17 lipca 2010

Makaron. Bardzo szybki. Bardzo smaczny.



Juppi! Jestem znowu on-line. Ten tydzień przerwy uświadomił mi, że wielką przyjemność sprawia mi blogowanie. Ale do rzeczy, bo może ktoś z Was jest ciekawy, co nowego w mojej kuchni...

Pisałam Wam kiedyś, że makaronowe szybkie dania często goszczą na naszym stole i że lubimy różne rodzaje pesto. Dziś jedno z naszych ulubionych - z suszonych pomidorów. Przepisów w sieci masa, a ja wypracowałam swój ulubiony, w którym zamiennie stosuję migdały z orzeszkami piniowymi, a także świeże zioła, jakie akurat mam pod ręką.

Czego można więcej chcieć do jedzenia w nasz ulubiony piątkowy wieczór, kiedy zawsze idzie w ruch butelka wina? Nie ma sensu w ten wieczór tracić czasu w kuchni - ma być szybko, smacznie i kojąco. Takie właśnie moim zdaniem są makarony z pesto.


Tagliatelle z pesto z suszonych pomidorów


2 porcje

250g tagliatelle (lub innego, Waszego ulubionego makaronu)
145g suszonych pomidorów z oliwy/oleju (waga po odsączeniu słoiczka 280g)
łyżka oliwy/oleju z pomidorów
2-3 łyżki orzeszków piniowych
2-3 łyżki świeżo utartego parmezanu
2 małe ząbki czosnku
2 łyżki czerwonego wytrawnego wina (użyłam cabernet sauvignon)
łyżka świeżego oregano (czasem używam bazylii, majeranku lub pietruszki)
świeżo zmielony czarny pieprz
sól

Wstawiłam wodę na makaron i w tym czasie zajęłam się przygotowaniem pesto.

Orzeszki piniowe uprażyłam na suchej patelni i przełożyłam cześć do robota kuchennego - zachowałam ok. łyżkę orzeszków na później. Do robota dołożyłam pomidory, oliwę, 2 łyżki parmezanu, czosnek, wino i oregano i zmieliłam nieco pieprzu. Zmieliłam na gładką pastę.

W tzw. międzyczasie zaczęłam gotować makaron, kiedy był al dente, odcedziłam go zachowując ok. 2 filiżanki do espresso gorącej wody z gotowania makaronu i dodałam ją do pesto. Wymieszałam gorącą wodę z pesto w robocie.

Odcedzony makaron wymieszałam z pesto, przełożyłam do miseczek, posypałam resztą parmezanu i orzeszkami i udekorowałam listkami oregano.

18 komentarzy:

  1. Ja zawsze czekam z neicierpliwością na kolejny post! Choć nie zawsze mam czas, by komentować, a że wolę nie pisać 'pyszne', a coś sensownego, to komentuję czasem :)

    Jak ja lubię makarony... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba każdy lubi takie makarony, zwłaszcza w lecie :) Fajne połączenie smaków.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma sensu tracić czasu, makaron jest super!

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam smak suszonych pomidorów. tylko makaron bym sobie podmieniła i jest gitara;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli te pomidory z orzeszkami tak bzzzzt i już? To ja idę do sklepu po pomidory :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę znaleźć orzeszków piniowych, a jak znajduję to są w horrendalnych cenach :(
    A tak je lubię! Z makaronem to już w ogóle...

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam makaron, mogłabym jeść codziennie, a ten mi się też bardzo podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  8. O tak, to taki makaron jak lubię najbardziej. No - jeden z wielu, jakie lubię najbardziej :D I jeszcze 1 powód, by zawsze mieć suszone pomi pod ręką.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię a jakże, a do suszonych pomidorów to w tym roku zamierzam zabrać się poważnie i zrobić własne. Przepis już czeka. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, miło mi. :) Makarony to jest tooo! ;)

    Kasiu, niestety niektórzy są w stanie docenić tylko spaghetti bolognese, ale to nie wpis dla nich. ;) (dla tych samych wszystkie długie makarony to spaghetti, sic!)

    Asiejko, w piątki zawsze kieruje się tą zasadą. ;)

    Mawinno, stosuję zamiennie różne makarony do pesto, ale muszę przyznać, że najbardziej smakują mi orkiszowe. :)

    Kocie, tak właśnie, bzzzzt i gotowe. A jaka rozkosz dla podniebienia! ;)

    Zemifroczko, ożesz, dziękiiiii! ;)

    Arven, u mnie są w każdym supermarkecie, ale też drogie, więc nie szaleję z nimi. Ale za nimi owszem. :)

    Lidko, to spróbuj. :) Ja też makarony uwielbiam! :)

    Ptasiu, też tak mam. Ciężko mi się zdecydować na jeden ulubiony. Suszone pomidory u nas po każdym zakupach są w lodówce. Dziś znowu mam na nie chrapkę. :)

    Doroto, pyszności, polecam! :)

    Ewo, jeszcze nie robiłam swoich, ale kiedyś się pewnie zabiorę. :)

    Dziękuję serdecznie za komentarze i pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mozesz wierzyc lub nie, ale ja jeszcze nigdy...czerwonego pesto nie jadlam. Wlasciwie nie ma powodu dla ktorego nie, wiec sie nie zdziw, kiedy w najblizszym czasie wykorzystam Twoj przepis.

    OdpowiedzUsuń
  12. Thiesso, czemu miałabym nie wierzyć? :) Wiesz ilu ja jeszcze rzeczy nie spróbowałam? :) Nie zdziwię się więc, a Ty próbuj, bo moim skromnym zdaniem warto. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ma to jak dobry makaron, nie ? Zwlaszcza smacznie wygladajacy i lsniacy oliwa...Kilka lat temu zajadalam sie dosc czesto, teraz ze wzgledu na liczbe eksperymentow kulinarnych dosc rzadko niestety powtarzam ulubione dania.

    OdpowiedzUsuń
  14. Magda, no ba! Myślę, że makarony to typowe comfort food. Mam nadzieję, że za niedługo zacznę robić swoje własne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Karolino,

    A czy to prawda ze pesto najlepiej smakuje jak sie je zostawi na jeden-dwa dni w lodowce?

    Pozdrawiam z Liverpoolu!
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  16. Aleksandro, jeśli mam być szczera, to muszę przyznać, że nie mam zielonego pojęcia. :) Zawsze robię na bieżąco. Pozdrowienia! (u Ciebie też dziś tak zimno? u mnie dziś gradobicie!)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)