31 maja 2010

Jam session





Nie, niestety nie gram na żadnym instrumencie. Choć może to i dobrze, bo na ścianie brakowałoby miejsca na kolejne gitary, albo ja potykałabym się o kolejny stojak idąc po ciemku do łazienki. Kolejne zwoje kabli najpewniej chętnie powitałaby nasza młodsza kotka Mimi, bo uwielbia się nimi bawić. Natomiast następny wzmacniacz ubawiłby starszą wiecznie nadąsaną Bukę, która z nieukrywaną ekstazą ociera się o różne pokrętła, przestawiając ich pozycję i wyprowadzając lubego z równowagi.

I choć nie gram na niczym, muszę nieskromnie przyznać, że mam talent do improwizowania, tyle, że w kuchni. I tak właśnie zabrałam się za przerobienie rabarbaru, aby mieć przy czym zimą wspominać lato. Choć dość rzadki, to jest tak pyszny, że wszystkie słoiczki poszły już w świat i w następnym tygodniu będę musiała zrobić go więcej, aby zostało coś dla nas.

Kwaśny od rabarbaru, gorzkawy od skórki pomarańczowej i lekko pikantny od imbiru. Świetnie smakuje jako nadzienie do naleśników, a jeszcze lepiej na chałce i z kubkiem kakao. A skoro o chałce mowa, to pokażę Wam przepis za parę dni.


Dżem rabarbarowy z imbirem i skórką pomarańczową

1.3kg rabarbaru
750g cukru (zwykłego lub z pektynami)
2 pomarańcze
kawałek świeżego imbiru wielkości kciuka


Rabarbar umyłam i pokroiłam w ok. 2-2.5cm kawałki, które przełożyłam do dużego garnka o grubym dnie.

Imbir obrałam i pokroiłam na cienkie plasterki, a te na słupki, dodałam do rabarbaru.

Obrałam skórkę z obu pomarańczy i pokroiłam ją na cienkie paski, wycisnęłam sok z obu. Sok i skórkę dodałam do garnka z rabarbarem i imbirem. Całość zasypałam cukrem i trzymałam na małym ogniu przez ok. godzinę, co jakiś czas delikatnie mieszając. W tym czasie większość rabarbaru rozpadnie się, ale zostaną większe kawałki.

Gorący dżem przełożyłam do sześciu 200ml wyparzonych słoiczków, zakręciłam i wstawiłam do góry dnem do żaroodpornego naczynia i do piekarnika nagrzanego do 100 stopni na 15 minut.

Po tym czasie wyłączyłam piekarnik, uchyliłam drzwiczki i zostawiłam do ostygnięcia na całą noc.

11 komentarzy:

  1. z taką chałką to czysta poezja... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też pasteryzuję w piekarniku. A chałkę koniecznie pokaż, bo wygląda rasowo. Ja za dobrą chałkę bym się dała posiekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepis brzmi zachwycająco !

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam z niecierpliwoscia na Twoje przetwory z innych warzyw, czy owocow...pozdrawiam, milego dnia (u nas zimno, zimno, zimno).

    OdpowiedzUsuń
  5. mnóstwo jest pysznych rabarbarowych wersji dżemów.. i ja zrobiłam kilka słoiczków.

    OdpowiedzUsuń
  6. oj, Wy....jaka szkoda ze jednak jestem nierabarbarowa panna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, gdzie te czasy działeczek, dzięki którym smażenie dżemów było ekonomicznie uzasadnione, a zdrowotnie wręcz wskazane, gdyż inaczej zimą to witaminkowy wsad to tylko w postaci octu się octawał. Gdzieś pewnie w piwnicy ojca miejsce zabiera zakurzony i zapomniany sokownik. Dziś tylko kulinarne wariatki smażą dżemy, konfitury, powidła i czatneje. I trzeba o nie dbać, bo się jeszcze rozchorują i zemrzą i tradycja domowych przetworów zginie w narodzie, ku uciesze żywnościowych koncernów. Zatem wznieśmy pucharki z raberberowym pączem i wypijmy Twoje zdrowie, Karolina! I do tego zagryźmy chałą z dżemem z flupów. ;o)

    Oj, chyba się za dużo oparów ze zgrzewarki folii nawciągałem, bo plotę bez sensu...

    OdpowiedzUsuń
  8. To ja sie do kulinarnych wariatek zaliczam:P Uwielbiam dzemy,prztwory i inne takie tworzyc:)
    Ino jeszcze musze sokownik kupic bo owego sprzetu mi brak:)
    ps-to ja-Fetti jak zwykle z nielogu:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Z imbirem? O tak! Ale bez skórki pomarańczowej, choć się nie zarzekam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu mam chwilę wolnego czasu. Przejrzałam sobie Twój blog dokładnie, od deski do deski;) Znalazłam kilka rzeczy, które, za pozwoleniem, przy odrobinie szczęścia i dużej dawce pomysłowości może uda mi się przerobić na dukanowe;) Mam tylko kłopot z ciastem francuskim - może masz jakiś pomysł?;)
    A dżem wygląda bajecznie. Musi być przepyszny;) Ja zabieram się za wypróbowanie tego dozwolonego, marchewkowego. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Paulo, żebyś wiedziała. ;) Obawiałam się o konsystencję dżemu, ale niepotrzebnie - poezja! ;)

    Ptasiu, chałka będzie za parę dni. To była pierwsza pleciona z 6 części. :)

    Dorotko, wart wypróbowania. :)

    Madgo, będzie konfitura z czerwonej cebuli, jak tylko przyjdą nowe słoiki. ;) U mnie też dziś leje, ale nie jest aż tak zimno.

    Asiejko, kolejna porcja rabarbaru czeka. Może tym razem z wanilią i truskawkami?

    Szalony, człowiek za młodu nie doceniał babcinej działki w tych kategoriach. Ciężko było to przerabiać, babcia nie pozwalała wyrzucać żadnych słoików. A dziś muszę je specjalnie zamawiać, bo wszystkie kupne po przetworach poszły do recyklingu zanim się zorientowałam, że przetwarzanie jest fajne. No i kasy trochę na lokalnym markecie też zostawię, ale co swoje przetwory, to swoje...

    Fetti, Ty to w ogóle jakieś fajne mikstury robisz, czarodziejko. ;)

    Aniu, skórkę ową pokochałam w UK - nie da się pobić dobrej, gorzkiej marmolady z pomarańczy z grubą skórką. ;)

    DukanForever, he, he, ciasto francuskie... Dużo rzeczy da się przerobić, prawda? Sama tak robiłam w zeszłym roku.

    Dziękuję bardzo za odwiedziny i pozdrawiam Was serdecznie! :))

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)