Jak Wam minął styczeń? U mnie był on bardzo
kolorowy. Wzięłam udział w trzydziestodniowym wyzwaniu. Podjęłam się
picia jednego zielonego koktajlu dziennie przez cały miesiąc. Wprawdzie,
jeśli chodzi o koktajle, nie jestem, nomen omen, zielona, bo pijam je
od kilku lat, ale tak z ręką na sercu nigdy nie miałam dłuższego okresu
picia ich regularnie. A to ciąża i mdłości, a to zepsuty blender, a to
wymówki, że pomysłu brak, albo, że na zakupach się zapomniało o dużej
torbie zieleniny.
Zawzięłam się. Było cudownie. No dobra – z
małymi wyjątkami, gdy zachciało mi się eksperymentowania z połączeniami,
o których chyba nie będę tu wspominać. Grunt to zaplanować, co tydzień
uzupełnić zapasy zieleniny i owoców, ewentualnie baz płynnych i do
dzieła! Ale co z czym, jak i dlaczego dowiecie się z poniższych
akapitów.
Dlaczego zielone, choć czasem jakby brunatne?
Ich
bazą zawsze powinna być zielenina. Inne dodatki determinują również
kolor koktajlu, ale zasadniczo nie o kolor koktajlu nam chodzi, a o
zawartość dobroczynnego chlorofilu. Tak więc czasem będą zielone jak
ufoludki, a czasem po prostu będą miały kolor błota. Zielone liście to
pokłady magnezu, żelaza, kwasu foliowego, witamin takich jak: A, C lub
K.
Co do koktajlu?
Najlepiej 60% zieleniny, reszta owoców i
baza płynna, a czasami można dosypać jakieś dodatkowe składniki jak
nasiona, orzechy, czy proszkowane algi, a w przypadku osób ćwiczących –
odżywkę proteinową. Jeśli jednak zaczynacie dopiero przygodę z
koktajlami, to można zwiększyć delikatnie ilość owoców, aby zamaskować
lekko warzywny smak (w przypadku, gdy to przeszkadza), proporcje 40%
zieleniny i 60% owoców są gwarancją, że koktajl będzie smakował owocowo.
Zapewniam jednak, że pewne zieleniny nie są praktycznie wyczuwalne, o
czym niżej!
Zieleniny i dlaczego warto stosować ich rotację?
Szpinak, jarmuż, rukola, kapusty jak pak choi
(bok choi), sałaty, boćwina, natka marchewki to tylko
najpopularniejsze. Najbardziej delikatny smak (a co za tym idzie –
najmniej wyczuwalny) moim zdaniem mają szpinak i pak choi. Warto
stosować ich rotację, aby zawarte w tych roślinach mikro ilości
związków, które mogą być szkodliwe dla organizmu, nie miały szansy się w
nim odłożyć. Jedzenie np. szpinaku kilogramami pewnie nikomu by na
zdrowie nie wyszło! Na początek tygodniowa rotacja wystarczy, potem gdy
dojdzie się do wprawy z planowaniem i zakupami, można stosować 2–3
rodzaje zieleniny tygodniowo.
A co z ziołami?
Ależ proszę!
Pietruszka (źródło witaminy C), kolendra (znana z właściwości
oczyszczania organizmu z metali ciężkich), mięta (wspomaga trawienie),
bazylia (pomaga w pracy nerek) – na co macie ochotę! Każde z nich niesie
ze sobą odmienne walory smakowe i zdrowotne. Można dorzucić garstkę do
koktajlu.
Bazy płynne
- Woda (dobrej jakości) – podstawa życia, chyba nie trzeba się rozwodzić?
- Woda kokosowa (niesłodzona) – bogata w potas i elektrolity, idealna dla tych, którzy regularnie uprawiają aktywność fizyczną.
- Mleka roślinne (moje ulubione to migdałowe i kokosowe, oba niesłodzone) – bardziej lekkostrawne niż krowie i dostarczające białka, witaminy E czy błonnika.
- Świeżo wyciśnięte soki owocowe – zastrzyk witamin, ale i niestety cukru – jeśli używacie, zbalansujcie większą ilością zieleniny i owocami o niskiej zawartości cukru. Można je też rozcieńczyć wodą w proporcjach 50/50.
- Zielona herbata – zawartość kofeiny może pomóc osobom, które dotychczas zaczynały dzień od kawy.
Owoce
To
już zależy od Waszej wyobraźni, smaku czy zasobów lokalnego
warzywniaka. Warto jednak pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze dodatek
banana, mango lub awokado spowoduje, że koktajl będzie miał przyjemną
aksamitną konsystencję. Dodatkowo awokado zawiera bardzo zdrowe,
niezbędne w zbilansowanej diecie tłuszcze. Po drugie warto dodawać owoce
o różnych kolorach – dzięki temu organizmowi dostarczymy bardziej
zróżnicowanych witamin i minerałów. Dodatkową radą, jaką chciałabym Wam
dać, jest używanie jednej porcji zamrożonych owoców – zamrożony banan
daje niesamowitą, lodowo-kremową konsystencję, a generalnie zamrożone
owoce powodują, że koktajl jest bardzo orzeźwiający. Poza tym łatwiej
mieć zapas owoców w zamrażarce – są zawsze po ręką i nie psują się,
dodatkowo można je zamrozić, gdy są tanie i najzdrowsze (w sezonie).
Inne dodatki
Do koktajlu można dodać też inne składniki, które niosą ze sobą walory zdrowotne. Na przykład nasiona szałwii hiszpańskiej (chia)
lub nasze rodzime siemię lniane – źródła nienasyconych kwasów
tłuszczowych i błonnika. Olej kokosowy – nierafinowany, toczony na
zimno, najlepiej organiczny – łyżeczka w koktajlu spowoduje, że nasyci
Was na dłużej, a spirulina, czyli sproszkowane algi jest świetnym
źródłem białka pochodzenia roślinnego. Jeśli koktajle są dla Was mało
słodkie, to można dorzucić do nich jednego suszonego daktyla.
Ale jak? Czyli o technice.
Zasadniczo
wrzucić wszystkie składniki do blendera i zmiksować na gładką
konsystencję. Niektóry rekomendują jednak zmielenie bazy płynnej z
zieleniną, a dopiero potem dodanie reszty składników. Ma to zapobiec
obecności niezmiksowanych liści w koktajlu, co bywa nieprzyjemne.
Stosuję tę technikę przy kapustnych, gdyż one są nieco twardsze niż
sałaty, czy szpinak. Jeśli to tylko możliwe, to z owoców nie usuwamy
skórki, a jedynie myjemy je. Z zieleniny, szczególnie z tych kapustnych,
warto usunąć twarde nerwy przed miksowaniem.
Jaki sprzęt?
Dość
mocny blender. Słabe silniki po prostu mogą się spalić i okaże się, że
stosunkowo tani blender jednak nie był taki tani, skoro po roku trzeba
go wymienić na nowy. Ja używam Nutribullet i polecam każdemu, kto chce
zacząć przygodę koktajlami (i nikt mi za to polecanie nie płaci!
Autentycznie to były najlepiej wydane pieniądze w 2015 roku w naszym
domu). Jest to nadal blender w umiarkowanej cenie, bardzo mały, mocny i
szybki. Zmiksowanie koktajlu zajmuje 20 sekund, konsystencja jest
cudownie gładka, a kubek, w którym się miksowało, można zakręcić i
zabrać ze sobą. Są oczywiście jeszcze lepsze, ale i odpowiednio droższe
sprzęty. Polecam każdemu zrobienie rozeznania przed kupnem.
Kiedy pić?
Zasadniczo,
gdy mamy ochotę. Najlepiej jednak na pusty żołądek – zmielone owoce i
zielenina trafiają od razu do układu trawiennego i zawarte w nich
dobroczynne składniki są przekazywane błyskawicznie do krwiobiegu.
Koktajle z dodatkami węglowodanów (w postaci odzywki czy płatków
owsianych) są dobre przed treningami, te z dodatkiem odżywek białkowych
są świetne po wysiłku.
Posiłek czy napój?
Jedno i drugie!
Koktajl zawiera kilka z pięciu rekomendowanych porcji warzyw i owoców
dziennie, które powinniśmy jeść, aby zachować zdrowie. Wypicie go jest
łatwiejsze i szybsze niż przeżuwanie porcji surowego (!) jarmużu czy
kapusty. Jednocześnie koktajle zawierają porcję płynu (z bazy wodnej i
ze składników), który nawadnia organizm, a prawidłowe nawodnienie
organizmu jest kluczowe dla jego zdrowego funkcjonowania.
Czy warto?
Oczywiście,
że tak. Codzienna porcja surowizny, zastrzyk witamin i minerałów
postawiła na nogi matkę dwulatka, który ciągle nie przesypia całych
nocy, osobę pracującą, prowadzącą 3–4 zajęcia Zumby tygodniowo,
studiującą w koledżu wieczorami i nie mającą pomocy niani, pani
sprzątającej czy kucharki. Tak – to o mnie! Odstawiłam też poranne kawy.
Czuję się lepiej, także mentalnie – zrobiłam coś uprzejmego dla mojego
ciała. Polecam to uczucie każdemu.
Zielone koktajle mogą być
wspaniałym wstępem do rozpoczęcia zdrowszego sposobu odżywiania, do
utraty wagi, do polepszenia swojego zdrowia i samopoczucia. Picie
zielonych koktajli to nie dieta z doskoku, warto uczynić to stylem
życia. Jeśli Was przekonałam, to pewnie chcielibyście spróbować.
Zapraszam więc na kilka prostych przepisów.
Podaję
proporcje składników, choć są one orientacyjne i nie trzeba się sztywno
ich trzymać. Jeśli koktajl jest zbyt gęsty, należy dodać nieco więcej
bazy płynnej. Metoda jest ta sama we wszystkich przepisach – zmiksować
najpierw bazę płyną z zieleniną, a następnie dodać resztę składników i
zmiksować ponownie do uzyskania gładkiej konsystencji. Miarka, której
używam, ma 250 ml. Zielenina odmierzana miarką oznacza, że napakowałam
jej do tej miarki dość ciasno.
miarka jarmużu,
pół miarki mango,
ćwiartka miarki borówek,
pół banana,
miarka wody.
miarka szpinaku,
miarka ananasa,
pół awokado,
miarka (do półtorej) niesłodzonej wody kokosowej.
miarka szpinaku,
mały banan,
małe jabłko,
ćwierć łyżeczki karobu lub niesłodzonego kakao,
szczypta cynamonu,
miarka (do półtorej) niesłodzonego mleka migdałowego.
średnia kapusta bok choi (pak choi),
pół banana,
pół miarki mango,
ćwiartka miarki borówek,
miarka (do półtorej) niesłodzonego mleka migdałowego.
miarka jarmużu,
pół banana,
mała gruszka,
ćwiartka miarki borówek,
miarka (do półtorej) niesłodzonego mleka migdałowego.
Koktajl jarmużowy z mango
miarka jarmużu,
pół miarki mango,
ćwiartka miarki borówek,
pół banana,
miarka wody.
Koktajl szpinakowy z ananasem i awokado
miarka szpinaku,
miarka ananasa,
pół awokado,
miarka (do półtorej) niesłodzonej wody kokosowej.
Koktajl szpinakowo-jabłkowy o nucie szarlotki
miarka szpinaku,
mały banan,
małe jabłko,
ćwierć łyżeczki karobu lub niesłodzonego kakao,
szczypta cynamonu,
miarka (do półtorej) niesłodzonego mleka migdałowego.
Koktajl z pak choi i mango
średnia kapusta bok choi (pak choi),
pół banana,
pół miarki mango,
ćwiartka miarki borówek,
miarka (do półtorej) niesłodzonego mleka migdałowego.
Koktajl jarmużowy z gruszką
miarka jarmużu,
pół banana,
mała gruszka,
ćwiartka miarki borówek,
miarka (do półtorej) niesłodzonego mleka migdałowego.
Smacznego i niech moc koktajli będzie z Wami!
Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję!
OdpowiedzUsuńBiegnę zaraz na zakupy i próbuję od jutra - może pomoże 39-letniej matce 2 córek, pracującej na cały etat + jeszcze trochę?
OdpowiedzUsuńMam 2 pytania:
1. czy jakiś połączeń warzyw/owoców/dodatków należy unikać?
2. i takie trochę niemądre, ale: czy wystarczy blender "żyrafa" o mocy 700W? (polecany przez Ciebie ma 900W- przynajmniej takie info znalazłam)?
Z góry bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam
Ania
PS Myślę, że to coś dla mnie, ponieważ mam głupi problem śniadaniowy - wstaję o 6.30, około 7.30 wychodzę z domu, przed wyjściem zupełnie nie mam na nic ochoty, choć lubię jeść i jestem typem skowronka, ale rano mam ogólny jadłowstręt. Potem przychodzę do pracy (umysłowa, siedząca ale stresująca) i około g. 9 dopada mnie wieeelki głód, często zjadam większość przygotowanego jedzenia (sałatka lub kanapki) - ile bym go nie miała i do końca dnia zostaje niewiele.
Jedyne, co rano mi wchodzi, to właśnie koktajle, ale zwykłe owocowe nie sycą na długo...
Kiwi do koktajlu nie polecam - nawet dojrzałe i słodkie gorzknieje po zmiksowaniu.
OdpowiedzUsuńZwykła "żyrafa" zupełnie daje radę.
Dzięki za impuls, pozdrawiam serdecznie
Ania