Też nie możecie się oprzeć wrażeniu, że dawno tu nie było risotto? Sprawdziłam - ostatnio we wrześniu, dacie wiarę? Oczywiście na blogu, nie w naszej kuchni. Po prostu opuściłam się z dokumentacją tego dania, ale mam dobrą wymówkę. Kiedy czeka gorące w miseczce, trudno mi się skupić na fotografowaniu.
Risotto-maniakom takim jak ja, a jeszcze bardziej tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z tym daniem polecam dzisiejsze. Łączy w sobie klasyczne smaki, wydaje mi się być jednym z prostszych do wykonania, dla mnie to świetne zimowe risotto, gdy do sezonu na świeże szparagi, groszek czy cukinie zostało jeszcze trochę czasu.
Przepis zaimprowizowany przeze mnie, jeśli macie ochotę część łososia można dodać do gorącego ryżu przed podaniem i wymieszać. Ja wolę nieugotowane kawałki wędzonej ryby na wierzchu. Zapraszam i życzę smacznego!
Risotto z porem i wędzonym łososiem
2 duże porcje
ok. 25 g masła
1 por, część biała i jasnozielona, pokrojony na półplasterki
ok. 200g ryżu arborio (lub innego do risotto np. carnaroli)
ok. 150 ml wytrawnego białego wina
skórka otarta i sok wyciśnięty z połowy cytryny
ok. 1l bulionu warzywnego
ok. 250g wędzonego łososia, pokrojonego w paseczki
kilka łyżek posiekanego koperku
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
Bulion tradycyjnie ma być gorący, więc trzymałam go ciągle na małym ogniu.
Na połowie masła usmażyłam pora, aż był zeszklony. Następnie dodałam ryż i wymieszałam dokładnie, aby pokrył się tłuszczem. Smażyłam do momentu, aż zaczął robić się przeźroczysty i dodałam wino sok i skórkę z cytryny. Mieszając cały czas i gdy wino wyparowało dodałam chochelkę bulionu.
Ciągle mieszając, dodawałam kolejne chochelki bulionu, jedna po jednej, czekając, aż każda zostanie wchłonięta przez ryż, przed dodaniem następnej. Trwało to ok. 15 minut. Ryż ma być al dente, stawiać lekki opór zębom, a skrobia wydobyta z niego dzięki takiemu gotowaniu ma zagęścić całe danie.
Odstawiłam z ognia, doprawiłam pieprzem (soli nie potrzebowałam, bo bulion był wystarczająco słony), dodałam resztę masła, wymieszałam i odstawiłam na minutę.
Serwowałam z kawałkami łososia i koperkiem na wierzchu.
lubimy risotta :) Piękne zdjęcie!Zapraszamy do nas :D
OdpowiedzUsuńrisotto u mnie w kuchni gości równie często i równie rzadko mam okazję je sfotografować (z tych samych przyczyn co Ty ;) )
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa propozycja, bo łososia i pory to lubimy u nas i to bardzo!
urocza z Ciebie maniaczka.. :-)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam risotto. Wspaniały pomysł na tego łososia.
OdpowiedzUsuńTeż jestem maniaczką risotta, a podobna wersja często ratuje nam obiad, gdy nie ma czasu na nic innego :)
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście, risotto dawno tu nie było, ale ja pamiętam, że u Ciebie zawsze w piątki się pojawia, tak?
OdpowiedzUsuńDzisiejsza wersja bardzo, bardzo MNIAM!
Bardzo sie ciesze ze nadrobilas haniebne zaniedbanie w sprawie risotta! :) Twoje wyglada b profesjonalnie, i Lososiem... Zawsze chetnie. :)
OdpowiedzUsuńTakie risotto wprost uwielbiam - polaczenie smakow lososia i pora jest jedna z moich ulubionych kuchennych kombinacji.
OdpowiedzUsuńPor z łososiem super się komponuje. A takiego risotto jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńJa nie jadłam od października, więc też powoli zbliża się pora. Bardzo fajny pomysł w łosośkiem (i też wolę łososia na wierzchu).
OdpowiedzUsuńRisotto jadłam raz w życiu, jesienią chyba. Dość to dziwne - zważywszy na fakt, że naprawdę mi posmakowało. Chętnie znów zaprosiłabym je do mojej kuchni. Twoje wygląda apetycznie, szczególnie z owym oszałamiająco różowym w swej wędzoności łososiem. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Uwielbiam risotto w każdej wersji - z łososiem na wierzchu wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńI popatrzyłam, przeczytałam, sobie smaki wyobraziłam i bardzo pożałowałam, że tak rzadko risotto robię :) skorzystam wkrótce z Twojej propozycji :)
OdpowiedzUsuńTeż wczoraj miałem ryżoto, ale nie takie ładne, jak Twoje. Może nawet nie powinienem pisać, z czego się składało, w każdym bądź razie chińskie tejkałeje sobie odpuszczam do czasu, kiedy nauczą się karmić LUDZI, a nie paść białą, szemraną chołotę, której wszystko jedno, co wpadnie do kartonika, bo do hery z podłym boozem i tak podejdzie.
OdpowiedzUsuńAle ale... Masełko, por - jak najbardziej tak i chciałbym tutaj, jeśli mogę, gorąco namawiać smakoszy do smażenia na maśle, bo... (tu nie spodziewać się pseudonaukowych wywodów nt. wyższości jednego tłuszczu nad drugim) ... uwielbiam zapach smażonego masła! O smaku nie wspomnę, bo się z mlecznych kultur wywodzę.
Wykrywaczu Smaku, zaproszenie już raz dostałam na tym blogu, skoro nie skorzystałam, to znaczy, że nie chcę. Dziękuję za zaproszenie, ale każde kolejne uznam jako spam i wykasuję.
OdpowiedzUsuńEve, no bo naprawdę trudno się skupić, no i risotto nie powinno czekać na smakosza. ;)
Asiejko, dziękuję! Moje biodra się nie cieszą zbytnio. ;)
Ag Pe, klasyczne połączenie podejrzane w wielu książkach kucharskich. :)
Tilianaro, ja z kolei zostawiam risotto na wieczór kiedy mam czas i mogę się relaksować. :)
Aniu, bywało w piątki bardzo często, ale teraz mamy inny grafik, wszystko do góry nogami, więc robię jak mam nieco wolnego czasu. :)
Arku, kajam się i gdy tylko wiosna nastanie będzie więcej. Ale przed wiosną może jeszcze jedno ulubione, zimowe. :)
Maggie, ja też bardzo lubię połączenie łososia z porem - taka świeża ryba zapieczona na porze z winem - miodzio. :)
Turlaczku, pora nadrobić. ;)
Magda, ten łosoś mi lepiej na wierzchu też ostatnio wchodzi w jajecznicy, jakoś znielubiłam takiego ugotowanego. Znając mnie, może być to chwilowe. ;)
Zaytoon, ten różowy, soczysty łosoś tak kusił, że bałam się, że zniknie zanim ugotuję risotto. ;)
Kasiu, ja też w każdej postaci dobre risotto mogę często, oj często. ;)
Amarantko, nie ma co żałować, a gotować, gotować. ;)
Szalony, o ja też uwielbiam smak i zapach masła. No i pieprzyć take awaye. Mnie wyzwolić od nich ostatecznie pomoże mam nadzieję, fermentowana czarna fasola, którą dostałam od Dominiki (siostry mojej) i przepis, który dostałam od Magdy (Tasty Colours). Jedyne danie, którego nie byłam w stanie ogarnąć, a które lubię - beef & black been. ;>
Pozdrowienia i podziękowania za odwiedziny i komentarze dla wszystkich, a jutro zapraszam na rocznicowy post. :)
Miłej niedzieli!
Witaj Karolino, podczytuje od jakiegos czasu ze smakiem Twoj blog :-). Nigdy nie gotowalam risotta ale po ujrzeniu Twego przepisu wreszcie przyszla kryska na matyska :-). Mam jedno pytanie, czy mozna zastapic biale wino czyms innym, a jesli tak to co bys doradzila, aby bylo bardziej kids-friendly ? Pozdrawiam. Kinga
OdpowiedzUsuńWitaj Kingo,
OdpowiedzUsuńW zasadzie wino w całości odparowuje, pozostawiając jedynie wytrawny posmak. Przy takiej temperaturze (w fazie dodania wina gaz pod naczyniem, w którym gotuje się risotto powinien być duży) i czasie gotowania (zanim dodasz bulion, wino ma być całkowicie odparowane) wszystkie procenty z alkoholu powinny się ulotnić. Takoż podczas kolejnego kwadransa gotowania. We Włoszech podaje się risotto dzieciom i nikt tego nie demonizuje. Dla pewności może kup bardzo słabe stołowe wino? W innym przypadku doprawdy nie wiem co mam doradzić.
Cieszę się, że się zdecydowałaś - to pyszne danie. :) Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu.
Pozdrawiam serdecznie!
K.