Rok temu jeszcze się wahałam, dziś z perspektywy roku myślę, że warto mieć swoje miejsce w sieci. Nie ukrywam, że każdy nowy fan, każdy komentarz, odwiedziny na blogu, mail z konstruktywną krytyką, czy z podziękowaniami za to, że mój blog jest odskocznią od codziennych problemów cieszą mnie ogromnie. Cieszą nowe znajomości, te mailowe, ale także te które zacieśniły się dzięki blogowaniu i przełożyły na znajomość w realnym życiu. Cieszą prezenty od innych blogerek czy czytelników, cieszy mnie możliwość obdarowywania innych. Cieszy mnie blogowanie samo w sobie. Tworzenie tego bloga, jeśli trafiałby w próżnię nie przyniosłoby radości. Za to wszystko wszystkim Wam i każdemu z osobna serdecznie dziękuję. I zapraszam na gorącą zupę.
Zaczęłam od zupy pomidorowej, którą uwielbiam, także dlatego, że można ugotować dziesiątki jej różnych wersji. I czymże miałabym Was dziś ugościć w tym rocznicowym wpisie jeśli nie pomidorówką? Aromatyczną, pikantną, z orientalną nutą, idealną na zimę.

Pikantna zupa pomidorowa z mlekiem kokosowym
4 porcje
2 szalotki, obrane i drobno pokrojone
2 łyżki oleju z orzechów ziemnych
4 ząbki czosnku, obrane, drobno posiekane
ok. 2.5cm kawałek świeżego imbiru, obranego i drobno posiekanego
1 czerwona chilli, pozbawiona pestek (lub z pestkami jeśli chcecie bardzo ostrą zupę) i drobno posiekana
1/4 łyżeczki kurkumy
1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
1/4 łyżeczki mielonego kuminu
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
1/2 łyżeczki garam masali
2x400ml puszki krojonych pomidorów
ok. 800ml bulionu warzywnego
ok. 150ml mleka kokosowego
sól
Na oleju przesmażyłam szalotki, aż były zeszklone. Dodałam czosnek, chilli i imbir i smażyłam minutę. Następnie dodałam wszystkie przyprawy, oprócz soli i smażyłam ok. pół minuty. Dorzuciłam pomidory, dolałam bulion, przykryłam i zagotowałam.
Po ok. 15 minutach zdjęłam z ognia i zmiksowałam ręcznym mikserem, aż zupa była gładka. Doprawiłam solą. 3/4 mleka kokosowego wymieszałam w kubku z gorącą zupą i wlałam do garnka.
Rozlałam zupę do miseczek i dodałam resztę mleka kokosowego na górę. Idealnie pasuje świeża kolendra do posypania, ale w lokalnych delikatesach akurat jej zabrakło. Jeśli chcę aby zupa była bardziej sycąca, serwuję ją z ryżem basmati lub chińskimi nudlami jajecznymi. Czasem po prostu piję ją z kubka zagryzając chlebem naan.
Naprawdę dopiero rok? A ja myślałam, że Cię tu dłużej czytam. No to gratuluję :)! Oby wiele rocznic przed Tobą!
OdpowiedzUsuńPS. A co do Srynek, to ja też nie obchodzę :)
Zupka pierwszej klasy, tym bardziej, że pomidorowa to moja ulubiona:)
OdpowiedzUsuńŻyczę kolejnych, równie udanych lat blogowania:)
Pozdrawiam:)
Karolina, zupa cudowna!
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dalszego równie owocnego blogowania:)
Pozdrowienia
PS. A do walentynek mam taki sam stosunek jak Ty.
Ja nie obchodzę, ale lubię. Mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńKolejnych lat w sieci!
Zupa cymes :)
Gratuluję rocznicy i życzę jeszcze wielu takich rocznic:-)
OdpowiedzUsuńA przedwczoraj jadłam rabarbar z Yorkshire i myślałam o Tobie:-)
Walentynki są dla nastolatek i dla handlu - bo:
OdpowiedzUsuń1) jest impuls by zmienić dekoracje ze świątecznych
2) jest możliwość by sprzedać więcej, tzn. powiedzieć ludziom, że powinni kupować, bo jak to bez prezentów, kwiatów czy kolacji w knajpie w tym dniu?
dlatego ja walę-tynki
a Tobie Karolino życzę wielu, wielu lat blogowania; dopiero rok - niewiarygodne, dałabym sobie rękę uciąć że jesteś dłużej, tym bardziej, że jesteś ważną częścią [mojej] blogosfery
Gratulacje z okazji rocznicy! :)
OdpowiedzUsuńCzuję się ugoszczona :) zwłaszcza, że jest to danie, które z małą modyfikacją mogę zjeść także ja, będąc na diecie :).
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś w sieci, bo zaglądam tu z wielką przyjemnością.
Gratuluję rocznicy, życzę wielu następnych :)
Gratulacje rocznicowe! - b sie ciesze ze sie zdecydowalas zajac "swoje miejsce w sieci". A zupa zdecydowanie w moim klimacie. :)
OdpowiedzUsuńMy Ci dziękujemy, że tu jesteś! Kolejnych rocznicowych walentynek ;)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś też pomidorówka, ale nie taka 'ŁAŁ' ;)
Gratulacje z okazji 1-wszego roczku :) Stanowczo nie trafiłaś w próżnię. Gdy tylko mam chwilkę, siadam do lapka i czytam sobie Twoje wpisy, inspirując się, a czasem stosując dokładnie. Wielkie dzięki że stworzyłaś takie smaczne miejsce :)
OdpowiedzUsuńA pomidorowa z indyjskim akcentem to chyba moja ulubiona. Rzadko jest u mnie "zwykła" jej wersja, zwykle właśnie coś w tym klimacie :)
to dzisiaj walentynki? Zapomnialam.
OdpowiedzUsuńTo juz rok twoich zmyslow w kuchni? Ale ten czas leci etc. Wszystkiego najlepszego. PS: sery, niestety, sie skonczyly. Wszystkich serdecznie zalujemy, bo byly jedyne w swoim rodzaju.
Gratuluje roczku! i życze kolejnych 100:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę,że jednak sie zdecydowałaś na blog :) Forum to jednak za mało, za mało człowieka, słów... Dla mnie przynajmniej :) PIekne zupisko! Ja z Twych pomidorowych szczególnie ciepło wspominam tę ostrą z makaronem (co Ci luby robił), robiłam ją wiele razy i nigdy się nie zawiodłam.
OdpowiedzUsuńWszystkiego słitaśnego! :)))
Ostro obchodzisz pierwsze urodziny bloga! Ale smacznie, smacznie... I widzę, że nie jestem jedyną, której nie chce się wierzyć, że to dopiero rok, kiedy się pojawiłaś w Blogosferze! :)
OdpowiedzUsuńWalentynki. Hmm... Nie obchodzę. "Walę tynki". Słyszałam też opcję "walę drinki". Ale to chyba nie bardzo w najbliższym czasie.
Pozdrawiam! :)
Karolino,
OdpowiedzUsuńDopiero rok? Wydawało mi się, że dużo dłużej. Gratuluję rocznicy!
I niech następne lata będą równie owocne, wszystkiego dobrego!:-)
Lubię takie pomidorowe inaczej, bardzo mi się ta Twoja podoba:)
Co do walentynek, mamy takie samo zdanie.
Pozdrawiam ciepło!
Ojej mi też wydawało sie, że to już dłużej! Wszystko u Ciebie jest takie dopracowane i eleganckie, niemożliwe, że doszłaś do takiej wprawy przez dwanaście miesięcy.
OdpowiedzUsuńGratuluję bloga i zupy, bo pomidorowa dla mnie też jest zawsze popisem kretywności :)
gratuluję! a zupą oczywiście się wirtualnie poczęstuję :)
OdpowiedzUsuńpyszny to był rok. cieszę się, że dzielisz się z nami smakami.
OdpowiedzUsuńa pomidorowa.. najulubieńsza zupa.
Dziękuję Wam WSZYSTKIM za życzliwe komentarze i życzenia. Bardzo to miłe. :) Cieszę się, że tu bywacie, że kogoś zainspirowałam, że uważacie, że to dobre miejsce w blogosferze.
OdpowiedzUsuńTak, to dopiero rok. :)
Do zrobienia zupy gorąco zachęcam, mało roboty, a bardzo ciekawy smak. No i miła odmiana od takich tradycyjnych pomidorówek.
Aniu, o rabarbarze z Yorkshire doczytałam u Ciebie na blogu - fajny ten deser wybrałaś, też pewnie bym to wzięła. :)
Nino, też uważam, że to święto napędzane przez handlowców. ;)
Mayu, cieszę się, że poznałaś sery z Yorkshire i że Ci zasmakowały. :)
Aniu, ta pomidorówka na ostro z kaparami i oliwkami to jest jedna z naszych ulubionych. :)
BARDZO DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM I SERDECZNIE POZDRAWIAM! W kolejnym roku postaram się jeszcze bardziej.
☺☺☺
Witaj,
OdpowiedzUsuńpo zmianach blog jest jeszcze lepszy, przejrzysty, łatwiejszy do czytania. Super, oby tak dalej!
Witaj, At! Dziekuje bardzo! :)
OdpowiedzUsuń