16 grudnia 2010

Jak pogodziłam Francuzów z Anglikami



To był jeden z tych dni, które aż prosiły się o sycącą, aromatyczną, gorącą zupę. Była to niedziela, więc wypad do sklepu po ewentualne składniki raczej wykluczony. Z racji niedzieli, odległości do sklepu i niedzielnego (nazwijmy go tak) lenia.

Zajrzałam do zamrażarki i znalazłam zapas bulionu wołowego, zrobionego głównie z myślą o klasycznej francuskiej zupie cebulowej. No i myśl o tym smaku tak mną zawładnęła, że musiałam ją zrobić. Cebula? Jest! Masło? Jest! Białe wino? W lodówce! (kartonowe, ale co mi tam). Tymianek? Kupiłam doniczkę z myślą o czymś innym, jeszcze sporo zostało. W koszyku z pieczywem kawałek dwudniowej bagietki. Gruyere? O, kurka. Nie ma. Ale jest dojrzały cheddar. Ups! Najbardziej znany angielski ser...

Każdy kto troszkę zna historię powszechną orientuje się o uczuciach jakimi przez wieki obdarzali się nawzajem Anglicy i Francuzi. Każdy zna charakterystyczny np. dla Amerykanów gest wysuniętego środkowego palca, otóż nie każdy wie, że Anglicy maja swój - dłoń odwrócona grzbietem ku temu, kogo chcemy obrazić, i wysunięte palce środkowy oraz wskazujący, które znaczą dokładnie to samo. Skąd ten gest? Z waśni francusko-angielskich. Francuzi podczas bitew brali w niewolę angielskich łuczników i odcinali im palce. Stąd gest ten używany był przez Anglików, aby dać do zrozumienia Francuzom, że angielscy łucznicy mają jeszcze palce i mogą narobić jeszcze wiele rabanu w bitwie...

W mojej kuchni - postanowiłam - nie będzie takich waśni! Będzie francuska zupa cebulowa wg klasycznej receptury, ale uwieńczona grzanką z angielskim serem!




Zupa cebulowa


2 porcje

25g masła
ok. 500g białej cebuli, obranej i pokrojonej w półplasterki
łyżka świeżych listków tymianku
1/4 łyżeczki cukru
ok. 125ml białego wytrawnego wina
ok. 600ml bulionu wołowego
2 kromki bagietki
odrobina oliwy
ząbek czosnku
nieco startego cheddara
sól
świeżo zmielony czarny pieprz

W rondlu na maśle usmażyłam na małym ogniu cebulę z cukrem i tymiankiem, mieszając, aż była miękka, ale nie brązowa. Zajęło to ok. 25 minut. Następnie podkręciłam ogień i pilnując, aby się nie przypaliła, zbrązowiałam ją.

Dodałam wino i wymieszałam dokładnie, zostawiłam na minutę, aby większość wina odparowała. Dodałam bulion, nieco soli, pieprzu, zagotowałam i zmniejszyłam ognień. Gotowałam przez ok. 10 minut pod przykryciem.

Kawałki bagietki skropiłam oliwą i wstawiłam pod gorący grill. Gdy jedna strona się zarumieniła, wyciągnęłam je, natarłam obranym ząbkiem czosnku, przewróciłam, posypałam serem i wstawiłam pod grill. Mają być zarumienione, a ser stopiony.

Gorącą zupę wlałam do miseczek, na górę położyłam po grzance i udekorowałam świeżym tymiankiem.

16 komentarzy:

  1. moze przepis na godzenie nacji wyslesz Brukseli? :-D

    Bardzo ladne naczynia. Co to? Skad to? Jakiej wielkosci? Pozdrawiam swiatecznie i zimowo. M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przy pysznym jedzeniu trudno sie wadzic, prawda? :) Moze tym powinna sie zajac Bruksela, w koncu tyle ciagna z naszych podatkow.

    Naczynia Le Creuset, linia volcanic, czyli moja ulubiona (powoli kompletuje), te miseczki to akurat 500ml, ale sa tez mniejsze. Fajne, bo mozna nagrzac do 220C, ja mam manie podgrzewania naczyn w ktorych serwuje jedzenie, wiec te sie idealnie sprawdzaja. I przykryte dlugo trzymaja cieplo. Czasem musze lubego 3 razy wolac i zanim sie oderwie od gitary, to mu obiad stygnie. Nie w tych miseczkach. ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne garnczki i pewnie cudowna zupa ! Zwiedzajac kiedys kopiec w Waterloo, naczytalam sie o okrucienstwie jednych i drugiech az za wiele - na szczescie czasy sie zmienily!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupa cebulowa ... jedna z najprostszych i najulubieńszych :) Uwielbiam i często dodaję taki ser jaki mam w lodówce:) Pychota! A garnuszki przepiękne:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja jem zupę cebulową bez sera - Anglicy byliby niepocieszeni :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale bym zjadła! Ale ze wszystkimi składnikami u mnie bardzo krucho, ale zrobię sobie wkrótce, zrobię, bo nęci mnie strasznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawdziwie unijne danie, można by rzec :DD
    Pysznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam! Ostatnio eksperymentowałam troszkę i do gotowej cebulowej dodałam pół op kremowego serka koziego. Niebo w gębie:)
    ps. jejku! naczynia rewelacja! U nas z tej serii widziałam tylko większe garnki i malusie, cudne miseczki do zapiekania. Prawie się skusiłam, ale za 6 szt wychodziło jakieś 800zł! U Was też tak pierońsko drogo? Poczekam na przecenę:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Połączenie udało Ci się koncertowo, Karolino! A jako że uwielbiam, ubóstwiam wręcz, zupę cebulową, z lubością popatrzę sobie na te Twoje rewelacyjne kociołki wypełnione nią po brzegi.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cebula, wino i mocny ser.. pyszności!
    Cudne (!!!) naczynia! szkoda, że u nas takie drogie :(

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. co za piękne naczynia!
    po prostu... napatrzec się na nie nie mogę!
    i ta zupa..och, rewelacyjna!
    sądzę, że i jeden naród, jak i drugi, byłby zadowolony ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Le Creuset mi sie marza i na razie chodze kolo nich tylko....:/
    Zupka extra i prosze,jak mozna miedzynarodowy fision zrobic :):)

    Usciski :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pierwsza myśl: mmm, Creusetki (właśnie ze wzruszeniem sobie uświadomiłam, że mam moją kokotkę już rok!). Myśl druga: mmm, zupa cebulowa :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobry, dojrzały, nieściemniony annato czedar farmerski, czy to angielski, czy to szkocki, czy irlandzki do zupy cebulowej jest równie stosowny co szwajcarski grujer, czy francuski komte. A może nawet stosowniejszy. Nawet niepasteryzowany holenderski edam da radę. Po prostu musi to być ser poważny, twardy i zdecydowany, niczym Bruce Willis za 5 lat w swojej życiowej roli.

    Tylko wino to ja bym dodał na końcu, żeby zupka była przy podaniu jeszcze odrobinę pijana. Na zimowy weekend takie jedzenie-pokrzepienie nie ma sobie równych. No może poza herbatą z sokiem malinowym przy kominku opalanym drewnem. Podaną przez krągłą szynkareczkę w grubym swetrze do kolan... i niczym pod spodem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pewnie, i jeszcze za każdym razem można uzyskać inny smak zupy, dzięki serowi - to dopiero jazda. :) Kto by się ograniczał do Gruyere. ;) No i znowu ponosi Cię fantazja, Szalony. ;)))

    P.S. Mam nadzieję, że paczka dotarła, bo miałam dziś wieści z ORK, że tam już pachnące boozem coś dziś listonosz przyniósł. ;) Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ojojoj! Tak się uśmiałam z szynkareczki w grubym swetrze do kolan i niczym pod spodem, że zapomniałam Wam wszystkim podziękować za komentarze.

    Le Creusety są drogie (zestaw 4 miseczek do zupy kosztuje ok. 40-50 funtów), ale te naczynia są wieczne i ładne, więc myślę, że warto w nie inwestować. Chyba, że takie rzeczy Wam się nudzą i lubicie wymieniać co jakiś czas. Choć wtedy można je sprzedać, Le Creusety można dostać też z drugiej ręki czasami. :))) No i warto czaić na wyprzedaże, także na Amazon, lub szukać w TKMaxx.

    I naprawdę polecam Wam zrobienie wołowego wywaru - smak nieporównywalnie lepszy. :) Wiem, że sama się ociągałam z jego produkcją, ale teraz nie potrafię bez niego gotować i mówię Wam - RÓBCIE! :))) Raz na kilka miesięcy warto poświęcić parę godzin i zamrozić jego zapas. :)

    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń

Wściubisz nochal? Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad. Zapraszam i pozdrawiam! :)