28 maja 2012

Dales Food & Drink Festival, część 1

Yorkshire Dales - w tym rejonie w północnej Anglii mieszkam od ponad sześciu lat. Tu kupiłabym dom, gdybym wygrała na loterii. No, poza domami w dwóch innych miejscach, ale to naprawdę musiałabym być obrzydliwie bogata. Znaczna część Dales należy do parku narodowego (Yorkshire Dales National Park), tak więc zieleni, skał i dziczy tu nie brakuje. Nie brakuje tu też dobrego jedzenia. Zresztą mogłabym napisać to w odniesieniu do całego hrabstwa Yorkshire. Producenci od lat wygrywają tu nagrody w branżowych konkursach, stare są tradycje serowarskie czy browarnicze, pola rzepaku dają organiczny olej tłoczony na zimno, hoduje się tu bydło i owce różnych ras, funkcjonują tu farmy rzadkich gatunków świń, które pasą się na zielonej trawie. A trawa jest tu zielona cały rok. 

Brzmi jak bajka? Może tak. Kto tu choć raz był, może potwierdzić moje słowa.  Dziś postaram się Wam pokazać wycinek tego, co smaczne daje Yorkshire. Oto relacja z festiwalu jedzenia i picia, który odbył się w majowy długi weekend w miasteczku Leyburn. Trzy dni wypełnione jedzeniem, piciem, warsztatami, pokazami, muzyką - nie można było się nudzić. Ba! Nie dało się wrócić do domu na głodnego. 

Festiwal odbywa się od 2002 roku, a tym roku odwiedziło go ponad dwanaście tysięcy osób, zaprezentowało się ponad osiemdziesięciu producentów żywności, alkoholu, naturalnych kosmetyków, czy rękodzieła. Jest to, obok festiwali w York czy Harrogate jedno z najważniejszych wydarzeń branżowych w regionie.

Zapraszam na fotorelację.
























Brytyjczycy uwielbiają babeczki z kremem - cupcakes. Ja nie jestem ich fanką, ale przyznaję, że te które miałam okazję widzieć na festiwalu to małe dzieła sztuki. Nie dziwię się, że niektórzy zamawiają je na weselne przyjęcia.  




























"No denying times is hard, sir! Even harder than the worst pies in London!" ("Niezaprzeczalnie, czasy są twarde, nawet twardsze niż najgorsze paje w Londynie" Sweeney Todd). Kolejna rzecz, którą Brytyjczycy ukochali sobie to paje. Te, które miałam okazję próbować na festiwalu były rewelacyjne, nie jak te od Heleny Bonham - Carter w "Sweeney Todd". Co więcej, były to najlepsze paje wieprzowe jakie jadłam w życiu. Farmhouse Direct produkują paje z wieprzowiny rzadkiej rasy Gloucester Old Spot, ciasto jest niezwykle kruche i rozpływa się w ustach, a także wykorzystują bardzo ciekawe dodatki jak chutney z jabłek i cydru czy marmoladą z cebuli i serem Lancashire.


Jeśli o miłościach Brytyjczyków mowa, to nie może tu zabraknąć płatków owsianych. Owsianka to śniadanie bardzo popularne w Wielkiej Brytanii. Te ze zdjęcia to także ciekawe mieszanki płatków i np. kaszy quinoa i cynamonu. 


Skoro festiwal jedzenia i picia w Wielkiej Brytanii, to oczywiście nie mogło zabraknąć herbaty.  Na zdjęciu stoisko The Tea Experience.


Moreska, czyli taniec ludowy z długą historią i dzwonkami na nogach tańczących. Czasem są kije, czasem szable, układy nieskomplikowane. Jak to powiedział luby "to jest to co się robi, jak już się nie uprawia seksu". Nie wnikam. (To samo zdanie ma zresztą o grze w golfa.)

Cudowne oleje rzepakowe i produkty na ich bazie. Tłoczone na zimno przez Yorkshire Rapeseed Oil  bez chemicznych dodatków. Wersje aromatyzowane chilli czy bazylią równie smaczne, co naturalna jego wersja. Firma dba o to, aby nie tylko olej pochodził z rzepaku rosnącego w Yorkshire, ale także korzysta tylko z brytyjskich firm, które produkują dla nich opakowania czy etykiety. Lubię, popieram i z chęcią kupuję.


O syropach Country Cordials wspomniałam Wam przy okazji mojego syropu z lawendy i cytryny. Ta właśnie mnogość smaków i kolorów zmobilizowała mnie do eksperymentowania z syropami w domu. Kupiłam butelkę pokrzywowego, wybór jednego smaku był bardzo trudny. Co powiecie na rabarbar, pomarańczę i imbir w jednej butelce?


Czas na zasłużony lunch. Na tacce mam zestaw, który ugotowała Prett Tejura, na której prezentacji z trzech dań kuchni indyjskiej byłam dzień wcześniej. Prowadzi ona kursy kulinarne w Leeds, gotuje kolacje u klientów w domu, a także sprzedaje swoje domowe przetwory. Cud, miód i orzeszki. I niech Was nie zmyli mój ubiór - w pierwszy majowy weekend mieliśmy 5-8 stopni C!




Mięsne stoisko. Mam to szczęście, że zaopatruję się w nim na co dzień. Na pierwszym planie Kevin - jeden z moich trzech ulubionych rzeźników (którym piekę ciasta w zamian za kości; wtedy było ich dwóch, teraz jest i trzeci). Rzeźnicy pracują na stoisku mięsnym w moich bardzo dobrze zaopatrzonych lokalnych delikatesach Campbells of Leyburn. Myślę, że warto o nich wspomnieć, bo myślę, że to dość imponujące, że sklep prowadzony przez jedną rodzinę nieprzerwanie od 1868 roku. Obecnie prowadzi je piąte pokolenie rodziny Campbell.


Kippers - wędzone śledzie. Raczej dla smakoszy. Można doznać szoku, gdy dostaniemy je na śniadanie np. w Szkocji. Świeże i dopiero co uwędzone rozłpywają się w ustach. Na zdjęciu wędzarnia Port of Lancashire.



W ramach festiwalu osobny mały festiwal miały piwa i cydry pod partonatem Daleside Brewery. W wielkim namiocie można było spróbować  ponad trzydziestu gatunków piwa i dziesieciu cydrów z beczek. Szkoda, że musieliśmy wracać samochodem, bo z pewnością testowalibyśmy do upadłego. Jako fani Monty Pythona nie mogliśmy sobie rzecz jasna odmówić kupna piwa Holy Grail. To przepiękna gra słowna - skreślając dwie pierwsze litery z Grala wymawiamy resztę jak rodzaj angielskiego piwa - ale.

To jedno z moich ulubionych piw produkowane, tak jak i Holy Grail przez browar Black Sheep w Masham.

CDN...

12 komentarzy:

  1. Pomimo zimnego weekendu zachwycająca dokumentacja zdrowych i zapewne pysznych smakołyków . Od babeczek zrobiło się słodko więc na nie tylko popatrzę ale te paje są zapewne bardziej na słono i chętnie bym coś takiego spróbowała i zapiła tym ciemnym piwem, które masz w dłoniach:). No i na pewno zakupiłabym te cudne oliwy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylo zimno, ale na szczescie slonecznie. Kilka tygodni przed festiwalem i po nim po prostu lalo non stop! Tak wiec naprawde pogoda sie udala. :)
      Paje wieprzowe, owszem - na slono. ;)
      Oliwy to z oliwek, to sa oleje rzepakowe. Choc sa nazywane extra virgin, bo ta nazwa nie jest zastrzezona tylko dla oliw. :) Sa tloczone na zimno i te z pierwszego tloczenia to wlasnie EV. :)

      Usuń
  2. W super miejscu mieszkasz Karolino, zazdroszczę! Jedzonko wygląda świetnie. Fajnie, że zdałaś tak obszerną relację z tego eventu.

    P.S. Wie ktoś czy podobne akcje mają miejsce w Polsce? Jak mogę je znaleźć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze komus chcialo sie przebrnac przez relacje. :) Jutro, najpozniej pojutrze kolejna czesc. :)

      W Polsce na pewno jest Festiwal Smaku w Grucznie, to wiem z relacji polskich blogerek. Na pewno sa jakies mniejsze, regionalne festiwale, ale niestety nie jestem w stanie Ci podac konkretow.

      Usuń
  3. Swietna relacja, az mam ochote wskoczyc w pociag i ruszyc do ciebie w odwiedziny :) Swoja droga, jeszcze nie bylam w Yorkshire. Pora nadrobic?

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawde, nie mowie tak, bo tu mieszkam i "swoje" chwale, ale to piekny rejon. Jest ich oczywiscie wiecej w Wielkij Brytanii, jak Kornwalia czy Devon, ale zawsze wracam tu z przyjemnoscia. :) Jak bedziesz sie wybierac, to daj znac, chetnie sie spotkam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. te paje do mnie wołają!
    pewnie można by w foremce do minimufinnek...
    krucha ciasto i co w środek? masz jakiś sprawdzony przepis?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa, wlasnie nie takie zwykle kruche! :) Najlepsze paje jakie jadlam byly z ciasta zrobionego na smalcu lub loju. Ten ostatni akurat tu lezy w kazdym sklepie, wiec to nie problem. Z miesnym nadzieniem, to ma nawet wiecej sensu, niz maslo... Gdzies mam w domu klasyczny przepis na pork pies, Hugh Fearnley Whittingstall'a, a jesli chodzi o miesne przepisy, to jemu ufam bezgranicznie. Moze wygooglaj jego nazwisko i por pies razem, cos na pewno wyskoczy. :)

      Usuń
    2. dzięki, już coś znalazłam,
      i faktycznie ze smalcem, co mnie nie dziwi, moja Babcia zawsze robiła "paszteciki" na smalcu :)

      Usuń
  6. Piękne zdjęcia! Wszystko takie kuszące, apetyczne! Chciałabym tam być i ciszyć oczy tymi widokami!

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)