Internet daje dużą swobodę, można się czuć anonimowo. Można komuś dowalić, tak ot, dla zasady. Jak ktoś się musi tak dowartościowywać, to ja już na to nic nie poradzę. Można na czyichś plecach, na kogoś pracy próbować sobie tę długą i czasem ciężką drogę skrócić.
Ja tu nie występuję anonimowo. Na blogu nie pod pełnym imieniem i nazwiskiem, ale piszę do jednego miesięcznika, udzieliłam kilka wywiadów dla serwisów internetowych. Jestem szczera. A mój blog jest jak mój dom. Jak komuś się tu nie podoba, to nie musi od razu załatwiać mi się na podłogę. Może wyrazić krytykę, bez personalnych wycieczek, ja mogę wysłuchać, przyjąć lub nie. I z mojego domu wyprosić, jeśli uznam, że ktoś mnie, lub kogoś kogo kocham obraził. Postanowiłam wprowadzić moderację komentarzy na blogu, a wszystkim tym, którzy próbowali mnie obrazić, czy tu, czy w innych miejscach w internecie mam jedno do powiedzenia: "Pierdzę ogólnie w waszym kierunku"*. Ta zupa zdecydowanie w tym pomaga. Na zdrowie!
Zupa to zwykła-niezwykła, bo jej przygotowanie wymaga mało czasu, a efekt jest bardzo satysfakcjonujący. Nieco podobna do znanej na pewno wielu klasycznej zupy z marchewki i kolendry, ale wzbogacona wyrazistymi przyprawami i soczewicą; dzięki niej jest bardziej pożywna i sycąca. Bardzo dobra na zimne dni.
Pikantna zupa z marchewki i czerwonej soczewicy
4 porcje
ok. 500g marchewki, obranej i startej na dużych oczkach
ok.150g czerwonej soczewicy, przepłukanej na sicie
ok.1.2l bulionu warzywnego (raczej gorącego)
1 cebula, obrana i drobno posiekana
1 ząbek czosnku, obrany i drobno posiekany
2 łyżki oleju słonecznikowego lub klarowanego masła
1-2 łyżki koncentratu pomidorowego
¼łyżeczki sproszkowanej chilli
szczypta cynamonu
1 łyżeczka mielonego kuminu
2 łyżeczki całego kuminu
sól
garść świeżej kolendry, posiekanej, kilka listków zostawionych do dekoracji
2-4 łyżki gęstego jogurtu naturalnego (użyłam mojego ulubionego jogurtu Total)
Rozgrzałam olej w dużym rondlu, dodałam cebulę i smażyłam przez kilka minut, aż zmiękła. Dodałam czosnek i smażyłam jeszcze przez minutę. Dodałam mielony kumin, cynamon, chilli, wymieszałam dokładnie i po chwili dodałam marchewkę i soczewicę. Wymieszałam ponownie i zalałam bulionem. Doprawiłam solą, dodałam koncentrat pomidorowy, zamieszałam raz jeszcze, przykryłam i gotowałam na małym ogniu przez ok. 15 minut.
W tzw. międzyczasie na suchej patelni uprażyłam ziarna kuminu, aż zaczęły intensywnie pachnieć. Ściągnęłam z ognia i odstawiłam na bok.
Na sam koniec gotowania zupy dodałam posiekaną kolendrę, gotowałam jeszcze przez 2-3 minuty. W tym momencie zupę można zmiksować blenderem na gładko, albo zostawić w takiej formie. Ja lubię taką fifty-fifty, więc zupę miksuję bardzo krótko i zostają w niej kawałki warzyw, ale nabiera nieco kremowej konsystencji.
Przed podaniem zupy zrobiłam kleksa z jogurtu naturalnego, posypałam listkami kolendry i prażonym kuminem. Świetnie smakuje z chlebem naan.
* "Monty Python and the Holy Grail"
Ha ha ha :) Tak trzymac Karolino. Niektorym chyba sie nudzi albo nie wiedza co zrobic z wolnym czasem i stad te glupie komentarze. Lepiej by sie za "ksiunzki" (tzn. ksiazki) wzieli, jak mawial moj dobry kolega :) A zupka wyglada pysznie. Lubie zupy z dodatkiem soczewicy i kuminu :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Cóż mogę powiedzieć, nic więcej jak tylko przyznać Ci rację. Jak ktoś ma gówno pod butem, to lepiej, żeby został przed drzwiami...
OdpowiedzUsuńOstatnio podobny wpis był u Polki - aż trudno zrozumieć, skąd u ludzi tyle jadu i zawiści...
OdpowiedzUsuńCzytam namiętnie obcojęzyczne blogi i szczerze mówiąc nigdy się tam nie spotkałam z tym zjawiskiem...
:))) A tak zastanawiałam się, czy to w tym duchu będzie ;) Decyzja słuszna. A zupa - bardzo takie lubię, ostatnio strączkowym mówię duże TAK!
OdpowiedzUsuńPopieram w całej rozciągłości. Sama musiałam moderacje wprowadzić. Od tej pory nie pojawił się żaden troll, to je zniechęca.
OdpowiedzUsuńZupa wspaniała, a zakompleksionym zapyzialcom na pohybel;-P
OdpowiedzUsuńPo prostu mówię: BRAVO!
OdpowiedzUsuńBardzo słusznie,Serwusowa!ostro napisane,ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńCzekałam na ten wpis Karolina!
OdpowiedzUsuńNie ma co się zastanawiać i tak przez całe życie otaczają nas debile.
ściski :)
A wiec zasiadam z Toba przy jednym stole z wielka micha taaakiej zupki i mozemy zrobic maly 'koncert zyczen' dla wszystkich sfrustrowanych ludkow rozsiewajacy negatywna energie :) Milego popoludnia!!! xxx :)
OdpowiedzUsuńp.s. u nas tez jakis troll skrzetnie i regularnie prubowal zaklucac porzadek ale zostal puscilismy na niego wielkiego baka :)i kulturalnie wyprosilismy z naszej przestrzeni zyciowej :)
Hehehe podoba mi się to nastawienie, przekazuję, że właśnie gotuję zupę marchewkową :D
OdpowiedzUsuńSkoro zupa w tym pomaga, to muszę sobie taką sprawić. Zastanawiałam się ostatnio czy tego typu komentarze robią lepiej człowiekowi.
OdpowiedzUsuńChyba trzeba kiedyś spróbować ;)
zupa wygląda mega apetycznie!
OdpowiedzUsuńWitam. Szczerze mnie ubawił Pani wpis. Popieram i choć sama nie czuję się w sieci na tyle swobodnie , by często pisać komentarze , staram się zachowywać samokontrolę . Nigdy nie piszę tego , czego wstydziłabym się powiedzieć stając twarzą w twarz .
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - bardzo lubię Pani bloga.
Pozdrawiam . Iwona
Zastanawiam się co kieruje ludźmi, którzy piszą takie bezsensowne krystyczne uwagi, często godzące w nie tylko nasze uczucia, ale wręcz obrażliwie, kpiarskie ect... No ichyba nie ma wytłumaczenia, może niski poziom kultury, moze jakieś skrzywienia psychiczne, może próba wyżycia się za niepowodzenia swojego dnia, tygodnia, życia, moze zazdrość, a moze po prostu głupota. Szczęśliwie mój blog nie jest zbyt popularny, więc niezwykle rzadko padam ofiarą takich ataków.
OdpowiedzUsuńŚlinianki dostały kopa :) Dziś zrobiłam "meksikanę", taką naszą śmieszną zupę, którą lubi M. i sobie znowu zażyczył. Ale następna zupa w naszej kuchni będzie właśnie ta! Mjammmm :)
OdpowiedzUsuńUbawiłam się serdecznie z tytułu Twojego zupowego wpisu, bo - oczywiście - znam. A co zabawne, przeczytałam ostatnio ostatni z wydanych w Polsce tomów cyklu "Pieśni lodu i ognia" i tam również znalazło się pierdzenie w czyimś ogólnym kierunku. Jestem ciekawa: pisarz, czy tłumacz tam to przemycił :)
Jestem z Tobą, dobra duszo :)
Popieram :) Bardzo rozbawił mnie ten wpis!
OdpowiedzUsuńZupa marzenie, przepis ląduje w ulubionych, bo lubię soczewice :)
OdpowiedzUsuńI gratuluję odwagi. Zakładając blog byłam świadoma, że obok ludzi życzliwych i szczerych są tez tacy dewianci, którzy nie znają granicy i mylą szczerość że zwykłym, prostackim chamstwem. Niestety, ale zostałam rzucona na głęboką wodę i nie spodziewałam się, że ludzie potrafią być aż takimi ignorantami i nie szanować czyjejś pracy. Decyzja z moderowaniem jest mądra, ja od niedawna też się nad tym zastanawiam.
Pozdrawiam,
Domi :)
Karolino, zupa jak zawsze bombowa a resztą to się nie przejmuj! Im większy odnosisz sukces w sieci tym więcej generuje się wkoło Twojej osoby głupich hejterów, moderuj i olej.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i więcej zup poproszę! :)
A co tam, kto tam dokuczał, że trzeba było go potraktować zmiksowaną markiewką z soczewicą?
OdpowiedzUsuńDokładnie blog- jak dom. Jeśli się komuś nie podoba może Ciebie nie odwiedzać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię
cytat: "... Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem.
OdpowiedzUsuńA moj wlasnorecznie sparafrazowany kawal: '98% ludzi to idioci' oraz: 'madry glupiemu ustepuje i dlatego ten swiat tak wyglada'.
trzeba cos robic, zeby wygladal lepiej.
podpisuje sie obydwoma pazurami i kopytami! tak 3mac!
to ja Cię odwiedzę jak wywietrzeje
OdpowiedzUsuń:))
Super to ujęłaś! bardzo mi się podoba. Zupka super i chętnie skorzystam z pomysłu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPopieram z całego serca! Nie damy sie chamstwu! :-)
OdpowiedzUsuńTo ja się odniosę do samej zupy, bo dziś zrobiłam ją sobie oraz rocznemu niejadkowi, który pluje każdym w zasadzie normalnym jedzeniem a jadłby tylko lody czekoladowe oraz ciasteczka. I TA ZUPA odniosła spektakularny sukces.
OdpowiedzUsuńWięc mam ochotę Cię wyściskać i wycałować, o.
Robiłam z czerwoną indyjską marchewką i bez kolendry, a bulion był kozi.
Pozdrawiam ciepło :)
Asia
Popieram!!! Uśmiałam sie i pokiwalam główką a zupka cudo:)
OdpowiedzUsuńHahaha! sie usmialem :)) wiem, ze to nie smieszne, ale dobrze to ujelas. Tez nie rozumiem skad w ludziach taka potrzeba saczenia zolci a co gorsze dzielenia sie nia! Pozdrawiam goraco !
OdpowiedzUsuń:) tak to już jest z tymi, którzy mają "najwięcej" do powiedzenia i niekoniecznie mądrego, dlatego tak trzymać i pierdzieć w ich stronę:).
OdpowiedzUsuńZupa na nadchodzące mrozy:)
To jest straszne, nie wyobrażam sobie, jakby ktoś mógłby być nieprzyjemny na blogu, szczególnie o takim temacie. Przykro mi, mam nadzieję, że to się nie potwórzy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHa! No to nic innego nie zostaje, jak zacytować dzisiejszy Trójkowy Number One - Coma:
OdpowiedzUsuń"I po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot?
Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego."
A swoją drogą, to trzeba mieć nieźle narąbane w czajniku, żeby się na blogu(sic!)kulinarnym wyżywać.
Pozdrawiam, idę na zupę
Tak z czystej ciekawości: dlaczego to "Waszym" napisalaś z wielkiej litery? Zgodnie z zasadami języka polskiego, zaimki osobowe piszemy z wielkiej litery, jeśli chcemy wyrazić szacunek/sympatię do interlokutora. W Twoim poście chodzi raczej o coś wręcz przeciwnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marta
TAKI odzew! :) Czlowiek napisze o pierdzeniu i nagle mu licznik komentarzy i odwiedzin skacze. ;)
OdpowiedzUsuńDziekuje za liczny odzew, slowa wsparcia i zrozumienie. Taki post powstal po niemal dwuletniej dzialalnosci bloga i choc pozytywnych komentarzy jest duzo, duzo wiecej, to te chamskie, manipulatorskie, osobiste tez sie trafialy. Rzadko, ale jednak. W podobnym tonie, co pozwala przypuszczac, ze to dwie, gora trzy osoby. A ja po prostu poczulam, ze czas, aby w swoim wlasnym miejscu w sieci wprowadzic porzadek. Tyle na ten malo przyjemny temat.
Zupe goraco polecam, jest genialna, szczegolnie na te mrozy, ktore dopadly Polske, a i u mnie wczoraj padal snieg, temperatura nieco spadla. Tak wiec: gotujcie, jedzcie i pierdzcie. ;) Smacznego. :)
Marto, bardzo dziekuje za zwrocenie uwagi na blad, zaraz go poprawie. :)
Pozdrawiam Was serdecznie, dziekuje za odwiedziny, zapraszam jutro na pyszne curry, a pojutrze na zimowy makaron w lutowym wydaniu miesiecznika "Libertas" (link po prawej stronie bloga).
Usciski! :)
Ja też nie rozumiem, czemu ktoś się wyżywa w internecie,ale też nie rozumiem, czemu ty się wyżywasz i używasz słownictwa, które w ustach kobiety ową kobietę szpeci. Cierpliwości życzę.
OdpowiedzUsuńCierpliwosc ma swoje granice i one zostaly osiagniete w momencie, kiedy pisalam notatke. Jestem cholerykiem, wybuchowym, typowym Baranem, mysle, ze i tak wyjatkowo dlugo bylam cierpliwa, przy moim temperamencie.
OdpowiedzUsuńJesli zas o manierach piszemy, to bardzo prosze sie podpisywac w przyszlosci, milo jest sie odnosic do konkretnej osoby. Dziekuje. :)
Zazdroszczę Ci bycia wybuchowym baranem, bo ja waga jestem i nie mam czym usprawiedlić mojego temperamentu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marta
Zapomniałam wczoraj dodać - w nawiązaniu do anonimowego zżymającego się na 'niekobiece wyżywanie się' Karoliny - że uznanie cytatu z Pythonów za wulgarne jest co najmniej śmieszne. Ale cóż, nie każdy rozumie angielskie poczucie humoru i nie każdy potrafi dostrzec drugie dno poza znaczeniem sumy słów.
OdpowiedzUsuńPzdr, Marta
Pozwólcie, że zmienię temat. :) Zupa jest rewelacyjna! Właśnie takiej szukałam, wszystkie dotychczasowe były za słodkie, nawet te bardziej egzotyczne, z limonką, mlekiem kokosowym czy imbirem. Tutaj soczewica doskonale przełamuje słodycz marchewki i wraz z przyprawami nadaje zupie ciekawego złożonego smaku. Od siebie dorzuciłam pół łyżeczki kolendry mielonej. I nie dodawałam świeżej, bo nie przepadam.
OdpowiedzUsuńKarolina, cieszę się, że w polskiej blogsferze istnieją miejsca takie jak Twój blog: z pięknymi zdjęciami, zajmującymi tekstami i atmosferą życzliwości. Bardzo lubię bezpośredni sposób w jaki zwracasz się do czytelników. Wyrazy podziwu i uznania za prowadzenie dwujęzycznego bloga, ja nosiłam się z tym zamiarem (też mieszkam w UK), ale skapitulowałam na samym wstępie, a tłumaczką jestem, więc zadanie miałabym ułatwione. Pozdrawiam.
Marto, czy ja wiem, czy jest czego zazdroscic? :) To chyba dosc zdrowe jest - szybko wybucham, ale tez szybko sie uspokajam. ;)
OdpowiedzUsuńMalgoshka, bardzo sie ciesze, ze dalas znac, ze zupa Ci smakowala. :) Kazdy taki komentarz jest na miare zlota, uwielbiam, gdy ludzie pisza, ze polecany przeze mnie przepis przypadl im do gustu, zadomowil sie u nich w kuchni. :) To tak, jak komplementy od moich wlasnych gosci. :) Dziekuje!
Pozdrowienia dla Was cieple z mglistego dzis Yorkshire. :)
A mnie Twój wpis o pierdzeniu nie ubawił bo nic nie usprawiedliwia bycia niegrzecznym. Wręcz przeciwnie poczułam się zniesmaczona i chyba już nie będę czytała Twoich przepisów - a szkoda! Mimo wszystko pozdrawiam i życzę większego opanowania.
OdpowiedzUsuńZula (bez obrazy, ale anonimowa)
Zulu, kontekst tekstu o pierdzeniu jest w mojej skromnej opinii bardzo zabawny, ale rozumiem, że nie każdemu pasuje angielski humor. Tekst na blogu nie miał być zabawny, a dosadny. Oczywiście nie ma obowiązku czytania, czy lubienia. Pozdrawiam spod wielkiego plakatu Johna Cleese'a z Ministerstwa Głupich Kroków. ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem wprawdzie, dlaczego pierdzialas w czyims kierunku :D ale z pewnoscia mialas ku temu powody ;)
OdpowiedzUsuńI mam nadzieje, ze juz ich teraz nie bedzie :)
Zupa bardzo do mnie przemawia, robie bowiem podobna, ale z imbirem i mleczkiem kokosowym; Twoja wiec drukuje na weeknd :)
Pozdrawiam!
Ci, co maja wiedziec, to wiedza, Beo! ;) Imbir i mleko koosowe szalenie pasuja do takich zup, ja czasem tez robie taka wariacje soczewicowej. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitam, tak, to ja pisałam jakiś czas temu o niekobiecym zachowaniu. Moi drodzy, tu naprawdę nie chodzi o rozumienie bądź nierozumienie angielskiego humoru. Tu chodzi o to, że poziom dyskursu publicznego w każdej sferze kuleje, nad czym cierpię niesamowicie i staram się zwracać uwagę. Rozumiem, że cierpliwość autorki bloga mogła się wyczerpać po takim czasie - rozumiem, więc życzę jej więcej - ale nie podoba mi się podejście - cytuję klasyka - gwałt niech się gwałtem odciska. Staram się to tłumaczyć adeptom zgłębiającym sztukę komunikacji masowej, języka mediów etc., gdyż przeraża mnie, że jest coraz gorzej. Niestety, internet ze względu na swoją anonimowość na to pozwala, ale też, jeśli prowadzi się bloga, trzeba to wkalkulować w ryzyko i albo znosić, jak znosi to chociażby Kasia Tusk, którą wyzywają na jej blogu nie za to, co na nim jest, tylko za to, że jest dzieckiem premiera, albo zrobić np. blog zamknięty tylko dla "krewnych, znajomych królika" albo też tych, którzy się o to upomną. Pozdrawiam, Agata.
OdpowiedzUsuńDziekuje za te uwage, Agato. Wezme ja do serca. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń