thiessie z bloga kulinarnego Podróże kulinarne Thiessy. Ser z nerkowców to całkiem smaczna alternatywa – dla wegan, dla tych, którzy nie mogą spożywać mleka i jego pochodnych, dla ciekawych nowych smaków.

Do produkcji tego sera należy podejść na ładnych kilka dni przed planowaną konsumpcją, ponieważ proces jest uzależniony od płynu, który powstaje w wyniku fermentacji kiełkujących nasion, a który nazywa się rejuvelac. Dzięki temu ser ten ma w składzie probiotyki i naprawdę smakiem i właściwościami może udawać prawdziwy ser z mleka. Nie jest to typ serka z nerkowców do smarowania, tak popularnego na wegańskich blogach. Raczej z tych świeżych niż dojrzewających, ale dla osób, które nie mają alternatywy, to całkiem dobre rozwiązanie. Sam rejuvelac można pić regularnie dla zdrowotności, bo jest bogaty w witaminy i dobre bakterie, podobno wspomaga odporność.

 

26 sierpnia 2013

Moje ulubione kanapki




Świeże figi ♥ moja miłość. Niestety w Wielkiej Brytanii dostępne są albo pierońsko drogie, albo takie niezupełnie dojrzałe i niezupełnie słodkie (bo jak się raz spróbowało figi z drzewa w Lacjum, to sobie potem ciężko dogodzić).

W piątek na targu były trzy figi za jednego funta. To jak za darmo na brytyjskie warunki (zwykle to 75 pensów za jedną sztukę!). Pachniały ładnie, były miękkie, kupiłam i zrobiłam taką oto kanapkę skuszona piękną kostką swojskiego twarogu, którą przywiozła mi w sobotnie popołudnie szwagierka. Do tego miód, tymianek z ogródka, mój codzienny chleb i niebo w gębie w niedzielny poranek gotowe. 

Tak mało, a taka eksplozja smaków i konsystencji. Kolejna kanapka idealna. 

24 sierpnia 2013

Brytyjski przysmak - baked beans. Domowym sposobem.




„Ależ Ci Brytyjczycy dziwni! Na śniadanie jedzą fasolkę po bretońsku, ale bez mięsa." Takie słowa można często usłyszeć z ust emigrantów, którzy funkcjonują w ramach polskich enklaw albo kompletnie nie mają potrzeby lepszego poznania realiów kraju, w którym żyją, lub można też wyczytać w artykułach na temat brytyjskiej kuchni pisanych z perspektywy biurka w Warszawie/Krakowie/... - proszę sobie wpisać miasto. Otóż tak, Brytyjczycy fasolkę w sosie pomidorowym traktują jako integralny element tradycyjnego brytyjskiego śniadania obok jajek, bekonu, kiełbaski i innych opcjonalnych komponentów, ale też jedzą ja na tostowanym pieczywie na śniadanie, lunch czy przekąskę oraz nadziewają nią duże pieczone ziemniaki w mundurkach (jacket potatoes). 

Większość ludzi kupuje ją w puszkach, które kryją nieciekawe składniki (jak syrop glukozowy), lecz można ją też zrobić samemu. Ja robię baked beans w domu – są niezwykle smaczne, choć konsystencja sosu jest nieco inna niż tych z puszki. Ważne, aby nadać fasolce słodki smak z nutą kwaskową i użyć dość drobnej odmiany fasoli. Dziś prezentuję wersję ekspresową z fasolki puszkowej (bez dodatku cukru), ale można oczywiście namoczyć suchą fasolę i ją ugotować przed przystąpieniem do wykonania sosu.

Przepis znajdziecie w kolejnej odsłonie bloga Grochalska po brytyjsku. Zapraszam serdecznie i życzę udanego weekendu!

22 sierpnia 2013

Co do jedzenia do pracy? Sałatka z tuńczyka, cukinii, papryki i brązowego ryżu.




Sałatka to pożywna, sycąca, dająca sporo energii, a co najważniejsze powoli ją uwalniająca, dzięki brązowemu ryżowi. Po solidnej porcji nie jestem głodna przez 3 godziny, co u mnie, uwierzcie, jest sukcesem. Próbowałam ją ze świeżą papryką, ale jednak w tym zestawie wygrywa dla mnie papryka upieczona, obrana ze skóry i marynowana - taka ze słoika z delikatesów. Ważne jest aby ryż nie przytłumił reszty składników pod względem ilości - ma być delikatnym wypełniaczem, ale główne skrzypce ma grać cukinia, papryka i tuńczyk.

19 sierpnia 2013

Moje ulubione kanapki




Bekon, sałata i pomidor (BLT - bacon, lettuce, tomato) to klasyka kanapek i bywa u nas w domu często, najczęściej jada je luby, bo to dobry i pożywny zestaw do pracy. Ja lubię tę klasykę, ale wolę zastąpić sałatę kremowym awokado i dopiero wtedy jestem absolutnie zachwycona. Awokado ma do to siebie, że dobrze się łączy z wyrazistymi, słonymi smakami. Zapraszam na kolejną moją ulubioną kanapkę. 

7 sierpnia 2013

Kotlety z ziemniaków i...




...z mięsa kraba. Takie kotlety to klasyka na wyspach brytyjskich, które są rozpieszczane bogactwem świezych ryb i owoców morza. Przepis jest prosty, efekt bardzo smaczny, więc jeśli macie ochotę zrobić takie kotlety, to zajrzyjcie proszę na mój drugi blog pisany dla Zwierciadła "Grochalska po brytyjsku". Zapraszam!

1 sierpnia 2013

Zupa z kopru włoskiego, selera i umeboshi




Umeboshi zwane są śliwkami. Ale to nie śliwki, a gatunek moreli. To dość kontrowersyjny produkt - ich smak i zapach są, mówiąc delikatnie, trudne. Wyobraźcie sobie miny cudzoziemców na smak i zapach naszych wędzonych węgierek. Ja nie muszę, bo widziałam. Podejrzewam, że wiele osób spoza Japonii może mieć podobną reakcję na ich rarytas.

Owoce te są zbierane i kiszone w okresie letnim (sezon przypada na czerwiec, a kiszenie się kończy w sierpniu), są słone w smaku, ale mają niezwykły kwiatowy aromat. Do kiszenia potrzebne są liście zioła shiso, któremu przypisuje się wiele dobrych wartości odżywczych, a spożywanie soku z shiso podobno ma gwarantować długowieczność. Ukiszone umeboshi też są nazywane super jedzeniem - mają działanie zasadotwórcze, odtruwające i antyseptyczne.
 
Po przepis na zupę zapraszam serdecznie do nowego numeru miesiecznika LIBERTAS.

25 lipca 2013

Sos tatarski inaczej





Sos tatarski, szczególnie ten domowej roboty, to był mój fetysz kulinarny dzieciństwa. Na żadnej imprezie nie czekałam tak na tort, jak na kolację, na której będą serwowane marynowane pieczarki, korniszony, czy właśnie sos tatarski, łączący te przysmaki w jeden. Do dziś mogę jeść łyżką. 

Jaka była moja radość, gdy w pubie, w którym pracowałam w kuchni szefowa zarządziła pewnego dnia, że robimy sos tatarski. Nie zdawałam sobie sprawy, że Brytyjczycy ten przysmak przygotowują nieco inaczej i serwują głównie do dań rybnych. Jest inny, ale bardzo smaczny, a najlepszy jaki jadłam serwował Rick Stein w Padstow, w Kornwalii. Ale ten mój domowy też niczego sobie. I konieczny do kolejnego przepisu na brytyjski przysmak, który już wkrótce.

Przepis na brytyjski sos tatarski znajdziecie na blogu Grochalska po brytyjsku, zapraszam serdecznie!

24 lipca 2013

Konfitura z moreli z rozmarynem i różowym pieprzem



Obok korzennej konfitury z moreli z wodą różaną ta jest moją drugą ulubioną. Zrobiłam eksperymentalnie kilka słoiczków zeszłego lata, a w tym roku podwoiłam ilosć. Nie bójcie się proszę różowego pieprzu. Jest on lekko pikantny i słodkawy, jakby owocowy, łagodniejszy od pieprzu czarnego i bardziej aromatyczny. Pasuje idealnie do owocowych przetworów.  

22 lipca 2013

Zupa z boćwiną




Totalny eksperyment i jak się okazuje - nasz nowy hit zupowy w domu. Wstępnie miało być curry z boćwiną, ale przyszła mi ochota na zupę i przypomniałam sobie, że kiedyś do innej pysznej zupy dodawałam masło orzechowe i efekt był świetny. Użyłam młodych, delikatnych listków i łodyżek boćwiny z mojego ogródka, jeśli dysponujecie tymi wielkimi, to gotujcie zupę po dodaniu zieleniny ciut dłużej niż ja.

21 lipca 2013

Boćwina


 

Boćwina, burak liściowy, mangold, kapusta rzymska, burak szpinakowy - pod takimi nazwami możecie znać to warzywo. Znacie? Lubicie?

Liście na zdjęciu pochodzą z mojego ogródka. Zerwałam boćwinę, a piętnaście minut później wylądowała w zupie. Jeśli macie ochotę na ciekawą zupę z wykorzystaniem tego zdrowego i smacznego warzywa, które na dodatek jest piękne, to zajrzyjcie tu jutro. Pamiętajcie, że nie ustępuje swoimi właściwościami odżywczymi szpinakowi i jedzcie boćwinę na zdrowie.


17 lipca 2013

Kotlety mielone inaczej oraz surówka z marchewki i cukinii




Sporo wody upłynęło w rzece od momentu, gdy jedliśmy ostatnio tradycyjne kotlety mielone. Jakoś tak jest, że to obiad, który najlepiej smakuje mi u babci, cioci, czy w rodzinnym domu, więc u mnie tradycyjny zestaw mielonych z pure ziemniaczanym i buraczkami bywa rzadko. Co nie znaczy, że nie bywa w innej odsłonie. Tym razem przyprawiłam kotlety na modłę azjatycką i podałam je z surówką, którą też lekko podrasowałam azjatyckimi smakami. Kotlety usmażyłam na oleju kokosowym, który ma świetny aromat (nie zostawia jednak mocnego posmaku w mięsie) i nagrzewa się do wysokiej temperatury bez dymienia - stąd kotlety były chrupiące na zewnątrz, a w środku niezwykle miękkie.


16 lipca 2013

Sconesy na wytrawnie. Z orzechami i serem.




Od wczoraj moje przepisy możecie znaleźć także na stronie miesiecznika "Zwierciadło". To właśnie z brytyjskich smakołyków będę gotować na blogu  "Grochalska po brytyjsku" - czasem tradycyjnie, czasem z nowoczesnym twistem, gdyż Wielka Brytania ma wiele do zaoferowania kulinarnie. 

Zapraszam serdecznie!

12 lipca 2013

Chutney z agrestu z dodatkiem daktyli i suszonych śliwek




Przygotowuję się do licznych wizyt przyjaciół i rodziny tego lata - zapas dżemów, chutneyów, dojrzewające ciasto, tak aby nam starczyło i coś ze słoiczków zostało też na zimę i na prezenty dla smakoszy

Kupiłam na targu kilogram agrestu i miał być chutney, który już robiłam - chutney z agrestu, bardzo prosty. Tak się jednak składa, że dzień przed weekendową produkcją chuneya nastawiłam dojrzewające ciasto owocowe i zużyłam wszystkie rodzaje rodzynek, które miałam w domu oraz żurawinę i większość brązowego cukru. Jak może wiecie, mieszkam w środku pola. Do delikatesów mam 15km w jedną stronę - nie ma bata, że pojadę po cukier, czy rodzynki. Poza tym to wyzwanie zrobić chutney z tego, co się akurat ma w domu. To zrobiłam. Po ugotowaniu smakował dobrze, choć był mocno octowy. Jestem pewna, że po 4-6 tygodniach dojrzewania będzie tylko lepszy. Zaufacie mi kolejny raz?


10 lipca 2013

A jeśli chciałabym Was poznać?




W oczekiwaniu na kolejne przepisy, które mam nadzieję ukażą się w weekend i tuż po nim, zapraszam na wpis na luzie. Wiem z maili, komentarzy i interakcji na fb, że moi czytelnicy są świetnymi ludźmi i dają mi często sporo energii do prowadzenia tego bloga. Część tych znajomości internetowych przerodziła się w te w życiu poza internetem, cześć rozwija się w tym kierunku.

O mnie wiecie sporo, bo do wpisów często wplatam wątki z mojego życia. Pochodzę z Tychów (choć urodzona w Katowicach), życie rzuciło mnie na wieś w parku narodowym w Północnych Yorkshire, a ze statystyk widzę, że odwiedzają mnie ludzie rozrzuceni po wielu zakątkach Polski i świata. I choć nie mam internetu od wczoraj, ale jest to dla mnie nadal fascynujące.

Czym się zajmujecie? Gdzie mieszkacie? Chodzicie do szkoły?  Czym się pasjonujecie? Co lubicie? O czym marzycie? Jeśli macie ochotę, to napiszcie cokolwiek o sobie, dzięki temu nieco lepiej Was poznam.  Albo chociaż przywitajcie się, jeśli czytacie, a zwykle nie komentujecie. Będzie mi miło.

Dziś pozwalam sobie na mniej formalne zdjęcie. Wykonała je moja siostra Miki, gdy odwiedziła nas ostatnim razem. Kupiła kredki do malowania twarzy, gdy byliśmy na wycieczce w Whitby. Resztę sobie dopowiedzcie. ;) 

Pozdrawiam serdecznie!

Karolina  

9 lipca 2013

Gdzie jeść? The Temple Cafe, Northton, Isle of Harris



Wiedzieliśmy z lubym, że na Hebrydach Zewnętrznych sklepy i stacje benzynowe są zamknięte w niedziele, ale ja - entuzjastyczna (i naiwna jak się okazuje) foodie - zdołałam go przekonać, że poza zapasem wody mineralnej w turystycznej lodówce (było upalnie) nie musimy nic zabierać z domu, bo na pewno knajpy będą otwarte i będą serwować lunch. Jaaasne...

7 lipca 2013

Co do jedzenia do pracy? Sałatka ze świeżych warzyw i pęczaku.




Moja propozycja na letni lunch do pracy. Sałatka jest lekka, ale sycąca, robię ją korzystając z obfitości warzyw i tego, co rośnie mi w donicach, czy na grządkach. Schłodzona bardzo dobrze odświeża w gorący dzień. Proporcje nie są ważne, a dobór warzyw i ziół zależy od tego, co się lubi i ma pod ręką. Świeża chilli  daje jej kopa. Zapraszam na jedną z moich ulubionych sałatek, które zabieram do pracy.

1 lipca 2013

Sałatka z soczewicy i pomidorów




To jest granat wyjątkowy. Granat podróżnik. Kupiony miesiąc temu wraz ze swoim współtowarzyszem, jakimś cudem ostał się w koszyku z owocami przez ponad 2 tygodnie. Postanowiłam, że pojedzie z nami do Szkocji i tam na pewno zużyję go do jakiejś sałatki. Przeleżał kolejny tydzień rozkoszując się widokiem za oknem - zatoką Seaforth... i wrócił do Yorkshire. Zrobił jakieś 1400km od momentu sprzedania na targu w Yorkshire (bogowie raczą wiedzieć ile km przeleciał zanim trafił do Yorkshire!) do momentu zjedzenia. Doświadczony był. Wiele widział. Dobrze sprawdził się w sałatce. 

A sałatka powstała w wyniku improwizacji. Soczewicę zawsze mam w domu, piękne pomidory kupiłam na targu po przyjeździe i tym razem nigdzie ich nie woziłam. Dodałam do sałatki z granatem podróżnikiem. 

26 czerwca 2013

Hebrydy Zewnętrzne kulinarnie.


Nasze typowe śniadanie z widokiem na Seaforth

Skłamałabym, gdybym napisała, że archipelag jest miejscem napakowanym wytwórcami niezwykłych produktów, którzy potrafią się zareklamować, mają miejsca, w których turyści mogą oglądać proces przygotowania jedzenia, czy zrobić zakupy w wypasionym centrum dla gości najlepiej z kafejką serwującą dania z lokalnych produktów. Do tego przyzwyczaiła mnie Anglia, a szczególnie lokalni producenci z Yorkshire. Na Lewis i Harris jest dużo dobrych produktów, ale trzeba się nieco nagłowić jak je znaleźć, bo mam wrażenie, że nie są mocno wyeksponowane. Zapytałam jedną lokalną panią o to, a ona powiedziała, że chyba dla nich to jest taka oczywistość i codzienność, bo od dziecka jedzą łososia, przegrzebki i lokalną jagnięcinę i być może nie uważają tego za coś godnego ekstra promocji. A ja myślę, że w porównaniu do Anglii, Szkocja jest jednak nieco zacofana pod tym (i innymi) względem i to dojdzie na północ za jakiś czas. Nie wspomnę o tym, że nie są to rejony zamożne, czy takie gdzie inwestuje się duże pieniądze. Ale Szkocję mimo, a może za to zacofanie kocham szczerą i płomienną miłością.

24 czerwca 2013

Orzeźwiający napój. Bezmleczny i bez dodatku cukru.




Jeśli jesteście szczęściarzami, którzy mają upały, to zróbcie go dla orzeźwienia. Ma też niezłą dawkę witamin i minerałów, a takich jak np. potas Wam trzeba, gdy nadmiernie się pocicie podczas gorącej pogody. Jeśli macie powody, aby narzekać na deszcz, jak ja w ten weekend (choć nie powinnam narzekać, bo warzywa są przynajmniej porządnie podlane), to zróbcie sobie ten napój dla poprawy humoru. Nie zawiera on mleka, nie ma dodanego cukru, jest prawdziwą bombą witaminową. Na zdrowie! 

23 czerwca 2013

Hebrydy Zewnętrzne - wyspy kontrastów.

  
Luskentyre - w ten dzień było "tłoczno" wg miejscowej pani
 
Dla nas - pogańskich dusz, miłośników historii, natury i ludzi raczej stroniących od komercji, tłumów i McDonaldsów to był z pewnością najlepszy urlop od lat. Wyspy te były na naszej liście od momentu, gdy siedem lat temu zwiedziliśmy jedną wyspę archipelagu Hebrydów Wewnętrznych - wyspę Skye. Wtedy wydawało się nam, że Skye jest dzika, nieokiełznana i piękna. Nadal uważamy, że jest piękna (w tym roku dwa razy przez nią przejechaliśmy), ale po tym, co zobaczyliśmy na Harris, Lewis i Great Bernera uważamy, że Skye to sielanka z obrazka, a prawdziwa dzikość leży na północny zachód od niej. To samo możemy powiedzieć o Orkadach, które zjechaliśmy (przepłynęliśmy) kilka lat temu - piękne, ale nie tak dzikie, jak się nam wtedy wydawało. Poza tym to Hebrydy Zewnętrzne, a głównie Harris i Lewis to wyspy niesamowitych kontrastów i krajobraz zmienia się tu nawet co kilkanaście mil.


15 czerwca 2013

O moim przyjacielu szpiegu



Ja się nadal byczę na Harris, choć to już ostatnie chwile. Po powrocie wrócę do gotowania i na pewno niebawem ukażą się tu nowe wpisy, choć może to potrwać parę dni, albo i tydzień, bo po powrocie z urlopu często chodzę jak w letargu i dochodzę do siebie parę dni. 

Dziś chcę Was zaprosić do lektury mojego tekstu w miesięczniku "Libertas". Napisałam tekst, który dla mnie jest dość osobisty i de facto wahałam się kilka lat, czy go napisać. Jeśli macie ochotę poczytać kogo poznałam na emigracji, to zapraszam TUTAJ. Pozdrawiam ciepło! 


12 czerwca 2013

Mleko migdałowe w pięciu prostych krokach. I smoothie na deser.



Kupowałam do niedawna mleko migdałowe, niesłodzone i było OK w smaku (tak mi się wydawało...), choć mierziły mnie dziwne dodatki (stabilizatory i substancje wygładzające) i "aż" 2% migdałów w składzie. Wykończyłam karton w zeszłym tygodniu z silnym postanowieniem zrobienia swojego. Sprawa jest prosta, a smak o niebo lepszy niż kupnego. Plus: sama natura, minus: 3 dni w lodówce to maksymalny czas przechowywania (podobno, ja dużo go piję, więc nie stoi dłużej).