2 października 2010

Nie marnuję!




Nie znoszę marnować jedzenia, a już szczególnie uczulona jestem na marnowanie mięsa, o czym pisałam tutaj. Nawet pomijając fakt zagrożenia dla środowiska, jakie generuje duża ilość odpadów, wyrzucanie jedzenia jest po prostu nieuzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia. To tak jakbym z portfela wyciągnęła banknot i przepuściła go przez zniszczarkę.

Często więc staram się tak komponować posiłki, aby zużyć np. podeschnięte kawałki sera, czy lekko zwiędnięte warzywa, które być może nie będą się świetnie prezentować na kanapce, ale uduszone w jakimś daniu świetnie się sprawdza.

Po upieczeniu nogi czy łopatki jagnięcej, które ważą ok. 2 kg często zostają nam resztki – po prostu nie mamy ochoty jeść trzeci dzień z rzędu tego samego mięsa. Pakuje je wiec do woreczków i zamrażam. Tym sposobem nazbierało mi się pół kilograma mięsa, które wykorzystałam do nadziania pierogów.

Przyznam nieskromnie, że to były moje pierwsze własnoręcznie wykonane pierogi z mięsem i najlepsze jakie jadłam. Dlaczego dopiero teraz je zrobiłam? Bo mięsne pierogi nigdy mi za bardzo nie smakowały. Dziś już wiem dlaczego – po prostu nigdy farsz nie trafił całkowicie w mój gust. Do dnia, kiedy sama go przygotowałam.

Dziś podam także przepis, który krąży w sieci od ładnych paru lat, a którym podzieliła się Fettinia, za co szeregi pierogujących pozostają jej wdzięczne – przepis na miękkie, elastyczne ciasto na pierogi z użyciem maślanki.





Pierogi z jagnięciną

ok. 40 sztuk


Na ciasto:

500g mąki pszennej
ok. 300-500ml maślanki

To są orientacyjne proporcje, zależą od gęstości maślanki, od tego ile maka jej zabierze. Zawsze mam przy sobie więcej maślanki i więcej mąki, abym mogla dodać każdej z nich, jeśli ciasto będzie zbyt suche, lub zbyt lepiące. Oba składniki należy połączyć ze sobą i wyrobić kule ciasta. Jest ono elastyczne, łatwo się wałkuje, dobrze lepi i pierogi się nie rozwalają. Fetti – moje wyrazy wdzięczności!

Na farsz:


ok. 500g pieczonego/gotowanego mięsa (miałam części nogi i łopatki jagnięcej, dość tłuste oraz kawałeczek wołowiny z rosołu)
140g wędzonego boczku (użyłam włoskiej pancetty, pokrojonej w kostkę)
duża biała cebula, obrana i pokrojona w kostkę
3-4 łyżki masła
garść grzybów suszonych
2 gałązki rozmarynu
filiżanka bulionu warzywnego (opcjonalnie)
sól
świeżo zmielony czarny pieprz

Grzyby namoczyłam w filiżance wody i odcisnęłam, zachowując wodę z moczenia.

Na suchej patelni podsmażyłam boczek, przełożyłam go do miseczki, na te sama patelnie dodałam masło i przesmażyłam w nim cebulę wraz z całymi gałązkami rozmarynu – zaromatyzował on tłuszcz. Gdy cebula zmiękła, usunęłam rozmaryn.

Mięso, boczek, grzyby i cebulę zmieliłam maszynka do mielenia mięsa i do masy dodałam całą wodę spod moczenia grzybów. Farsz był nadal lekko suchy, wiec dodałam pół filiżanki bulionu warzywnego. Farsz miał być zbity i dość lepiący, a nie sypki, w zależności od rodzaju mięsa można dodać więcej lub mniej bulionu. Doprawiłam solą i pieprzem.

Ciasto wałkowałam, wykrajałam filiżanką krążki, nadziewałam szczodrze farszem. Gotowe pierogi ugotowałam i podałam z cebulą najpierw podsmażoną na maśle, a potem uduszoną w bulionie wołowym. Całość posypałam świeżą natką pietruszki.

(źródło niemarnuje.pl)

19 komentarzy:

  1. Ha, niemarnowanie popieram w całej rozciągłości. U nas dziś będzie makaron resztkowy ;) A pierogi mięsne też mi nigdy nie podchodziły. U Ciebie podoba mi się mieszanka mięs i te grzyby + rozmaryn.

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniałe.
    pomysłowe.
    naprawdę zmysłowe...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja również nie lubię marnować jedzenia. i póki co wychodzi mi to całkiem nieźle. ale czasem załamuję ręce kiedy w czeluściach lodówki odkrywam jakiś produkt o którym zapomniałam, a ten nadaje się niestety tylko do wyrzucenia. dlatego staram się kupować tylko to co niezbędne w danym momencie i nie chomikować "na zaś".
    pierożki śliczne. ja mięsnych nigdy nie lubiłam i się nie polubię;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie lubię jedzenia marnować...
    Pierogi wspaniale wyglądają a ciasto z maślanką bardzo mnie zaciekawiło :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie cierpie marnowac jedzenia, choc niestety zdarza mi sie ostatnio.

    Pierogi z jagniecina sa swietne i bardzo smaczne.

    Tylko ciasto robie inne, bo z woda mineralna gazowana albo mlekiem i klarowanym maslem. Wiem, wiem jestem w niemaslankowej mniejszosci...sorry wodzu ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Takiego przepisu na pierogi z maslanka jeszcze nie znalam. No a teraz juz dzieki Tobie wiem, ze na pewno je wyprobuje :) Swoja droga zjadlabym dzis na obiad takiego jednego pierozka... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz co, robisz naprawdę dobrą rzecz. Stważasz sytuację gdzie niemarnowanie jedzenia kojarzy się z pysznym daniem, ładnym widokiem na talerzu, przyjemną chwilą... To chyba najlepszy sposób by w ludziach wyrobić dobre nawyki. Pokazać im, że robienie czegoś mądrego jest cool. Brawo. :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie jak są pierogi z rozmaitym nadzieniem, to najczęściej wlaśnie takie trochę wymiatanie lodówki ;) Za to mięsne pierogi to zawsze i wszędzie, a reszta rodziny dla odmiany nie przepada...

    OdpowiedzUsuń
  9. A właśnie, że marnujesz! Siebie w tym nudnym ofisie...

    Jest jeden, za to ogromny plus obecnego kryzysu, który niedługo tak przywali w twarz mojej wsi, że nawet nie będzie ostatniego, żeby zgasił światło. Ten plus to oszczędność i gospodarność właśnie. I nie tylko, a przede wszystkim w kuchni, bo w kuchni się gospodarka zaczyna.

    Inicjatywę nie marnowania jedzenia popieram w całej rozciągłości, nawet kosztem moich snobistycznych fanaberii. Zresztą już mnie ktoś ganił za jedzenie serów z pleśnią.

    A mięso z lamy do farszu wręcz idealnie się nadaje: łopatka i gicz są tłuściutkie jak trzeba, w rezultacie dając miękki, aromatyczny forcemeat. Zresztą to siekaną jagnięcinę właśnie przywlekli do Europy Tatarzy, a nasi, z biedy zapewnie, wykombinowali mieszankę wieprzowo-wołową.

    Maślankowe ciasto na pierogi od Fetti też przerabiałem i polecam szczególnie początkującym wałkowniczkom, sparaliżowanych strachem przed nabawieniem się odcisków. Bardzo miękkie i elastyczne.

    To pisałem ja, wykorzystujący resztki ciasta kruchego do jabłecznej tarty. Właśnie stygnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podoba mi się przepis na ciasto pierogowe. Maślanka? Uwielbiam!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bez względu na wszystko, pierogów z mięsem bardzo nie lubię i chyba nigdy się nie przekonam. Co nie zmienia faktu, że Twoje bardzo apetycznie się prezentują. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Podziwiam efekt i popieram ideę nie marnowania jedzenia. Do ciasta fetti ciągle się przymierzam. Śliczne pierogi:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie cierpię marnotrawstwa, i też już na ten temat pisałam - niestety mieszkamy w kraju, gdzie mnóstwo jedzenia się marnuje, ponad 1/3!
    To jeden z powodów, dla których tak lubię Nigellę - ona też potępia marnotrawstwo i w ostatniej książce sporo o tym pisze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobrze nadziane pierogi to jest to :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nieeee no Karolina .... No to jest cois ponizej pasa! Ja pierogow z miesem to juz chyba z rok nie jadlem a twije wygladaja jak niebo w gebie...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciesze sie bardzo, ze popieracie idee niemarnowania jedzenia. :) Dziekuje za wszystkie pochlebne slowa!

    Ptasiu, mnie tez nie podchodzily, poki sobie sama nie zrobilam farszu. A i marza mi sie pielmieni z wyplywajacym rosolem ze srodka...

    Karmelitko, staralam sie. ;)

    Panno Malwinno, ja mam tendencje do chomikowania, ale na szczescie suchych czy puszkowych produktow. A to pewnie dlatego, ze na zakupy jezdze raz w tygodniu i musze miec zapasy niektorych produktow.

    Grazyno, ciasto jest latwe w produkcji, ale ma nieco inna, bardziej kleista konstencje po ugotowaniu niz tradycyjne. Ale warto sprobowac, aby sobie wyrobic poglad. ;)

    Magdo, juz Ci pisalam czemu robie to maslankowe. Ale teraz gdy mam maszynke do makaronu sprobuje Twojej wersji z woda mineralna i klarowanym maslem - bardzo chetnie!

    Majko, zapewniam Cie, ze na jednym pierozku nie da sie poprzestac. ;)

    Poswix, fajnie, ze to zauwazylas - to przerabianie resztek na cos atrakcyjnego, taki byl moj zamysl. :)

    Arven, ja bym chetnie robila czesciej pierogi, wlasnie w ramach wymiatania lodowki - z roznymi nadzieniami. Ale przyznaje bez bicia - nie chce mi sie! ;)

    Szalony, nie dobijaj mnie. ;) Tarcioche chyba widzialam na FB, calkiem urodziwa i swietna forma utylizacji resztek ciasta. Tez bym tak chciala. ;)

    Praline, tyle, ze w smaku jej nie czuc. Ale jak napisal Szalony - dla poczatkujacych, ktorzy boja sie walkowania jest OK. :)

    Zaytoon, tym bardziej dziekuje za komplement!

    Lidko, ciekawa jestem, czy Tobie to ciasto sie spodoba...

    Aniu, wiesz co mi sie podoba w angielskich magazynach kulinarnych? Ze podaja czesto co mozna zrobic z reszta skladnikow nie wykorzystanych w calosci w podanych przez nich przepisach. Np. pol sloika pesto, oliwek, resztki serow itp. Wiadomo, ze czesc sprzedawana jest w duzych opakowaniach, w ktorych jakies resztki zostaja...

    Turlaczku, ja chyba lubie wszystkie pierogi. :)

    Arku, zrob sobie. Ty nie zrobisz?! ;)

    Pozdrawiam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Wyglądają wspaniale i z całą rozciągłością popieram wykorzystywanie żywności na różne sposoby!

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)