25 listopada 2010

Najlepsza wodzionka na świecie!



I zimą nie zmarzniecie. Wybaczcie te rymy, ale akurat gdy wzięła mnie ochota na tę zupę i jechałam do domu ze świeżo zakupioną oliwą zaczęła się pierwsza tej jesieni zamieć śnieżna. I wtedy pomyślałam, że ta rozgrzewająca i prosta w przygotowaniu zupa jest strzałem w dziesiątkę. Po takiej ilości czosnku, chilli i świeżej natki pietruszki żadne przeziębienie nie powinno nam być straszne.

Podejrzewam, że w większości zakątków całego świata ludzie mają swoje sposoby na wykorzystanie czerstwego pieczywa. Muszę przyznać, że za typową śląską wodzionką nie przepadam, chyba, że jest w wersji lux - na chudym rosole, z grzaneczkami usmażonymi na maśle. Stąd pomysł na zrobienie włoskiej wersji tej zupy przyjęłam z wielkim entuzjazmem. Przepis w Galerii Potraw podała w zeszłym roku Jo.hanna (zajrzyjcie do niego, bo mój jest ciut inny) i od tamtego czasu ta zupa regularnie gości na naszym stole, szczególnie jesienią i zimą. Choć letnia też jest ciekawa, (jeśli ktoś uznaje inne zupy niż gorące) i równie dobrze smakuje gdy temperatury są ciut wyższe.

Jeszcze tylko na koniec dodam, że używałam do niej trzech różnych gatunków sera, uzyskując za każdym inny posmak, co jest niewątpliwym atutem tej zupy. Nie nudzi mi się ona, gdy gama smaków zróżnicowana jest dzięki parmezanowi, pecorino czy grana padano. Możecie również bawić się proporcjami chleba i bulionu - w zależności jak gęstą chcecie zupę. U mnie na zdjęciu dość gęsta, bo obiad miał być jednodaniowy.


Pancotto - włoska zupa z chleba


2-3 porcje


kawałek czerstwej bagietki (generalnie ma być pieczywo dobrej jakości, które się nie zamieni w papkę podczas gotowania, ja miałam bagietkę na zakwasie) - tak na ok. 6-8 kromeczek o grubości 1cm
szczodry chlust oliwy dobrej jakości (ma być tyle, aby chleb nią namókł)
4 duże ząbki czosnku, obrane
duża garść natki pietruszki
1 czerwona chilli
ok. 1l bulionu warzywnego
2-3 łyżki startego parmezanu, grana padano lub pecorino do posypania

Bagietkę potraktowałam malakserem, do uzyskania sporych okruchów.

Czosnek, papryczkę oraz większość pietruszki drobno posiekałam.

W rondlu rozgrzałam oliwę i wrzuciłam do niej okruchy chleba, smażyłam kilka minut i dodałam czosnek wraz z pietruszką i chilli. Smażyłam jeszcze przez ok. 2 minuty (okruchy powinny być złociste i chrupiące) i zalałam gorącym bulionem. Gotowałam na małym ogniu przez ok. 5 minut.

Rozlałam do miseczek, posypałam resztą pietruszki i serem.

P.S. Dziękuję bardzo za cierpliwość i mam nadzieję, że po tej krótkiej przerwie spowodowanej moją wizytą w rodzinnym domu wrócę do bardziej regularnych wpisów.

20 komentarzy:

  1. nie robiłam .. czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas tez dzisiaj był pierwszy śnieg, a jak spadnie śnieg, to dla mnie znak, że czas na zapiekanki z serem, raclette albo tartiflette. A wodzianki jeszcze nigdy nie jadłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietna wloska wodzionka doprawdy, calkiem do mnie przemawia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie robiłam jeszcze tej zupy, choć jest na mojej liście, a skoro ty zachwalasz to na bank się pojawi. Czego bym "od Ciebie" nie próbowała to same smakołyki wychodzą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No widzisz, w Tychach tez wlasnie byl 1 snieg :)

    I wiesz, z tym sosem HP BBQ Spicy trafilas wielokrotnie w 10. Dobrze ze namierzylem sklepik w necie gdzie go maja bo chyba bym zlozyl u Ciebie zlecenie stale.

    O serach nie mowie bo ten z cebula mnie rozlozyl rowno.

    Kiedy znowu bedziesz :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nigdy nie jadłem, ale jeśli będę musiał to będzie to Twoja wersja zamiast śląskiej: chliba kromka i wody szklonka :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm... Przeczytałam tytuł i od razu w głowie rozbrzmiał mi słynny występ dwóch nastolatków w 'Mam Talent'... No ale, o czym innym miałam! ;) Jako że pieczywo to mój ulubiony składnik pokarmowy, to i zupa głównie z chleba się skladająca jest czymś dla mnie idealnym. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mmm wodzionka, suchy chlib i wody szklonka.
    Bardzo przyjemna :0)
    To pisałem ja, Rafał.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie wodzianka kojarzy się ze swojską babcią. Upichcona na piecu węglowym. Jak byłam mała i wstawałam baardzo wcześnie, na kanale regionalnym szła lista szlagierów z "wodzionką" na czele i ilustracyjnym 'teledyskiem' :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Serwusowa, twoje zupy zawsze do mnie przamawiają. O ile o wodzionce myslalam jako o ubogim krewnym porzadnej zupy, Twoja na mnie zadziałała serio. Chyba się skuszę pewnego jesiennego dnia...

    OdpowiedzUsuń
  11. Super wodzianka, zachciało mi się normalnie takiej, ale w domu ani kawałka przyzwoitego chleba nie ma, bo nie mam czasu teraz piec, nawet się nie przyznam do tego co tam w szafce siedzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Taką wodzionkę u-wiel-biam :) Na dodanie chili nie wpadłam, świetny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  13. Widziałam tę zupę gdzieś ostatnio, chyba u Jamiego Olivera. Czeka w kolejce do zrobienia. Wodzionka, hehe. Uwielbiam Twoje wpisy :) fajnie, że już wróciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziekuje slicznie za odwiedziny i komentarze. :)

    Ciesze sie, ze wrocilam do gotowania i blogowania i ze zupa przypadla Wam do gustu. Goraco ja polecam na zimowe wieczory - u Was pewnie tez juz zimno? U mnie od wczoraj spadlo dodatkowe 15cm sniegu.

    Jak bedziecie robic, to eksperyentujcie z serami - za kazdym razem bedziecie miec w talerzu nieco inna zupe. :)

    Dziekuje za wszystkie mile slowa. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. oj... dawno nie jadłam, dzięki za przypomnienie. Ide robić, a co!

    OdpowiedzUsuń
  16. hehe... już gotowa!!! własnie wsuwam, pierwszy raz z parmezanem REWELKA

    OdpowiedzUsuń
  17. Heh, szybka jestes. :) Ciesze sie, ze smakowalo. Ja tez lubie z pecorino. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. wczoraj też gotowałam zupę na przeziębienie - czosnek i chilli - wyszła wyborna!

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)