Troszkę późno wystartowałam z dynią w tym roku, ale pierwsze danie, które przygotowałam wynagrodziło mi te chwile oczekiwania na otwarcie sezonu. Zawsze gdy przygotowuję nowe danie z użyciem pieczonej dyni wydaje mi się za każdym razem, że TO jest właśnie to najlepsze, ulubione. Aż do następnego dania... Tak było i tym razem, kiedy upiekłam tę dynię, wykorzystując nieco zmieniony przeze mnie przepis z miesięcznika "Olive", wydanie z marca 2007. W dodatku pierwsza w tym roku dynia piżmowa (moja ulubiona odmiana, bardzo popularna i łatwo dostępna w UK) zaskoczyła mnie po przepołowieniu dyniowym sercem. Jestem zakochana w tym warzywie.
Dynia piżmowa pieczona z warzywami i kozim serem
2 porcje
1 dynia piżmowa, waga ok. 1.2kg, przepołowiona, nasiona usunięte
1 ząbek czosnku, obrany i posiekany
1 łyżka świeżych listków tymianku (użyłam odmiany cytrynowej)
2 szczypty płatków chilli
3 łyżki oliwy
1 mała cukinia, pokrojona na półplasterki
1 średnia czerwona cebula, obrana i pokrojona na kęsy
1 czerwona papryka, wypestkowana i pokrojona na kęsy
10 pomidorków koktajlowych
garść orzeszków piniowych
60g koziego twarożku
łyżeczka świeżo startego pecorino
sól
świeżo zmielony czarny pieprz
2-3 gałązki świeżego tymianku
Piekarnik nagrzałam do 190 stopni C (termoobieg).
Miąższ połówek dyniowych ponacinałam ukośnie nożem, tak aby nie uszkodzić skórki.
Łyżkę oliwy wymieszałam z listkami tymianku, płatkami chilli, posiekanym czosnkiem i nasmarowałam tym miąższ dyni. Lekko oprószyłam solą i pieprzem i wstawiłam do piekarnika na blaszce do pieczenia.
Na drugiej blaszce wyłożonej papierem do pieczenia wymieszałam paprykę, cukinię i cebulę, skropiłam resztą oliwy, dołożyłam gałązki tymianku i posypałam delikatnie solą i pieprzem. Wstawiłam do piekarnika po ok. 20 minutach od wstawienia dyni. Piekłam i po ok. 15 minutach dołożyłam pomidorki i orzeszki piniowe, następnie piekłam kolejne 10 minut.
Upieczone warzywa wymieszałam z pokruszonym kozim serkiem, uprzednio pozbywając się gałązek tymianku i wypełniłam nimi połówki dyni. Ponieważ moja miała mało pestek, toteż dołki były małe i resztę nadzienia ułożyłam równomiernie na miąższu. Posypałam pecorino i dopiekałam jeszcze przez ok. 10 minut.
Podzielam twoją miłość do dyni. Warto z niej gotować :)) Wczoraj byłam na Dolnośląskim Festiwalu Dyni i przydźwigałam całe siaty dyni - teraz będę je jeść aż do świąt :)))
OdpowiedzUsuńJa głodna, a Ty mi taką dynią po oczach, no! Pierwsze zdjęcie - :) PS. Piżmową będę miała jedną (1). Muszę poważnie rozważyć, co z nią zrobię :)
OdpowiedzUsuńLove dynia, too. Ale faszerowana to jest hit, muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńSerce znalezione w dyni! Też tak chcę :)) To musi być LOVE :D
OdpowiedzUsuńSniezko, fajne jest to, ze dynie mozna latwo przechowywac i jesc dlugo jeszcze po sezonie. :)
OdpowiedzUsuńPtasiu, tez widzisz kobieca sylwetke na pierwszym zdjeciu? ;) Bo ja nie moge oprzec sie wrazeniu, ze to kobieca talia. :D Rozwaz powaznie, taka dynia to jak skarb. :)
Turlaczku, z roznych faszerowanych, chyba ta mi najbardziej smakowala - polecam goraco!:)
Auroro, szukaj, szukaj, moze znajdziesz. :)
Pozdrawiam cieplo dziewczyny!
Hm, taka pupiasta kobitka... no możliwe :) Wtedy to serce wypada właśnie w pupie :)
OdpowiedzUsuńTak wlasnie. :D
OdpowiedzUsuńBrzmi fantastycznie i wygląda wspaniale, aż slinka cieknie na klawiaturę :)
OdpowiedzUsuńjuz dzwonilam do przyjaciolki z informacja, ze mamy nastepny przepis dyniowy do wyprobowania. Tylko ja bez koziego sera, ona bez papryki :-)
OdpowiedzUsuńBizuteria z filcu, smiem twierdzic, ze smakuje jeszcze lepiej, niz wyglada. ;)
OdpowiedzUsuńMayu, ciesze sie, ze pomysl sie przydal i idzie w swiat (nawet zmieniony). :)
Pozdrawiam serdecznie!
yeah, love dynia zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńYummy & Tasty
Rozczuliła mnie ta Twoja dynia. Piękna jest i tyle. Danie rewelacyjnie wygląda. To musi byc pyszne. Piękne ma kolory, a to działa na zmysły i to na wszystkie zmysły:-) Pozdrawiam Cię:-)
OdpowiedzUsuńKarolino, pierwsze zdanie Twojego ostatniego komentarza bez wnikliwego czytania wcześniejszych - bezcenne :D
OdpowiedzUsuńTeż się wzruszyłam ♥
OdpowiedzUsuńDziekuje Wam za komentarze, Malgo, Gosiu, Doroto i Marto! I rzeczywiscie ten komentarz, ktory pisalam do uzytkownika "Bizuteria filcowa" zabawny! :D Powinnam byla uzyc wolacza, o! ;) Bizuterioooo!
OdpowiedzUsuńPierwsza fotka strasznie znakomita, przepis równie smaczny!
OdpowiedzUsuńDziekuje, Tomku! :)
OdpowiedzUsuńJejku, jakie to pięknie jesienne danie:)
OdpowiedzUsuńJedynko, prawda? :) Rozjasnia mroki nawet najbardziej deszczowego dnia. :)
OdpowiedzUsuń