13 stycznia 2013

George całuśny

W życiu powinno się sprawiać małe przyjemności bliskim i sobie i celebrować je. 
Nawet jeśli było zimno w paluchy, próbował prószyć śnieg,
a koń był małej rasy cob, to sobotnie popołudnie było cudowne
 i chciałam się z Wami podzielić tą małą przyjemnością. 
Spełniło się moje marzenie i mam nadzieję jeździć na koniu regularnie.

Życzę Wam miłej niedzieli i zapraszam jutro na moją kolejną ulubioną kanapkę. :) 

Elle - moja cierpliwa nauczycielka

Droga do stadniny. Nic, nic, nic i nagle znak. ;)



5 komentarzy:

  1. konie, ja teraz dopiero zaczynam z nimi swoją przygodę ,mam nadzieję ,że szybko się nie skonczy ! to jest super ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dziecka bardzo chciałam nauczyć się jeździć konno, ale nigdy sie jakoś składało. W międzyczasie wyrosłam, a nawet solidnie dojrzałam i..nadal nie umiem, więc zazdroszczę.:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! moja siostra pracuje w Berkshire Riding Center i raz ją tam odwiedziłam. Coś mi się w tych angielskich stajniach podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :)
    dla mnie to stare dzieje, ale rozumiem Twój entuzjazm, i ... zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i mamy chwilowy przestój. :( Pogoda fatalna, kobieta od koni mówi, że w tych warunkach nie jest zbyt bezpiecznie. Może za 2 tygodnie będzie poprawa i znowu wskoczymy w siodło. :)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)