Moje pierwsze kontakty z polentą nie były obiecujące. Wyjazd na narty do Włoch z wielkimi nadziejami kulinarnymi, okazał się być rewelacyjnym urlopem w sensie sportowym, ale w kulinarnym był porażką. Niestety jedzenie w hotelu było paskudne, jedyne sensowne potrawy jadaliśmy więc w knajpkach na stoku w ciągu dnia.
Pewnego wieczoru podano bladą papkę, która swoim wyglądem nie zachęcała do spróbowania. Gdy przełamałam tę barierę, w myśl zasady "nie oceniaj książki po okładce" i spróbowałam polentę pomyślałam, że nigdy więcej nie wezmę jej do ust.
Do czasu, gdy w magazynach kulinarnych widziałam apetyczne zdjęcia i przepisy na gulasze czy zupy z polentą już raz zastygłą, a potem pokrojoną w kostkę i przesmażoną. Postanowiłam zapomnieć o tamtej papce i przygotować polentę w domu. Niespodziewanie nawet taka ugotowana polenta mi zasmakowała, a jak potem przesmażyłam ją i podałam z gulaszem okazała się moim nowym olśnieniem kulinarnym.
Niemal takim samym olśnieniem był ten przepis znaleziony u Ani. Niniejszym ją ściskam wirtualnie, bo jak się okazało to jest mój ulubiony sposób na wykorzystanie polenty.
Wprawdzie mój przepis jest zupełnie inny, gdyż nie miałam w domu większości składników z przepisu Ani, ale wykorzystałam pomysł posmarowania placka pesto i zapieczenia go z warzywami. W przyszłości zamierzam eksperymentować z różnymi rodzajami pesto, serów i warzyw, dzisiejsza propozycja wynikła tylko z ograniczonej zawartości naszej lodówki. Wyobraźnia jest jednak nieograniczona i nie zawaham się jej użyć. Czego też Wam życzę.
Polenta pieczona z warzywami
2 porcje
120g drobnej kaszki kukurydzianej (u mnie się to po prostu nazywa polentą, choć polenta to danie, a nie składnik)
dwie garści szpinaku
kawałeczek pleśniowego sera (użyłam lokalnego Jervaulx Blue)
2 ząbki czosnku
2-3 łyżki oliwy
mała cukinia
duży pomidor
kilka listków bazylii
sól
pieprz
syrop balsamiczny do dekoracji
Piekarnik nagrzałam do 200 stopni C.
Polentę ugotowałam wg instrukcji producenta i uformowałam placek na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Starałam się wyrównać górę.
Ze szpinaku, sera, 2 łyżek oliwy i pieprzu zrobiłam pesto - wszystko zmiksowałam na gładką masę w robocie kuchennym.
Cukinię pocięłam wzdłuż na wstążki używając obieraczki do warzyw. Usmażyłam al-dente na łyżce oliwy.
Na placku z polenty rozsmarowałam pesto, na górę położyłam wstążki cukinii i kawałki pomidora. Piekłam ok. 20 minut, na ostatnie 3 minuty włączyłam grill.
Po wyjęciu z piekarnika zsunęłam na talerz (polenta nieco się kleiła, szczególnie przy brzegach, więc może warto papier delikatnie posmarować oliwą przed położeniem polenty), położyłam na wierzch listki bazylii i udekorowałam syropem balsamicznym. Można go wykonać w domu poprzez zredukowanie (gotowanie, aż zgęstnieje) dobrego octu balsamicznego z odrobiną cukru.
wygląda cudownie i zachęca do wypróbowania :) mniam!
OdpowiedzUsuńu.
a wiesz,ze ja jakos sie nie umiem do polenty przekonac,w sumie tak dobrze to jeszcze jej nie probowalam,hmmm- sama nie wiem,dlaczego,bo wszelkie kasze lubie-no,nie wiem....moze kiedys....choc nie powiem,bo zaproponowane przez Ciebie danko wyglada bardzo apetycznie....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
nie miałam okazji, by skosztowac polenty. jakoś tak się... nie nadarzyła jeszcze.
OdpowiedzUsuńale Twoją wszamałabym od razu, nie myśląc nawet, co to. tak pięknie i apetycznie wygląda. ;]
Polenta za Mną chodzi..
OdpowiedzUsuńa jednak.. nie warto skreślac niektórych smaków i składników, a dac im kolejną szansę..
OdpowiedzUsuńmniam mniam
OdpowiedzUsuńrewelacyjnie się prezentuje !
danie, które właśnie w tej chwili zjadłabym ze smakiem :)
OdpowiedzUsuńWygląda niesamowicie apetycznie! Lubię polentę, ale wiele osób, w tym mój M, za nią nie przepada...
OdpowiedzUsuńWygląda obłędnie! NIe jadłam jeszcze nigdy polenty, czas kupić tę kaszkę chyba... Twoja wersja, droga Serwusowo, strasznie działa na moje kubki smakowe!
OdpowiedzUsuńTwoja wersja będzie teraz u mnie zrobiona - strasznie mi się podoba! I ogromnie się cieszę, że się z polentą jednak polubiłaś!
OdpowiedzUsuńUściski!
Ja jeszcze nigdy nie próbowałam polenty, ale chciałabym bardzo. Muszę dogłębnie przejrzeć sklepowe półki:)
OdpowiedzUsuńA tymczasem zapraszam Cię do zabawy ;)
http://freckled-thoughts.blogspot.com/2010/08/kalmary-i-to-co-lubie.html
Dobrej nocy!
A ja akurat pierwszy kontakt z polenta, jeszcze w czasach studenckich wspominam bardzo dobrze. Trafilam na fantastyczny przepis, sama nie wiem juz gdzie, na zapiekane z serem zoltym knedliki z polenty obficie skropione maslem. Fantastyczne w smaku i wspaniale pachnace.
OdpowiedzUsuńPrzepisy na wykorzystanie polenty w ramach spodu do pizzy mam w segregatorze do wykorzystania, ale jakos nie wyszlo a z warzywami zaznaczylam sobie w "Kuchnii Wloskiej" i czekaja.
Nie wiem, czy Twoj fantastyczny przepis nie wplynie na decyzje o szybszej realizacji.
Polenta? Si, si!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię i z gulaszami i pokrojoną w kostkę jako dodatek do zupy, szczególnie pomidorowej. A ta Twoja z warzywami baaardzo apetyczna :0)
To blade co jadłaś we Włoszech to mogła być prawdziwa, kasztanowa polenta. Bez akompaniamentu dobrej, słonej, zezłoconej panczety i świeżej rikoty to nie wejdzie. Inne, zdecydowane w smaku dodatki jak na ten przyjkład anszua też będą gadać. Po prostu skleikowana skrobia i jak każda taka potrzebuje solidnego dosmaczenia. Owsianka bez cukru czy soli też smakuje jak powietrze, a sama mieszanina mąki z wodą jak zaprawa tynkarska. (Robię na budowie, to wiem. ;o))
OdpowiedzUsuńLekcja ze smażeniem powinna powiększyć zasób wiedzy nie tylko polentologicznej. Ale o tym może szerzej i rozwleklej napiszę w innym miejscu, w stosowniejszej chwili. ;o)
Co się zaś tyczy Twojej prezentacji to muszę powiedzieć, że z prostej, chłopskiej potrawy zrobiłaś coś naprawdę wykwintnego. Kolorki jak marzenie, a ser pleśniowy, sól, pieprz, czosnek i balsamiko spokojnie przydają smaku.
Ten anonim przed Szalonym to ja, Rafał. Zapomniałem się podpisać :0)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mam przekonania do polenty, ale może dlatego, że nie jadłem dobrej. Na szpinak też kiedyś nie mogłem patrzeć, dopóki we włoskiej restauracji nie zjadłem doprawionego solidnie czosnkiem i gorgonzolą.
OdpowiedzUsuńCzas samemu zrobić kaszkę ową i smak wypróbować.
Dziękuję serdecznie za odwiedziny i komentarze!
OdpowiedzUsuńUlcik, doszłam do wniosku, że mogłam popracować nad stroną wizualną, ale co tam do cholery - pyszne było, a pachniało tak, że mi się rączki trzęsły podczas fotografowania. ;)
Gosiu, ja też bardzo kaszowa, a długo na polentę miałam długie zęby. ;)
Karmelitko, to spróbuj może właśnie od takiej podsmażonej, czy zapiekanej - jest dużo łatwiejsza w odbiorze niż ugotowana papka. ;)
Olciaky, to jak już dojdzie do Ciebie, to mam nadzieję, że coś pokażesz na blogu - fajne ciasta z niej się piecze. :)
Asiejko, myślę, że mało jest niedobrych składników na świecie, po prostu są źle przyrządzone. :)
Doroto, smakuje jeszcze lepiej (muszę się podszkolić w fotografowaniu polenty, z gulaszem mi nie wyszła za piękna ;P).
Paulo, cieszę się. :)
Aniu, zauważyłam, że jest kilka osób i w moim otoczeniu, które za nią nie przepadają. Jadły źle przyrządzoną? My oboje na szczęście lubimy.
Aniu, to spróbuj koniecznie, ciekawa jestem Twojego odbioru. :)
Aniu, szalenie spodobał mi się ten sposób i będę powtarzać. :)
Piegowata, zachęcam do spróbowania. Dziękuję za zaproszenie, w tym samym czasie ktoś inny mnie też zaprosił, więc chyba się nie wywinę. ;)
Thiesso, szczęściaro. ;) Skoro uprzedzeń nie masz, to tym bardziej spróbuj ja tak przyrządzić, a na wierzch daj swoje ulubione składniki. Znając Twój gust i mnie się Twoja wersja spodoba i pewnie wykorzystam ją. :)
Rafale, poznaję Cię po specyficznych buźkach. A jak napisałeś, że lubisz polentę, to już na pewno wiedziałam, że to Ty. :))
Szalony, to mogła być ta prawdziwa kasztanowa i wiem z relacji chyba Mai z Włoszczyzny, że jej też nie smakowała. Znaczy może być nijaka...
Ojcze Dyrektorze, witaj w moich skromnych progach (nie spodziewałam się, że kiedykolwiek wypowiem te słowa, hi, hi). Przekonaj się, bo warto, zacznij właśnie od takiego sposobu, bo moim zdaniem jest najsmaczniejszy. :)
Pozdrawiam wszystkich i życzę spokojnego wieczoru!
Piękna !!! Smakowita !!!
OdpowiedzUsuńIvon, dziękuję bardzo za odwiedziny i komentarz. :) Zachęcam do tej polenty, bo jak widać cieszy się złą sławą, a nie zasłużyła na to. ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo lubie - cieszy podniebienie i oko!
OdpowiedzUsuńDzięki, Arek! :)
OdpowiedzUsuń