Wiosna zbliża się wielkimi krokami, zapewne piękna pogoda i dłuższe dni zachęcą wielu z Was do zwiększonej aktywności fizycznej. Wiadomo, że woda najlepiej gasi pragnienie, ale czasem po dużym wysiłku, gdy wraz z potem straciliśmy sporo pierwiastków przydaje się napój izotoniczny.
Nie ukrywam, że napój ten skomponowałam także po to, aby zabrać go też... na porodówkę. Kto wie, czy teraz, gdy ten wpis się ukazał ja nie walczę ze skurczami! (termin - 16 marca) Nie dość, że gasi pragnienie bardzo dobrze, uzupełnia zapasy witamin i minerałów, to jest 100% naturalny i prosty do zrobienia w domu. Te, które możecie znaleźć w sklepie, choć są wygodne (łapiecie w biegu, płacicie i macie napój), to mają fatalny skład. Zrobienie domowego zajmuje ok. 5 minut, a Wasze ciało będzie Wam wdzięczne za zastrzyk pełen naturalnej energii.
250ml świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy (3-4 pomarańcze)
125ml świeżo wyciśniętego soku z cytryn (2-3 cytryny)
125-250ml wody źródlanej, niegazowanej (w zależności jak intensywny smak lubicie)
1 łyżka naturalnego miodu
kilka szczypt naturalnej soli (użyłam różowej himalajskiej)
Wyciśnięty sok można przelać przez gęste sito, aby pozbyć się farfocli. Wymieszać wszystkie składniki ze sobą, zaczynając od małej ilości wody i dolewać jej do uzyskania smaku, który Wam odpowiada. Im mniej wody, tym bardziej intensywny smak będzie. Rozpuszczenie miodu może być nieco czasochłonne - trzeba na początku co chwilę mieszać napój, aż zobaczycie, że miód połączył się z resztą płynów, albo odstawić na jakiś czas, a potem dokładnie wymieszać.
Schłodzić przed spożyciem.
Do porodówki mi daleko, ale też chętnie gdzieś taki napój ze sobą zabiorę :)
OdpowiedzUsuńMi już blisko. ;)
UsuńUświadomiłaś mi, że a/właściwie mgliście wiem, co tzn. "izotoniczny" ;), b/dawno temu, gdy wstawałam o okropnych porach, nastawiałam sobie wodę z cytryną i miodem na noc, do wypicia na czczo. Miałam wrażenie, że to takie zdrowe i niweluje trochę skutki tej 5:40 rano ;) (ale energii dodatkowej nie zauważyłam), natomiast przez tą noc miód się rozpuszczał sam z siebie bez problemu.
OdpowiedzUsuńNiweluje skutki 5,40. :D
UsuńJa też to piłam i pijam czasem teraz, choć od ładnego roku mam nawyk picia ciepłej wody z dużą ilością soku z cytryny na czczo.
Być może powinnam była napisać, że to napój "sportowy"? (sports drink w UK to popularne określenie), bo zaraz ktoś mi napisze, że nie spełnia wymagań osmolalności. :P (zajrzyj do Wiki - napój izotoniczny).
Dla mnie zasadnicza sprawa - nawadnia, ale i dostarcza witamin, potasu i takie tam, co wypocisz podczas wysiłku.
Hoho, jaki respons na mój komentarz/niewiedzę :D (tyczy także tych poniżej). To może wyjaśnię, że zawsze uprawiając sport, wszystko jedno jaki, nawadniałam się wodą. Li i jedynie. I jakieś inne napoje kojarzyły mi się bardziej wyczynowo/kulturystycznie (na zasadzie, że dodają skrzydeł).
UsuńPtasia rozbawilas mnie. Ja mam 5:50 codziennie rano:-) W czasach licealnych pijalam na sniadanie wode z miodem i cytryna, Mama nastawiala l calej rodziny.
OdpowiedzUsuńO mamo, środek nocy! ;)
UsuńO, zrobię sobie na pewno :) Ptasiu to ma nawadniać a nie dawać powera. A swoją drogą może domowy energetyk?
OdpowiedzUsuńCo tam Karolina, żyjesz? Bo robię sobie odwyk od facebooka.
Żyję, ale co to za życie? ;) Na wczoraj miałam termin, więc teraz każdy ruch jelit to mi się wydaje, że rodzę. ;)
UsuńJak na psychofankę przystało zrobiłam rekonensans odnośnie liczebności twojej rodzinny na fb (nie włączam cholerstwa ale można obejrzeć fanpejdże bez logowania, tylko nie da się skomentować :) I gratuluję!
Usuń