15 maja 2013

Botwinkowa z azjatyckim twistem




W zeszłym roku przygotowałam prostą zupę warzywną z dodatkiem botwiny i gdy ją doprawiałam, okazało się, że nie mam w domu cytryny, ale limonkę. Użyłam więc jej, bo oboje z lubym bardzo lubimy kwaśne zupy, szczególnie te z dodatkiem buraków lubimy zdecydowanie kwaśne lub słodko - kwaśne. Limonkowy twist kojarzący mi się z kuchnią azjatycką spowodował, że postanowiłam przerobić zwykłą warzywną zupę w coś nowego. Tak powstała moja wersja zupy botwinkowej.

Jest kwaśno - pikantna, to dość klasyczne połączenie w kuchni azjatyckiej. Do tego dodałam tofu, które zamarynowane jest bardzo aromatyczne, słodko - pikantne, co dobrze kontrastuje z kwaśną zupą. Tofu jest jak gąbka i chłonie zapachy i smaki marynaty, więc im więcej czasu mu dacie na marynowanie tym lepiej. Ja marynuje moje na co najmniej 12-24 godziny przed smażeniem - wtedy moim zdaniem jest najlepsze. 

Dodatkowo do zupy wlewam mój sok z kiszonych buraków lub z mieszanych warzyw z przewagą buraków. Można to pominąć, ale wtedy sugerowałabym użycie bogatego bulionu z warzyw, zamiast wody. Ja używam wody, gdyż smak kiszonego soku bardzo wzbogaca zupę, no i nie muszę wkładać czasu w gotowanie bulionu. Co ważne - zup z dodatkiem soku z kiszonych warzyw nie można zagotowywać, tylko podgrzewać.

Pamiętajcie, że jeśli nie jesteście fanami ostrych dań, to należy zredukować ilość chilli i wypestkować ją.



Kwaśno-pikantna zupa z botwinką i tofu 

3 porcje 

200g tofu, pokrojonego w niewielką kostkę 
1 łyżka oleju z prażonego sezamu 
2 łyżki oleju chilli 
1 łyżeczka brązowego cukru 
2 ząbki czosnku, obrane i drobno posiekane
1 kawałek świeżego imbiru, wielkości orzecha włoskiego, obrany i starty na tarce
1-2 limonki
1 łyżka sosu sojowego ciemnego 
¼ łyżeczki mielonej chilli 
1 łyżka oleju z orzechów arachidowych lub słonecznikowego 
3 dymki, posiekane (biała i zielona cześć)
1 mała chilli, połowa posiekana drobno, połowa pokrojona w plasterki 
2 łodygi selera naciowego, pokrojonego w małą kostkę 
1 duża marchewka, obrana i pokrojona w małą kostkę 
ok. 150g białej kapusty, posiekanej w niezbyt grube paski 
3 garści botwiny pokrojonej drobno
sól 
świeżo zmielony czarny pieprz 
ok. 400ml soku z kiszonych buraków lub z mieszanych warzyw (opcjonalnie, ale polecam gorąco!)
ok. 800ml wody 
świeża kolendra - do posypania 

Najpierw należy zamarynować tofu - 24 godziny lub 3 godziny przed posiłkiem przygotować marynatę. W misce wymieszać olej sezamowy, 1 łyżkę oleju chilli, brązowy cukier, 1 posiekany ząbek czosnku, starty imbir, mieloną chilli, sos sojowy i sok z połowy limonki. Wymieszać, aż marynata będzie jednolita i włożyć do niej pokrojone w kostkę tofu. Delikatnie wymieszać i wstawić do lodówki.

Przygotować zupę. W dużym rondlu rozgrzać 1 łyżkę oleju chilli, dorzucić seler, marchewkę, dymki, posiekaną połowę chilli i czosnek. Smażyć mieszając przez ok. 5 minut. Następnie dodać kapustę, nieco soli, zalać wodą i zagotować. Po ok. 3 minutach dodać botwinę, zamieszać i gotować jeszcze przez 3-4 minuty. Ściągnąć z ognia, wcisnąć sok z połowy limonki i dolać soku z kiszonych warzyw, jeśli używacie. Wymieszać. Pamiętać, że przy odgrzewaniu zupy z sokiem z kiszonych warzyw nie należy jej zagotować, bo będzie brunatna, a dobroczynne właściwości kiszonki zostaną utracone. Doprawić solą i pieprzem - do smaku.

Tofu wyciągnąć z marynaty i lekko osuszyć (nie musi być zupełnie suche, ale nie może ociekać marynatą, bo ta, gdy uderzy rozgrzany olej zacznie mocno pryskać). Na patelni rozgrzać łyżkę oleju z orzechów arachidowych i usmażyć tofu z każdej strony, aż będzie zarumienione.

Zupę nalać do misek, posypać usmażonym tofu, plasterkami chilli i świeżą kolendrą. Można serwować z ćwiartkami limonki.


8 komentarzy:

  1. Intrygujaca ta twoja wersja! Lubie ostre dania i lubie azjatyckie smaki, wiec korci mnie, zeby wyprobowac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoglądam i spoglądam i waham się, czy robić w WE, bo o dziwo wszystko mam ;) (co prawda jako zakwaszacz musiałby być sok z ogórków ;), bo aaa... limonek nie kupiłam). Jedna rzecz co mnie jeszcze hamuje to to, że moja botwinka to już w sumie młode buraczki - ale liście tu też dajesz, nie same buraczki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie de facto botwinka na targu nie wystepuje, tylko wlasnie mlode buraki. Jesli sa naprawde male, to dorzucam je do zupy, ale kwintesencje mysle stanowia tu lodyzki - posiekane razem z liscmi (ale lisci umiarkowanie, bo nie jestem wielka fanka, tj. lubie te mlodsze i bardziej jedrne).

      Usuń
  3. Nie, te moje nie są naprawdę małe. Są właściwie wielkości buraków (może mniejszych, ale zdecydowanie nie te "piąstki niemowlęcia" ;) - określenie ongiś z GP). Hmmm, muszę nad tym pomyśleć ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzucasz nowe światło na botwinkę! Super ten przepis jest! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. tagu brakuje, że to zupa jest ;)

      Usuń
    2. Dzięki za zwrócenie uwagi! Zapomniałam w ogóle o tagach w tym wpisie. :)

      Usuń
  5. Dziękuję bardzo za komentarze i pozdrawiam Was. :)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)