27 września 2011

Gdzie jeść? "The Secret Teacup", Clapham*

 


Idea ukrytych restauracji czy klubów kolacyjnych (o których napiszę ciut więcej za kilka dni przy okazji recenzowania nowej książki kucharskiej), szczególnie tych sekretnych bardzo mnie ekscytuje. Przyjęcia odbywają się z reguły w prywatnych domach, gospodarze niejednokrotnie to świetni kucharze i dusze towarzystwa. Często za niewielkie pieniądze można zjeść naprawdę smaczny posiłek, ale także społeczna strona takiego przedsięwzięcia jest dość ciekawa - nigdy nie wiadomo kto się pojawi, z kim będzie nam dane dzielić wieczór i miejsce przy stole. 

Wiedziałam, że prędzej czy później będę potrzebować odmiany od chadzania do zwykłych lokali i wybiorę się do jakiejś ukrytej restauracji. Mój pierwszy wybór padł jednak na ukrytą kawiarenkę, po pierwsze dlatego, że okazało się, że mieści się tylko godzinę drogi ode mnie, a po drugie podobały mi się zdjęcia tego miejsca, znalezione na stronie internetowej.


Ukryta kawiarenka The Secret Teacup jest urządzona w jadalni pewnego starego domu na jeden z farm niedaleko miejscowości Clapham, położonej na obrzeżach "naszego" parku narodowego - Yorkshire Dales National Park. Gospodyni tego miejsca jest również autorką bloga Tales of Ted and Agnes, polecam szczególnie tym, którzy  interesują się szeroko pojętymi robótkami ręcznymi. Udaliśmy się do niej na typowe niedzielne angielskie popołudnie przy herbatce. 

Gospodyni była bardzo ciepła i sprawiła, że czuliśmy się w jej domu komfortowo. W piecyku pięknie grał ogień, jedzenie było smaczne i ładnie podane, wybór herbat interesujący. Jest to z pewnością miejsce dla osób, które lubią domową atmosferę, wypieki bez kompromisów - na swojskich jajkach i prawdziwym maśle,  a także chciałyby nacieszyć oczy niezwykłą kolekcją porcelany. 


Uwielbiam spędzać czas z ludźmi, którzy mają taką pasję dla pieczenia, wymyślania menu i dekorowania stołu, tak więc trafiłam w odpowiednie dla siebie miejsce. To było bardzo smaczne popołudnie i hołd dla angielskiej tradycji popołudniowej herbatki, która zawsze jest pretekstem do przekąszenia czegoś smacznego.** Oto co było podane, rozpisywać się bardziej nie będę, niech zdjęcia opowiedzą historię.


~MENU~

...SANDWICHES... (KANAPKI)
Potted salmon with Rocket (łosoś w formie pasty i rukola)
Egg Mayonnaise & Red Cress (jajka w majonezie i rzeżucha)
Cheese & Homemade Pickle (ser i domowe pikle)





...SAVOURIES... (WYTRAWNE PRZEKĄSKI)
Goats Cheese & Onion tartlets (tarteletki z kozim serem i czerwoną cebulą)
3 Cheese twists (świderki z 3 serami) 



...CAKES... (CIASTKA)
Lemon & Lime Drizzle Cake (ciasto cytrynowo - limonkowe, lukrowane, przełożone cytrynowym kremem na bazie masła i żółtek - tzw. lemon curd)
Jammie Dodgers (maślane, kruche ciastka a la markizy z dżemem i kremem)
Sticky Maple Buns (bułeczki drożdżowe z syropem klonowym i orzechami)
Hedgerow Tea Loaf (tradycyjna babka herbaciana z bakaliami)
Scones with Cream & Jam (sconesy ze śmietaną i dżemem)





* Północne Yorkshire
** o angielskich ciastach pisała nie tak dawno Ania.

P.S. Pod względem towarzyskim to popołudnie nie udało się do końca - 5 osób w ostatniej chwili odwołało swoją rezerwację. Mimo wszystko udało mi się poznać sympatyczną blogerkę, autorkę bloga Kat got the cream.

W drodze powrotnej trafiliśmy na typowy dla Yorkshire korek!

19 komentarzy:

  1. Bardzo lubię ukryte restauracje,o których wiadomo tylko niektórym.
    Panuje tam świetna atmosfera i można zjeść ciekawie.
    Znam parę takich miejsc w W-wie,choć nie wszystkie mi odpowiadają.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej podoba mi się: tylko godzine drogi ode mnie. Ale to mnie zachęca do realizowanie mojego wiejskiego pomysłu.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  3. Doczekałam się:-) Cudowne miejsce! Muszę obadać, czy i u nas coś takiego jest, choć obawiam się, że najbliższe jednak w Londynie - ale za to wtedy duży wybór:-) Supper club zorganizował onegdaj nawet Jamie O, w serii o Ameryce - wyobrażasz sobie, że idziesz ma taką kolację, a na miejscu okazuje się, iż gotuje szef, który za indywidualną lekcję może sobie winszować równowartość rocznej pensji i gotował dla królowej?;-)
    Dziękuję za wzmiankę.

    OdpowiedzUsuń
  4. choc chinz i rozowe dzbanki to nie moje klimaty, ale przyznaje ze zglodnialam ogladajac zdjecia wypiekow. A gdy do tego podana byla jeszcze dobra herbata, to ja wymiekam. I pytam kiedy moge do Was przyjechac? :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Amber, z ta jest tak, ze jest zorganizowana w prywatnym domu, a gospodynie przygotowuje doslownie 4-6 takich spotkan w roku. Moze sie to rozkreci na wieksza skale, ale on twierdzi, ze chyba by nie chciala... Oficjalnie tam nic nie ma, ale jak ktos chce, to znajdzie (jak ja!:D)

    Gospodarna narzeczono, po przeprowadzce na wies przedefiniowalam co to znaczy daleko/blisko. ;)

    Aniu, w Londynie na pewno wybor jest fantastyczny. To o czym piszesz to tez jeden z podniecajacych aspektow tego typu spotkan. :) Wlascicielka tej kawiarenki tez moze kiedys miec znane nazwisko - dwa dni przed nami byla u niej Debi Treloar (http://www.debitreloar.com/), zainspirowana wnetrzami, poprosila o sesje fotograficzna do najnowszej ksiazki. Kto wie, co jeszcze bedzie robic w zyciu pani, ktora serwowala nam herbatke. :)

    Mayu, wiadomo, ze nie wszystko bylo w moim guscie, ale wlasnie dlatego mi sie tam podobalo - bo bylo inaczej. :D Do nas mozesz zawsze przyjechac, to chyba wiesz, tylko daj znac wczesniej, zebysmy w domu byli. ;) A jesli chcialabys wyskoczyc na taka herbatke, to wtedy musimy zgrac sie z terminami, ktore poda gospodyni (zaczyna znowu na wiosne). :) Wybor herbat bardzo fajny, najbardziej zaintrygowala mnie Russian Caravan - pachniala tytoniem. Ale w taki ladny sposob.

    Dziekuje za komentarze i pozdrawiam, po powrocie z Polski napisze dla Was recenzje pieknej ksiazki, ciagle w temacie ukrytych restauracji. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite! Nigdy nie byłam w takim miejscu... ciekawe, czy u mnie w
    pobliżu coś bym się znalazło?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe miejsce! Chciałabym odwiedzić taką ukrytą restaurację:) albo nawet założyć, ale to już marzenia;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, jak zobaczyłam te zdjęcia - takie angielskie! Byłam zaledwie raz w UK, ale tak właśnie te Anglię zapamiętałam. A co do ukrytych restauracji, to marzę już od dawana o takim wyjściu, ale na śląsku nie słyszałam o istnieniu choćby jednej takiej ukrytej restarucji. W internecie obawiam się na próżno szukać. Sądzę, że w dużych miastach np. W-wa, takie pomysły łatwiej mogą kiełkować i zdobywać zainteresowanych. A faktycznie jest to coś urokliwego, co funkcjonuje nie tylko w UK, słyszałam o takich kawiarenkach i restauracjach we Francji. Dobra alternatywa i odskocznia dla normalnych restauracji. Któż z nas nie był lub nie bywa z restauracjach. A to dla smakoszy, dla ceniących atmosferę i aspekt społeczny, o którym wspomniałaś, świetne miejsce. Póki co pozostaje mi tylko marzyć o takim ukrytym miejscu na Śląsku. Pozdr. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniałe miejsce. Tylko pozazdrościć takich spotkań.

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietne,musze sie wybrac z ukochanym :) Dziekuje za piekne zdjecia i wiele wspanialych pomyslow.
    Cos niesamowitego,ten pani blog.
    Mam taka mala prosbe...wiem,ze prosic o nic nie powinnam,ale jednak...czy moglaby pani przyrzadzic pasta al forno ? nigdzie nie moge znalezc dobrego przepisu na to pyszne danie.Uwielbiam pani bloga,przepisy i pomysly,wiec jesli ktos moglby to zrobic,to z pewnoscia wlasnie pani.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedynko, pobuszuj na norweskich forach kulinarnych, moze gdzies ktos polecil takie miejsce. :)

    Tyno, tez mam marzenie o zalozeniu takiej, ale warunki lokalowe na chwile obecna nie pozwalaja na to.

    Kingo, to popoludnie to byla kwintesencja angielskosci. :D Poszukaj jednak informacji z internecie, moze na poczatek klub kolacyjny bedzie OK, a tam moze podpytasz o takie ukryte.

    Asiu, brakuje mi ich bardzo, postanowilam czesciej wyszukiwac takie miejsca.

    Tulaczku, ano jest. ;)

    Anonimie, dziekuje za te uprzejme slowa, ciesze sie , ze blog jest dla Ciebie zrodlem pomyslow. :) Prosby sa mile widziane, tylko, ze nie bardzo wiem, o jakie konkretnie danie chodzi. Pasta al forno to makaron z pieca - czy chodzi o jakas makaronowa zapiekanke, czy np. konkretnie z platow lasagne? Moge przejrzec moje ksiazki kucharskie z wloskimi przepisami i wklepac przepis (na maila moze?), bo na razie nie mam w planach tego gotowac. Chyba, ze czas nie gra roli? :)

    Pozdrawiam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiec z zalozenia chodzilo mi bardziej o takie cos ze spaghetti albo z takimi eliche,bo lasagne umiem robic.Mam ogolna koncepcje,bo juz szukalam troche w przepisach i bardzo dziekuje pani za odpowiedz.
    Mniej wiecej skladniki znam:pomidory z puszki,bo z tego to nawet najprostszy sos zazwyczaj smakuje...lepiej :),mieso mielone mieszane wieprzowo-wolowe a przynajmniej tak mi sie wydaje,sos beszamelowy,jakies przyprawy no i ser na gore...ale nie wiem co i jak,w jakich proporcjach,jakie przyprawy ani nawet jaki ser.Bardzo bym chciala to ugotowac,moj chlopak jest maniakiem takiej kuchni.I win,na czym tez nie znam sie za dobrze :( a chcialabym mu zrobic niespodzianke.Czas niespecjalnie gra role,poprostu gdzies w przyszlosci chcialabym zrobic cos specjalnego dla niego,bo caly czas to on robi dla mnie niespodzianki.Chce sie wykazac inicjatywa :) Dziekuje bardzo i mam nadzieje ze pani blog bedzie trwal dluuugo i dluzej,bo jest poprostu niesamowity-jak autorka zreszta.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozumiem. :) Przewertuje moje "wloskie" ksiazki i dam znac, jesli znajde jakis ciekawy przepis na makaron zapiekany, ale nie lasagne. :)

    I dziekuje jeszcze raz za slowa uznania. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzieki stokrotne :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mialam gonitwe i nie zajrzalam jeszcze, ale pamietam! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No, trochę to trwało za co przepraszam, ale absorbowały mnie ostatnio różne sprawy i nie miałam jakoś okazji, aby sprawdzić moje 3 "włoskie" książki.

    W "Two Greedy Italians" znalazłam przepisy na:
    - fritatę z makaronem - to może nie jest typowa zapiekanka, w sensie, że nie robiona w piecu, ale na patelni.
    - zapiekankę z wielkich rur makaronowych (pachceri) z sosem z pomidorów, szparagów (można pominąć zimą), posypaną parmezanem

    W "Jamie's Italy":
    - zapiekanka z makaronu orecchiette z sosem z pomidorów, z mozzarellą na górze (najprostszy do wykonania przepis z podanych tutaj)
    - zapiekane spaghetti z kurczakiem i grzybami, z sosem śmietanowym i parmezanem

    W "Made in Italy. Food and stories" wspomina dania z pieczonego makaronu, obok najbardziej znanej poza granicami Italii - lasagne alla bolognese. Wśród dań typu pasta al forno podaje:
    - vincisgrassi
    - timballo (zwane też timpani)
    Nie ma na nie dokładnych przepisów, więc musisz wygooglać. Podaje też przykład dania z makaronu, które nie jest pieczone w piecu, ale które takie dania z pieca przypomina - gratinata. Wygląda na skomplikowane, raczej restauracyjne danie z warstw makaronu zapakowanych w rodzaj ciasta.

    Daj proszę znać, czy wklepać Ci przepis na jakieś danie z czterech wymienionych. Być może same pomysły Cię zainspirują? Być może Google coś podpowie? To już sama proszę zdecyduj. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziekuje baaaardzo :)
    Dziekuje,dziekuje,dziekuje,dziekuje, dziekuje!!!
    Zrobilam kolacje(tagliatelle z miesem mielonym z indyka,serem,sosem i grzybami inspirowane Jamie's Italy)
    Oswiadczyl sieeeeeeeeeee !!!
    Mowi ze tak czekal i czekal na dobry moment,a jaki lepszy niz w romantycznej atmosferze po przepysznej kolacji(dziekuje jeszcze raz,nigdy bym nie wpadla na jakis porzadny pomysl gdyby nie pani :).
    Jestem mega przeszczesliwa i dziekujeeeeeeeee :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Co za wiadomosc. :) Alez sie ciesze! Gratuluje i zycze wszystkiego najlepszego. Oczywiscie niezmiennie zapraszam po wiecej przepisow. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)