Lubię Sophie Dahl. Niezwykle przyjemnie się na nią patrzy, jest ciepła i sympatyczna. Zanim zajęła się pisaniem książek, była modelką (jest "obciążona genetycznie" - nieżyjący dziadek Roald był pisarzem - "Charlie i fabryka czekolady" - mówi Wam to coś? Pyta fanka Burtona, he, he! Jej mama także pisze książki). I to nie byle jaką modelką.
Nie zwróciłabym pewnie na nią uwagi w gąszczu wychodzonych wieszaków, które przechadzają się po wybiegach, czy pozują w sesjach magazynów mody. Ona była inna. W branży określa się takie dziewczyny "plus size". Nosiła rozmiar 42, a czasem nawet 44, w świecie mody, w którym kobietę w rozmiarze 38 i większym traktuje się jak grubaskę (sic!). Mimo to, a może właśnie dlatego trafiała do reklam najbardziej znanych marek na świecie. Z wielką ulgą oglądałam ją w sesjach, widząc tam normalną kobietę, a nie androida. Jak zobaczyłam w magazynie to zdjęcie, to szczęka mi opadła. Zrobione ładnych parę lat temu, jest dla mnie jedną z sesji-ikon ze świata mody.
Dziś Sophie Dahl ma już parę kilogramów mniej, a na koncie obok innych książek, także kucharską i serię programu kulinarnego dla BBC2 pod tytułem "The Delicious Miss Dahl" ("Przepyszna Panna Dahl"). Swego czasu o serii pisała Ania. Program skrytykowano za aluzje erotyczne (facet ma być jak ser - dojrzały i ostry), zbytni flirt z kamerą (ten wielki dekolt i trzepotanie rzęsami), za brak oryginalnych przepisów. Przyznaję, program nie jest wybitny, ale mimo to nadal z wielką przyjemnością patrzę na prowadzącą i nawet skusiłam się na upieczenie chlebka bananowego wg przepisu z jej książki.
Wybaczam debiutantce wszystkie niedociągnięcia, wybaczam brak wiedzy kulinarnej i technik, przez co jest daleko w tyle za innymi "celebrity chefs". Wgryzam się w przepyszny bananowy chlebek, chrzaniąc chorą presję obecnych czasów i przekonanie, że chude jest ładne.
Polecam to wszystkim normalnym kobietom, to bardzo kojące uczucie. A chlebek po wystygnięciu dobrze jest pokroić w plastry, chwilę tostować i zjeść na ciepło z masłem.
Chlebek bananowy *
4 bardzo dojrzałe banany, takie z niemal czarną skórką
150g brązowego cukru
1 jajko, rozbełtane
75g masła, rozpuszczonego
łyżeczka ekstraktu waniliowego
170g mąki
szczypta cynamonu
szczypta soli
łyżeczka sody
Piekarnik nagrzałam do 175 stopni C.
Banany obrałam i rozgniotłam widelcem. Dodałam jajko, cukier, ekstrakt waniliowy i masło i dokładnie wymieszałam.
Mąkę wymieszałam z sodą i cynamonem i dosypałam do masy bananowej. Wymieszałam. Nie używam do tego miksera - składniki świetnie się łączą, gdy miesza się je widelcem lub łyżką.
Masę przelałam do foremki - keksówki (23x13x7cm) wysmarowanej masłem i oprószonej bułką tartą. Piekłam godzinę, najpierw studziłam kilka minut w formie, a potem przełożyłam na kratkę do całkowitego ostygnięcia.
* To jest ciasto, ale oryginalnie zwane "banana bread" - może ze względu na pieczenie go w foremkach w UK używanych do wypieku chleba, może z tego powodu, że świetnie smakuje posmarowany masłem. Jest to jednak zdecydowanie słodki wypiek, lepki, wilgotny, jakby gliniasty, czasem wychodzi lekko zakalcowaty. Taka jego uroda.
:))))
OdpowiedzUsuńmniam
Tyle razy czytałam juz otym cieście, że w końcu muszę go zrobić:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ksiązki Roalda Dahla, nie tylko te dla dzieci i już lubię Sophie- za to modelowanie i za gotowanie, może nawet spróbuję tego "chlebka", bo tak się składa, że banany w stanie surowym nie wzbudzają mojego entuzjazmu, natomiast przetworzone całkiem lubię. Na zdjęciu wygląda, jakby kromeczka mogła zrekomepnsować ciężki, nerwowy, pracowity dzień...:-)
OdpowiedzUsuńLubie ten chlebek. Robilam go juz baaardzo dawno temu. Myslalam nawet o powtorce ale u nie banany znikaja bardzo szybko i musialabym je gdzies ukryc, zeby pozwolic im porzadnie dojrzec :)
OdpowiedzUsuńOgladalam nawet niedawno ksiazke Sophie Dahl w tutejszej ksiegarni i zastanawialam sie nad kupnem. Po przejrzeniu przepisow przesunelam kupno na pozniej (kupilam za to Donne Hay).
"Charlie i fabryka czekolady" byłą książką, do której zaglądałam bardzo często. Uwielbiałam przygody tego małęgo chłopca, tę niezwykłą fabrykę i tego zwariowanego mężczyznę, pana Wonkę. I przyznam się, że teraz już kilka razy zdarzyło mi się powrócic do tej lektury.
OdpowiedzUsuńSophie Dahl, powiadasz?
To ciepło z jakim o niej piszesz, jest zarażający. Czytając jej króciutką historię, zaintrygowała mnie.
Osoiście zawsze przejmowałam się wyglądem - pilnowałam tego, co jem itd. Ale po tym, co przeczytałam... chyba naprawdę przestanę.
Mój Pan zawsze powtarza mi, że mam zacząc wreszcie tyc, bo on nie ma co przytulic. Kiedy troszkę przytylam, stwierdził, że i tak on chce więcej.
Padło też stwierdzenie, że "CHUDE I BIUŚCIASTE - DO OGLĄDANIA; PULCHNE, OKRĄGLUTKIE - DO KOCHANIA".
Dlatego teraz zupełnie nie zwracam uwagi, ile ważę i jaki noszę rozmiar. Mało mam na głowie? Po co sobie dorabiac problemów? No, właśnie.
Dlatego dziewczyny, jeśli to czytacie, dajcie spokój. Zdrowie i smak są ważniejsze ;]
Cudowny ten chlebek. Taki... kuszący ;]
Pyszny ten chlebek! Piekłam kiedyś podobny :)
OdpowiedzUsuńdoskonale pamiętam to zdjęcie z reklamy Opium (ale nie wiedziałam, że to ona).
OdpowiedzUsuńposzperałam troszkę w internecie i zaniepokoiło mnie pewne zjawisko- puszyste modelki w rozmiarze minimum 14, które po kilku miesiącach kariery mają rozmiar 4 lub 6 (jednak nie każdy potrafi wytrzymać otaczającej go presji).ludzie bywają okrutni, widzę to w szczególności u młodych dziewczyn, które jak widzą kogoś kto ma powiedzmy małą fałdkę na brzuchu z oburzeniem wyzywają taką osobę od grubasów.
i podziwiam właśnie osoby, które się nie dają i akceptują siebie takimi jakimi są. bez względu na to co powie otoczenie. a nie oszukujmy kobieta powinna mieć na czym usiąść i czym pooddychać. jak to mawia moja babcia- chłop nie pies na kości nie poleci;)dlatego popieram Karmel-itke!
co do chlebka to widziałam już go na kilku blogach. zapowiada się ciekawie.
Pozdrawiam serdecznie
ten przepis na bananowy chlebek wciąż gdzieś się przeplata w wirtualnym świecie.. ale po Twoim wpisie moja na niego ochota jest chyba największa. już mam ochotę biec do kuchni.. szkoda, że nie ma w niej bananów. ale zapisałam, upiekę.
OdpowiedzUsuńWiększość ludzi uważa banany za niezwykle tuczące, ale Twoja wersja na tę bombkę kaloryczną jest wybitnie smakowicie wyglądająca i chyba się na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńTak poza tym, na zdjęciu - piękny nóż!!!
P.S.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
Karolino,
OdpowiedzUsuńJa też dziś piekę bananowy chlebek Sophie!:) Banany już się proszą. I bardzo lubię to zdjęcie z reklamy "Opium", stało się symbolem wręcz.
Mój syn jest fanatykiem bananowych wypieków, wię chyba muszę upiec ten chlebek. Zapowiada się bardzo dobrze. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Twoje historie. I kocham Burtona, a zwłaszcza niezrównany duet Burton - Depp ;).
OdpowiedzUsuńTen chlebek znalazłam kiedyś gdzieś i od razu wpisałam sobie na listę przepisów do wypróbowania. W dodatku u Ciebie mam dowód, jak pysznie wygląda!
Znam ten chlebek, piekłam go już kilka razy. Za każdym razem tak samo smaczny.
OdpowiedzUsuńTylko tostowanego jeszcze nie próbowałam. Nigdy nie dotrwał.
Także podawałam ten przepis, już dawno, i wciąż jest to najczęściej pieczone przeze mnie ciasto:-) Co więcej, "zaraziłam" nim mamę i kilka koleżanek. Synek uwielbia, mąż mniej, ale i tak znika szybko:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen chlebek smakuje fenomenalnie. Jedno z ulubionych ciast w moim domu.
OdpowiedzUsuńA że Sophie Dahl była modelką i że to ONA jest na TYM zdjęciu, to nie miałam pojęcia. Ileż ciekawych rzeczy się można u Ciebie dowiedzieć... ;))
Co do presji chudości - sama jej uległam. Bo choć noszę rozmiar 6-8, to czuję się ze sobą źle. Cóż... Tak działa na ludzi społeczeństwo, które ich otacza. I temu absolutnie nie da się zaprzeczyć.
Pozdrawiam!
to ja czekam na tego bażanta pocztowego ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim za komentarze i witam nowe buzie. :)
OdpowiedzUsuńNie zrozumcie mnie źle - otyłość też jest niedobra. Po prostu jak czytam czasem komentarze, że ktoś jest grubaską, a widzę po prostu normalną kobietę, to szlag mnie trafia. Pęd do chudości jest wszechobecny, a mi się chude kobiety o sylwetce chłopczyka po prostu nie podobają. Na tyle na ile znam opinie znajomych mężczyzn - większości normalnych facetów to też nie kręci.
Co do presji wywieranej na modelkach plus size i chudnięciu - głośna była ostatnio sprawa pięknej modelki Crystal Renn, której zarzucono, że znowu ma problemy z anoreksją, po tym jak ukazała się sesja dla Fashion for Passion, w której nagle "straciła" co najmniej dwa rozmiary. Zabrała w końcu głos w tej sprawie publikując prawdziwe zdjęcia bez retuszu - okazało się bowiem, że to grafik komputerowy ją odchudził. Jak widać presja środowiska jest ogromna, ale nie wszystkie modelki jej ulegają.
Ech, mogłabym pisać i pisać, a tu spać trzeba, bo jutro ekscytujący dzień (koncert Kronos Quartet w Usher Hall w Edynburgu :D) i podróż przed nami...
Może tylko jeszcze o samym przepisie - niezwykle łatwy, brudzi się minimum naczyń, mikser niepotrzebny, a efekt świetny. Ja wolę tostowany z masłem, luby taki zwykły, bez dodatków, po prostu - do kawy. :) Bananów normalnie prawie nie ruszam, ale przepadam za tym ciastem.
Przepraszam, że dziś nie indywidualnie, ale wiedzcie, że obecność każdej z Was na moim blogu mnie bardzo cieszy. :)
Spokojnej nocy, udanego weekendu i do usłyszenia w poniedziałek. :)
bardzo aptycznie wygląda !
OdpowiedzUsuńNo i co by tu teraz zjeść?
OdpowiedzUsuńSkromniej, skromniej zaserwusować należy, bo tak się nie godzi z powściągliwego smakosza świntucha robić. Z przyzwoitości uda m, że zaintrygował mnie najbardziej babciny nóż.
Uadna ta babka, chlebek znaczy się...
A gupie panny i ich zniewieściali promotorzy i tak nigdy nie odkryją, co w kobietach najbardziej pociąga mężczyzn. Nie będę im podpowiadał, dość powiedzieć tylko, że rozmiar się nie liczy. Przynajmniej nie aż tak, jakby się mogło próżniakom wydawać. Najważniejsze, żeby...
o o aż sie chyba o taki pokuszę.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńten chlebek jest wprost stworzony dla mnie:) UWIELBIAM BANANY! Niestety po 2 dzieci wciąż walczę i walczę z kilogramami więc uważam na ilość zjadanych bananów. Sama uległam presji "pięknego" ciała, chociaż jest to niemożliwe abym wróciła do upragnione i stęsknionego rozm. 38. Moja miłość do kuchni jest większa od presji posiadania ciała idealnego:). Pozdrawiam, Gula
Szalony, taki chlebek to dla Ciebie pikuś. Chyba nawet piekłeś i z kawa, kawusią pokazywałeś onegdaj?
OdpowiedzUsuńKuchareczko, nic prostszego. :)
Gulo, a ja za bananami nie przepadam, zdarzy mi się zjeść raz na pół roku. Za to w muffinach, bakach jak najbardziej. :)
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odzew!
Ten chlebek bananowy widziałam już tyle razy, że powinnam znać jego smak ... ale nadal nie znam. Zapisuję (być może już po raz kolejny;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Piegowata, ja też widziałam go setki razy zanim w końcu upiekłam. Ale warto było i zawsze wracam do tego przepisu. :) Miło, że wpadłaś, pozdrawiam również!
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkie bananowe wypieki :) chlebek wygląda pysznie. Zapraszam Cię do zabawy http://kuchennewojowanie.blogspot.com/2010/08/zabawa-w-10.html
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie, Wiewióro! :) "Ustrzeliła" mnie też Piegowata, więc jak tylko wezmę się w garść, to napiszę, co trza. ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń