Przerywnik chwilowy, do tematów wakacyjnych z pewnością powrócę. Dziś chcę pokazać coś innego.
Pysznić się będę tym sernikiem, który wyprodukowałam z okazji urodzin Julie. A dumna jestem z niego jak szlag, bo po pierwsze primo nie wszystkie desery wychodzą mi piękne i smaczne, po drugie primo (ha, ha!) sernik upiekłam bez konkretnego przepisu. Wprawdzie widziałam mnóstwo tego typu przepisów w sieci na serniki z malinowym dżemem, ale mnie maliny nie w smak o tej porze roku, a śliwki. Stąd też pokombinowałam po swojemu, bazując na doświadczeniu w pieczeniu sernika bez użycia polskiego twarogu i u schyłku lata z dumą przedstawiam Wam przepyszny, kremowy, z kwaskową nutą (uwaga! werble!):
Sernik z sosem ze śliwek i imbiru
8-10 porcji, blaszka okrągła 25cm
Na spód:
200g ciasteczek kruchych z ciemną czekoladą (użyłam Digestives)
80g niesolonego masła
Na masę serową:
600g serka kremowego (typu Philadelhia, jeśli lubicie wyższe serniki, to należy dać 800g)
170g cukru drobnego
4 jajka
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżki budyniu waniliowego
200ml kwaśnej gęstej śmietany (użyłam crème fraîche)
Na sos śliwkowy*:
4 duże śliwki
ok. 100ml miodu pitnego (użyłam trójniaka)
kopiasta łyżka ciemnego brązowego cukru
4 kawałki kandyzowanego imbiru (wielkości kostki cukru)
Najpierw przygotowałam sos śliwkowy. Śliwki wypestkowałam i pokroiłam na ćwiartki, następnie umieściłam z resztą składników w rondelku i zagotowałam. Gotowałam na małym ogniu, aż śliwki niemal się rozpadły, a sos lekko zgęstniał. Zmiksowałam ręcznym blenderem na gładką masę. Podgrzewałam jeszcze chwilę, aż sos zrobił się nieco bardziej gęsty. Odstawiłam na bok.
Okrągłą tortownicę wyłożyłam szczelnie folią aluminiową - spód, brzegi i dodatkowo owinęłam ją dwoma warstwami folii, bo sernik był pieczony w kąpieli wodnej.
Ciasteczka zmieliłam i dodałam do nich rozpuszczone masło. Wyłożyłam
masą spód tortownicy. Odstawiłam na bok. Piekarnik nagrzałam do 180 stopni C, nastawiłam czajnik z wodą.
W dużej misce zmiksowałam ser z cukrem, a następnie dodawałam po jednym jajku. Dolałam sok z cytryny, dodałam budyńj i zmiksowałam krótko. Na sam koniec dodałam śmietanę i krótko miksowałam.
Masę wylałam na spód z herbatników. Na górze kładłam łyżeczką sos śliwkowy, tworząc plamy w mniej więcej jednakowych odstępach, a potem mieszałam, jakby ruchem na kształt ósemek podobnie jak robi to Pani w tym filmie, z tą jednak różnicą, że ja użyłam wykałaczki. Wzorki wychodzą wtedy bardziej zgrabne.
Przykryłam sernik kawałkiem folii aluminiowej i wstawiłam do dużego żaroodpornego naczynia, do którego wlałam gorącą wodę - mniej więcej do połowy wysokości formy z sernikiem. Piekłam przez 1 godzinę 20 minut. Po upieczeniu wyjęłam z piekarnika, ostudziłam i włożyłam na całą noc do lodówki. Tuż po upieczeniu środek jest jeszcze dość trzęsący, nie należy się tym przejmować, idealnej konsystencji nabierze po leżakowaniu w lodówce.
Następnego dnia kroiłam nożem zamoczonym uprzednio w gorącej wodzie.
Resztę sosu ze śliwek zawekowałam - będzie jak znalazł zimą do naleśników.
* uwaga, wychodzi go cały słoiczek, ok. 250ml, a potrzeba raptem kilku łyżeczek; tak to jest, jak się piecze eksperymentalnie...
Karolino, mam pytanie odnosnie sliwek. Jakich konkretnie sliwek uzylas do sernika? Planuje upiec go jutro, bo niema to jak dobry sernik przy sobocie :)
OdpowiedzUsuńKarolina, naprawdę, jest z czego byc dumną!
OdpowiedzUsuńjuż dawno nie widziałam tak cudownego sernika. wyszedł Ci naprawdę rewelacyjnie!
aż ślinka leci. poezja, delicja wśród ciast serowych!
http://www.karmel-itka.blogspot.com
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
Boski serniczek:)
OdpowiedzUsuńwygląda wspaniale!!!
OdpowiedzUsuńwygląda wspaniale!!!
OdpowiedzUsuńTwój jest zdecydowanie ładniejszy niż Pani z filmiku :)
OdpowiedzUsuńSliwki i imbir? Brzmi bosko - i tak tez wyglada! Ostatnio odkrylam, ze chyba sie wynarodowilam, jesli idzie o serniki: od tych typowo polskich, na twarogu, wole te maziste, angielskie, na Philadelphii.
OdpowiedzUsuńAż trudno uwierzyć, że Ci czasem nie wychodzą deserki (może raz na 10 lat...) :))
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczkami, brzmi i wygląda naprawdę cudownie :)
OdpowiedzUsuńpiekny!
OdpowiedzUsuńPysznie Ci wyszły te maziaje, naprawdę fachowe :) Przypomniałaś mi mojego londyńczyka z polewą śliwkowo-korzenną, i pomyślałam, czy by nie powtórzyć, aż przypomniałam sobie, jak M mówił "z dżemem porzeczkowym lepszy" [wznosi oczy do nieba]...
OdpowiedzUsuńwygląda smakowicie i ciekawe smaki :)
OdpowiedzUsuńNo, no, jestem pod wrazeniem :) Piekny serniczek.
OdpowiedzUsuńMilego weekendu :)
Ech... a już myślałam, że aż do zimy mam z głowy moją sernikową słabość. Spojrzałam na zdjęcia, przeczytałam przepis i... przepadałam. Kwaskowy sernik! Chcę to! Teraz! Zaraz!
OdpowiedzUsuńSernik jest naprawdę imponujący! Wierzę, że wśród gości wzbudził aplauz:)
No no no...
OdpowiedzUsuńSzybciutko o śliwkach - nie wiem jaka to odmiana, ale dokładnie ta sama, której użyłam do chutneya śliwkowego, o tego:
OdpowiedzUsuńhttp://zmyslywkuchni.blogspot.com/2011/07/o-chutneyu-sliwkach-hugh-i-zaufaniu.html
Proszę zajrzeć, bo tam jest zdjęcie śliwek, na dole notatki. :) Myślę, że inne też się nadadzą, tylko w zależności od wielkości trzeba regulować ich ilość.
Ouuuu jeeeees! Karolina, sernik peirwsza klasa. Maziaje też, aż żal się weń wgryzać :)
OdpowiedzUsuńKurczę, ciągle się zarzekałam że zrobię taki z malinowymi kleksami, a Ty mnie zaskoczyłaś z tymi śliwkami normalnie:) Wygląda naprawdę pięknie!
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda z tym sosem na wierzchu;)Pyszny!
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo artystycznie ;-))
OdpowiedzUsuńPiękny!
Cudo !
OdpowiedzUsuńWerbluję głośno cobyś na pewno usłyszała tam daleko :D
OdpowiedzUsuńA w ciszy zachwycam się pięknym wierzchem...ideał!
Mistrzowski sernik, przepiękne zdjęcia :). I ta jesienna, śliwkowa odsłona... mmm.
OdpowiedzUsuńCudnie wyszedł
OdpowiedzUsuńo, nie pomyślałabym o takim połączeniu!
OdpowiedzUsuńAle Ci wyszedł śliczny wzorek na tym serniczku;)))
OdpowiedzUsuńMasz się czym pysznić.
OdpowiedzUsuńSernik cudowny!
Naprawdę udany!
OdpowiedzUsuń...dlaczego bylam pewna,ze komentarz zostawialam???hmmmm....serniczek nie dosc,ze piekny,to jeszcze intrygujacy w smaku musi byc...ten imbir....ten sliwkowy sos.....bardzo fajnie to brzmi...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziekuje Wam wszystkim za komplementy. :) Sernik nie dosc, ze wyszedl ladny, to bardzo wpadl w nasz gust - za sprawa tego sliwkowego wykonczenia. Wierze, ze z czarna porzeczka bylby tez fantastyczny (Ptasiu, mrugam! ;) ).
OdpowiedzUsuńZachecam do produkcji, bo roboty malo, a satysfakcja gwarantowana. :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
nie wątpię, że się podobał i smakował!
OdpowiedzUsuńPomysł ze śliwkami do wykorzystania :)
Korzystaj na zdrowie. :)
OdpowiedzUsuńCUDO! :-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń