3 września 2010

Lubię (nie tyko jedzenie)

Parę dni temu dostałam zaproszenie do zabawy od pięciu osób: Thiessy, Wiewióry, Piegowatej, Quinomatorki i Arka. W tym przypadku wielokrotnego "ataku", chyba nie mam szans na ciche wywinięcie się z tego?

Mam napisać o dziesięciu rzeczach, które lubię, a następnie wytypować kolejnych dziesięć osób, które zapraszam do zabawy. O ile z listą rzeczy nie powinno być problemu (choć postaram się nie pisać tym razem o jedzeniu), to nie wiem, czy uda mi się znaleźć dziesięć znajomych blogów, które jeszcze nie brały udziału w tej zabawie. Naprawdę muszę? Aż dziesięć? Chyba nikt mi głowy nie urwie za powiedzmy...hmmm kilka wytypowanych blogów?

Co lubię? (i o czym można by pisać publicznie, he, he!)

Lubię koty. Choć to mało powiedziane. One mnie fascynują.

Lubię sowy. Tu mogłabym napisać to samo, co przy kotach. Miałam okazję widzieć różne gatunki z bardzo bliska w Centrum Sów w zamku Mucaster w Lake District i było to świetne doświadczenie.

Skoro o zamku mowa - lubię zamki. Maniakalnie je z lubym zwiedzamy, nie jestem w stanie zliczyć, ile już widzieliśmy. Muszę kiedyś to spisać.

Lubię szkocki akcent. Wiadomo, inny jest w Highlands, inny w Glasgow, ale generalnie lubię sposób w jaki zaciągają i jak twardo wymawiają niektóre spółgłoski.

Lubię spać.

Lubię moje perfumy. Od 11 lat używam tej samej marki, nie znudziła mi się, nie mam zamiaru jej zmieniać. Moi bliscy to wiedzą i mocno identyfikują ten zapach z moją osobą. Jak mogłabym nie kochać tego zapachu, do którego produkcji pierwszy raz użyto aromat czekolady? Zdarza mi się, że na ulicy, w pubie czy sklepie zaczepiają mnie kobiety pytając co to za marka.

Lubię obserwować ludzi.

Lubię oglądać niebo nocą. Z pomocą przychodzą mi luby i jego teleskop, a także brak zanieczyszczenia powietrza i świateł miejskich w miejscu, w którym mieszkamy.

Lubię oglądać dobre filmy.

Lubię koncerty i słuchać dobrej muzyki na żywo.


Dziękuję za zaproszenie, a do zabawy zapraszam:

Kota

Truflę

Chillibite

Makaroniary

Ptasię

BTD

Magdę

A teraz trochę o jedzeniu...




Lubię także kozi ser, a kto tak jak ja lubi kozi ser, niech koniecznie zrobi tę cebulę. Dziś kozi ser będzie przyrządzony nieco inaczej, bo zapieczony na grzance z warzywami. Lubię ten sposób przygotowywania grzanek, bo mogę przygotować więcej warzyw i trzymać je w lodowce przez parę dni, a gdy tylko przyjdzie mi ochota na ciepłą przekąskę, to przygotowanie jej to kwestia rozgrzania piekarnika i kilku minut na pieczenie. Idealnie pasuje do wina, sprawdza się jako przystawka, zwaną starterem, czekadełkiem, czy nawet zwyczajną zapchajdziurą.


Grzanki z warzywami i kozim serem

czerwona papryka, pokrojona na kawałki wielkości kęsa
mała cukinia, j.w.
mały bakłażan, j.w.
łyżka oliwy
garść świeżego tymianku
kilka plastrów koziego sera (użyłam tego z aksamitna skorka i twarożkowatym wnętrzu)
kilka kromek dwudniowego chleba (użyłam chleba z oliwkami i suszonymi pomidorami)
2 ząbki czosnku, obrane
kilka suszonych pomidorów z oliwy
świeżo zmielony czarny pieprz
sól

Na rozgrzaną patelnię wlałam łyżkę oliwy i wrzuciłam paprykę, cukinię, bakłażan i nieco listków tymianku. Smażyłam, aż warzywa były półmiękkie, mieszając co chwilę. Doprawiłam solą i pieprzem i odstawiłam na bok.

Piekarnik rozgrzałam do 200 stopni C.

Czosnek i pomidory zmiksowałam na gładką masę.

Kromki chleba ułożyłam na blaszce i włożyłam na 3 minuty do piekarnika.

Po wyciągnięciu z piekarnika rozsmarowałam na nich pastę z pomidorów, ułożyłam warzywa i na gore położyłam po plasterku sera. Zapiekałam, aż ser się roztopił.

Udekorowałam świeżym tymiankiem.

Nadmiar warzyw przechowuję w lodówce, w szczelnym pudełeczku, a przed nałożeniem ich na grzanki, warzywa lekko podgrzewam w mikrofalówce.

20 komentarzy:

  1. ale super te grzaneczki!! bardzo apetycznie brzmia :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolino, dziękuję za podlinkowanie Centrum sów - sowy są największą pasją mojego syna. Wiem już, jak go zachęcić do nauki angielskiego ;) Jakbyś kiedyś, w wolnej chwili, mogła mi napisać o swoich wrażeniach trochę więcej, będę bardzo wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie grzanki, mmm ;) Na późną kolację, plus do tego kieliszek czerwonego...
    Co do zabawy, postaram się zrewanżować, ale z 10-cioma też będę miała problem. Twoje 'lubię' przeczytałam z ciekawością. Wiesz, że sporo mamy cech wspólnych, w tym szkocki akcent i fakt używania tych samych perfum od wielu lat (tyle, że ja jednocześnie używam różnych, w tym 2 tych samych, co 15 lat temu ;)?

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, ja tez lubię perfumy :)

    i takie grzanki z kozim serem, do którego bez podpieczenia nie mogę się przekonac :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie Twoje punkty podzielam, oprócz perfum, bo mam kilka ulubionych, i nie jestem identyfikowana z jednym zapachem (wiem, który jest Twój;-))
    Cieszę się, że wspomniałaś o sowach, i dodam, że żyjemy w kraju bardzo sowo-lubnym, ja też miałam okazję obejrzeć sowy z bliska, ze schroniska (w UK są specjalne schroniska dla sów)

    OdpowiedzUsuń
  6. Karolino czy mogę wiedzieć jakie to perfumy ?? Zaintrygowałaś mnie nimi, bo ja jakkolwiek zmieniam swoje raz na jakiś czas ale trzymam się pewnej gamy zapachowej. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to że w swej szafce mam kilka flakoników perfum ale za to żadnej szminki :D, tylko pomadkę nawilżającą. Podkreślam tylko i aż oczy tuszem i czasem kredką. Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  7. też kocham zamki i to miłością wielką. to samo tyczy się kotów. obecnie został mi tylko jeden (moja kocica ma jakąś traumę i odrzuca młode).

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz zdradź tę perfumową tajemnicę:) Ja też lubie spać i wylegiwać się, oj jak ja to lubię!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do perfum to w zasadzie identyfikuje sie z Ptasia. Uzywam rownoczesnie jakis 3, w tym jedne od 15 lat.

    OdpowiedzUsuń
  10. Karolino, jako kolejna dołączam do petycji perfumowej - zdradź co to za jeden!
    W kozi ser kocham, uwielbiam i nie daruję, że mnie tak późną porą kusisz takimi grzankami!

    OdpowiedzUsuń
  11. dzięki :) w naszej trójki imieniu :) biorę grzankę i mykam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. właśnie :) jakiego zapachu używasz? uwielbiam perfumy. i czekolad. więc jestem bardzo ciekawa marki Twojego zapachu ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Głodna się zrobiłam strasznie, bardzo apetyczne grzanki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo dziekuje za odwiedziny i komentarze. :)

    Ciesze sie, ze niektorzy z Was podzielaja moje sypmatie. :)

    Widze, ze perfumami zasialam troche zametu. ;) Nie bedzie to chyba nic odkrywczego, bo perfumy sa na rynku od 1992 roku i weszly do kanonu klasykow. To ten typ, ktory sie kocha lub nienawidzi. Ja akurat pokochalam. Ma wiele moich ulubionych nut - bergamota, truskawka, jasmin, orchidea, miod, wanilia, paczula, pizmo, czekolada, karmel, drzewo sandalowe. Uwielbiam! Angel (Thierry Mugler). :)

    Quinomatorko, wizyta w tym centrum byla bardzo udana. Rzecz jasna mozna zwiedzic sam zamek i ogrody, a nieopodal zorganizowane sa takie boxy dla sow - z budkami, konarami, zaaranzowane na . Siedza sobie w tych boxach gatunkami (nie tylko brytyjskie), czasem po kilka w jednym (miesca maja sporo), szczegolnie jak to jakies miniaturki. ;) Raz dziennie od wiosny do jesieni, jesli pogoda pozwala jest pokaz - opiekunowie opowiadaja o sowach, o ich budowie, przystosowaniu do polowan, zagrozeniach ze strony srodowiska naturalnego czy czlowieka. Na tym pokazie jest mozliwosc potrzymania sowy na przedramieniu (nakladaja specjalna rekawice), zrobienia zdjec, czy po prostu - przyjrzenia sie ptaszyskom z bliska. Dla mnie - wielbicieli sow nie lada gratka, bo nawet mieszkajac na wsi widuje je rzadko i po ciemku (kiedys siedziala na srodku drogi, jak w nocy wracalam do domu i chyba byla oslepiona swiatlami, bo jakos jej sie nie spieszylo do ucieczki, wtedy widzialam sowe w calej okazalosci, ale nadal z samochodu). Podsumowujac - fajne doswiadczenie dla kogos kogo ciesza takie sprawy, a mnie bardzo! :) Moze to glupio zabrzmi z ust prawie trzydziestoletniej baby, ale mialam radoche jak dziecko i lzy w oczach jak metr ode mnie, na pienku piekna sniezna sowa rozpostarla skrzydla... A zrobila to tak cichutenko, ze mysz by nie usluszala. (i o to sowie chodzi, nie? ;) )

    Aniu, wiem, ze w UK sa takie schroniska i ze mozna adoptowac sowe. :))

    Malwinno, w UK mialabys raj, co rusz spogladamy na mape English Heritage, aby zobaczyc czy w okolicy, w ktorej bedziemy sa zamki, a o ile dobrze sie orientuje, na mapie nie ma zamkow, ktore sa w rekach prywatnych. A gdzie jeszcze opactwa, katedry itd. ;) Jest co zwiedzac.

    A do grzanek wszystkich Was serdecznie zachecam. :)) Sa pyszne!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wcielo mi kawalek komentarza - boxy sa zaaranzowane tak, aby nieco przypominaly srodowisko naturalne.

    OdpowiedzUsuń
  16. Karolino, bardzo dziękuję za obszerną relację:) Syn też przeczytał i nabrał jeszcze większej ochoty, żeby kiedyś centrum odwiedzić :) Obejrzeliśmy też zdjęcia dostępne w necie - jeju, jak tam jest pięknie wokół, dech zapiera!

    OdpowiedzUsuń
  17. Okolica piekna, bo o ile dobrze pamietam zamek tez jest na terenie parku narodowego w Lake District. Ciesze sie, ze sie Wam podoba, mam nadzieje, ze kiedys uda Wam sie to miejsce odwiedzic, skoro mlody jest takim pasjonatem sow. :) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  18. Karolino podpisuję się pod połową Twojego lubię :)

    grzanki wyglądają bardzo zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)