W Wielkiej Brytanii obecnie króluje w menu, a apogeum sezonu
brukselkowego wypadnie w święta, bo jest to tradycyjny dodatek do
świątecznego obiadu. Znam sporo osób, które nie lubią brukselki. Zastanawiam się, czym sobie na to zasłużyła, ale nie jetem zbyt obiektywna - bardzo lubię ją od dziecka i z lubością wprowadzam w życie większość nowo napotkanych brukselkowych przepisów. Już wiem. Obiektywnie brukselka jest lekko gorzka. Dla mnie to atut, ale rozumiem, że komuś może przeszkadzać.
Być może dzisiejszy przepis pomoże komuś w zmaganiu się z brukselkową niechęcią, gdyż użycie soku z pomarańczy niego gasi tę goryczkę. Pomysł na użycie skórki i soku pomarańczowego do duszenia brukselki znalazłam w jakimś wydaniu miesięcznika "Olive", ale zrobiłam trochę po swojemu - dodałam orzechy włoskie. To jedna z moich ulubionych wersji. Myślę, że warto polubić brukselkę, bo jest warzywem o dużej wartości odżywczej dzięki bogactwu witamin, soli mineralnych i błonnika. No i nadal będę się upierać, że ma niezwykły smak.
Jakie są Wasze uczucia do tej mikro kapustki?
Być może dzisiejszy przepis pomoże komuś w zmaganiu się z brukselkową niechęcią, gdyż użycie soku z pomarańczy niego gasi tę goryczkę. Pomysł na użycie skórki i soku pomarańczowego do duszenia brukselki znalazłam w jakimś wydaniu miesięcznika "Olive", ale zrobiłam trochę po swojemu - dodałam orzechy włoskie. To jedna z moich ulubionych wersji. Myślę, że warto polubić brukselkę, bo jest warzywem o dużej wartości odżywczej dzięki bogactwu witamin, soli mineralnych i błonnika. No i nadal będę się upierać, że ma niezwykły smak.
Jakie są Wasze uczucia do tej mikro kapustki?
Brukselka duszona w soku pomarańczowym
2-4 porcje
ok. 700g brukselki, oczyszczonej, każda główka przekrojona na pół
ok. 30g masła
skórka i sok z jednej pomarańczy (można użyć tarki lub dla wizualnego efektu - zestera)
garść orzechów włoskich
świeżo zmielony czarny pieprz
sól
W dużym rondlu rozgrzałam masło i wrzuciłam brukselkę, smażyłam przez minutę, mieszając, następnie dodałam sok i skórkę z pomarańczy, posoliłam, dodałam pieprzu i przykryłam. Dusiłam przez ok. 15 minut,(trzeba sprawdzać miękkość warzywa, czasem jest już gotowe po 10 minutach) potrząsając rondlem, aby brukselka nie przykleiła się do dna.
Na suchej patelni uprażyłam orzechy, a następnie posiekałam je z grubsza. Posypałam nimi uduszoną brukselkę.
właśnie wcinam improwizowane pełnoziarniste tagliatelle z brukselką, cukinią, pomidorem i piersią z kurczaka i również zastanawiam się jak można nie lubić brukselki? ;) może to nie kwestia smaku, a osobliwego zapachu, który może niektórych odstraszać?
OdpowiedzUsuńTu trochę moich opinii http://mowia-weki.blogspot.com/2011/11/wegetariansko-przed-wyprawa-po-miecho.html a tam też link do artykułu Agnieszka Kręglickiej, chyba sprzed tygodnia czy dwóch o tej właśnie mini-koleżance;) Fajny, jak zwykle. Pozdrawiam:) mniam mniam
OdpowiedzUsuńBaby cabbages:-)
OdpowiedzUsuńJa dość lubię, bez achów, ale zjem:-)
Najlepsza moim zdaniem z pancettą i kasztanami, choć i Twoja wersja musi być dobra.
Lubię brukselkę. Niestety moi Panowie nie, więc bardzo rzadko u nas gości. Sposób z pomarańczą wypróbuję - a nuż zmieni nastawienie niektórych do mikro kapustki? :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam!!!!
OdpowiedzUsuńNiemało się zdziwiłam, gdy na święta w Londynie dostałam ją na talerzu! Co to za dziwne zwyczaje?! Haha i jakie smaczne!
OdpowiedzUsuńJako dzieciak nie nienawidziłam, w końcu zmądrzałam, tera uwielbiam :)
A u mnie wręcz przeciwnie - jedno z niewielu warzyw, których nie lubię, a może nawet jedyne, choć kto wie, może je kiedyś oswoję.
OdpowiedzUsuńjakos rzadko siegam po brukselkę głownie to w zupie jarzynowej i tak sie zastanawiam widzac twoje danie moze jednak warto sie do niej przekonac i zrobic inaczej niz dotychczas. musze sie oswoić z ta myślą.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam ją od zawsze. Kiedy mama robiła zupę jarzynową kradłam wszystkim brukselkę ;)
OdpowiedzUsuńHmmm nie lubię ją mniej niż w dzieciństwie, czyli jest postęp ;) Ale jeszcze nie kocham ;)
OdpowiedzUsuńPlanuję zrobić kolejne podejście sprawdzenia, czy czasem mi się smak nie zmienił.
Ale lubię ją bardzo za... wygląd ;)
a ja nie lubie brukselki -winowajca jest moja babcia,ktora nas ja czesto karmila:(
OdpowiedzUsuńJA PODOBNIE JAK TY LUBIĘ BRUKSELKĘ! W zeszłym roku poeksperymentowałam z nią odrobinę i m.in. robiłam z sokiem pomarańczowym, co było trafionym połączeniem. Dodatek orzechów - doskonały pomysł, dorzucę następnym razem!
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM! Mogłabym ją jeść codziennie. W przeciwieństwie do moich córeczek ;-) Ale przynajmniej dla mnie więcej ;-)
OdpowiedzUsuńMikro-kapustka :))) Słitaśnie :) Ja ją lubię, choć nie bezgranicznie. Najczęściej są jakieś warianty duszonej, np. z boczkiem. I zazwyczaj blanszuję przed dalszą obróbką, żeby się pozbyć częściowo goryczki.
OdpowiedzUsuńA, i od niedawna w PL można czasem kupić całą łodygę z zielonymi guzami, miałam rok temu ochotę sobie strzelić taką świąteczną dekorację ;)
Wypróbowałam od razu wczoraj. Bardzo mi smakowało. Robiłam trochę dłużej, żeby była miękka, więc straciła na klorze, ale była b. dobra. :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam :) Pycha! Faktycznie nie czuć tej goryczki, i nawet Panowie zjedli ze smakiem :)
OdpowiedzUsuńMasz jakieś inne pomysły na brukselkę? :)
Auchne, rzeczywiście podczas gotowania zapach jest dość intensywny, ale mnie akurat nie odstrasza. :)
OdpowiedzUsuńNieśko, dziękuję za link! :)
Aniu, ja nigdy nie jadłam tej z kasztanami. :) Z pancettą robię regularnie. :)
Gin, świetnie, że już wypróbowałaś i że brukselkowi malkontenci też zjedli. ;) TAK! Mam jeszcze co najmniej jeden przepis do pokazania, mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu mi się uda. Tak więc zaglądaj proszę.
Ona, ja też. :)
Auroro, ja nie mogę się doczekać Xmas parties z tradycyjnym obiadem świątecznym, bo sama go nie przyrządzam w domu. :)
Haniu-Kasiu, smak zmienia się w ciągu życia, może przyjdzie czas na polubienie brukselki? :)
Bernadeto, jakkolwiek kocham brukselkę, to muszę powiedzieć, że w zupie to jest jej najnudniejsza wersja. Tak więc zachęcam do tego przepisu. :) (albo kolejnego, mam nadzieję już w przyszłym tygodniu).
Slyvvio, ja też! :D
Zemifroczko, ja też bardzo lubię ją za sam wygląd. :)
Schocolade, szkoda. Ale wiem, że kulinarne traumy z dzieciństwa potrafią się ciągnąć latami...
Kingo, z orzechami widziałam jeszcze inne przepisy, może uda mi się przygotować i też kiedyś pokazać. Moim zdaniem to świetne połączenie. :)
Asiu, codziennie może nie, ale często ją mogę jeść. :)
Ptasiu, no bo taka mikro, że aż człowiek ukochać ją chce, a nie zjeść. ;) Te łodygi są u mnie na targu, bardzo mi się podobają, tak więc nie dziwi mnie szczególnie pomysł z dekoracją. :) Brukselka + boczek - moje kolejne ulubione połączenie.
Novinko1, bardzo się cieszę, że zrobiłaś i że Ci smakowała. :D Dziękuję, że dałaś znać. :)
Pozdrawiam brukselkowych i niebrukselkowych skryto i jawnożerców. ;)
Zrobiłam, bardzo fajna wyszła
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O, to swietnie! :) Pozdrawiam rowniez!
OdpowiedzUsuńTo ja wypadam bardzo zwyczajnie - brukselka li tylko gotowana polana roztopionym masłem ze zrumienioną bułka tartą ;)
OdpowiedzUsuńPatko, taka tez lubie. :) Ale czasem do takiego masla z bulka, a raczej czesto ;) dodaje sardele. :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam, zrobiłam! Pycha! :) http://belkoty.blogspot.com/2011/12/czowiek-nie-strus-parowany-mintaj-z.html
OdpowiedzUsuńbuziaki
Bardzo sie ciesze! Buzka! :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam, ale mam wrazenie, że skórka z jednej pomarańczy to trochę za dużo - niestety dość silnie czuć było jej gorycz. Następnym razem dodam więcej soku, skórki symbolicznie. Ale za to prażone orzechy włoskie - bardzo dobre połączenie! Pozdrawiam. Kasia
OdpowiedzUsuńKasiu, grunt to zetrzec skorke tak, aby nie bylo na niej bialej czesci - wtedy rzeczywiscie gorycz jest dominujaca. Wiec albo delikatnie po wierzchni tarka o malych oczkach, albo zesterem i potem posiekac. :) Mimo to ciesze sie, ze skorzystasz jeszcze z przepisu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń